[ Pobierz całość w formacie PDF ]
się kocimi kłakami.
Machnął ręką do zaniepokojonej Sary.
- Idz. Ja i tak mam co robić. Odkurzę dom. Sierść Szatana jest
wszędzie. O której wrócisz?
- Nie musisz sprzątać po moim kocie - burknęła.
- Ale wyszczotkowanie go było moim pomysłem. - Spojrzał na nią
ponuro.
- To nie ma znaczenia.
O co jej chodziło? Czyżby myślała, że Gavin się obrazi i pójdzie sobie
tylko dlatego, że trzeba posprzątać? O, nie. Nie doczeka się. Zbyt ciężko się
napracował, żeby tu się wprowadzić!
Sara nie ruszyła się z miejsca, tylko przygryzła wargę. O Boże!
Dlaczego ona to robi? Przecież mówił jej tyle razy, że jej krzywy ząbek
działa na niego jak afrodyzjak.
- Pytałem, o której wrócisz do domu?
- Wrócę, kiedy mi się spodoba! - wybuchnęła.
Ta gwałtowna reakcja zaskoczyła ich oboje. Sarę bardziej niż Gavina -
widać to było po jej minie. Postała jeszcze chwilę, a potem odwróciła się na
pięcie i wybiegła z domu. Rozległ się hałas samochodowego silnika i już jej
nie było. Tym razem Gavin klął na cały głos.
Wybrał złą taktykę! Oczywiście! Dwie wspólnie spędzone noce były
równie frustrujące dla niej jak dla niego. Nie mogło być inaczej. Gavin
nigdy nie zgadzał się z wyznawanym przez niektórych mężczyzn poglądem,
81
RS
że kobiety mają inne potrzeby seksualne. Nie spełnione pragnienia
powodują jednakowy stres u obu płci.
A Sara go pragnęła. Wiedział o tym dobrze. A może - uśmiechnął się
szeroko - powinien zmienić postępowanie? Pójść z nią do łóżka, żeby
pokazać, jak bardzo mu na niej zależy? Może wtedy uda się im osiągnąć tę
specyficzną emocjonalną więz, która pojawia się czasem między
kochającymi się ludzmi? Niech tylko Sara zrozumie, że relacje między mmi
opierają się na uczuciu, a nie zwyczajnym uprawianiu seksu! On, Gavin, nie
ma zamiaru być tylko obiektem pożądania. Nie da się wykorzystać, bo
chodzi mu o coś więcej.
Postanowił nie czekać na noc. Da się uwieść Sarze zaraz po jej
powrocie do domu. To będzie piękne, pomyślał, przeciągając się rozkosznie.
A Szatan, który był wszystko rozumiejącym kotem, przeciągnął się razem z
nim.
Sara nie mogła się doczekać, kiedy znowu zobaczy Gavina. Nie miała
dzisiaj dobrego dnia, a obecność obcej osoby w domu tylko komplikowała
sprawę. Gdyby tylko Gavin się domyślił i zostawił ją w spokoju... Na pewno
zdołałaby się opanować.
A skoro mowa o trudnej sztuce opanowania... Ciągły jazgot
dochodzący z tylnego siedzenia stawał się coraz bardzo uciążliwy.
Wydawało go z siebie miniaturowe stworzenie niewiadomej rasy. Był to
najbardziej hałaśliwy pies, jakiego w życiu widziała. Oraz najszybszy. Nie
miała pojęcia, jakim cudem zwierzę, które ma tylko trzy łapy, może
poruszać się w tempie błyskawicy.
To z jego powodu wracała wcześniej do domu. Jechała z duszą na
ramieniu. Gavin był naprawdę zły, kiedy wyjeżdżała, i nie wiadomo, jak
teraz zareaguje na nowego lokatora. O ile się nie wyprowadził...
82
RS
Odetchnęła z ulgą, widząc, że jego furgonetka wciąż stoi na
podjezdzie. Miło jest wracać do domu, w którym ktoś na ciebie czeka. I
wychodzi ci naprzeciw, kiedy tylko wjeżdżasz na podwórze.
Na jego widok zrobiło się Sarze gorąco. Matka Natura nie oszczędzała
trudu, stwarzając tego faceta. Był wspaniały. Sara zerknęła w lusterko i
zacisnęła dłonie na kierownicy. Nie chciała wysiadać. Miała podpuchnięte,
zmęczone oczy i wyglądała strasznie. I jeszcze to szczekanie. Gavin też je
słyszał. Nie mógł nie słyszeć.
A jednak, kiedy podszedł do samochodu i otworzył drzwiczki,
całkowicie zignorował psa.
- Nie byłaś tam zbyt długo - zauważył.
- Nie. - Zamiast uśmiechu na jej twarzy pojawił się żałosny grymas.
- Ale na tyle długo, żeby wybrać następne zwierzę?
- Widzisz... To nie tak. Ten pies spojrzał na mnie i od razu wszystko
było wiadomo. - Sara zaczęła mówić bardzo szybko, jakby chciała wyjaśnić
sprawę, zanim Gavin odejdzie. - Od razu się do mnie przywiązał. Ma
amputowaną nogę, ale poza tym trzyma się świetnie. Teraz potrzebuje
spokoju i dobrego traktowania. W schronisku jesteśmy zbyt zajęci.
- A ty nie jesteś zajęta, prawda?
Gavin podniósł głos, ale nie był zirytowany. Musiał przekrzyczeć psa.
I nie powiedział tego złośliwie. Raczej z ciekawością. Tak przynajmniej
wydawało się Sarze.
Wyszła z auta i zaczęła wyciągać klatkę. Gavin odsunął ją delikatnie i
zrobił to sam.
- Gavinie! - Wzięła głęboki oddech. - Wiem, że w takich przypadkach
nie powinno się robić niczego bez konsultacji z drugą stroną. Ale musisz
zrozumieć, że nie miałam wyjścia. Ten pies nie mógł zostać w schronisku.
83
RS
Gavin nic nie odpowiedział, tylko zabrał klatkę i zaniósł ją do domu.
- Nie jest zbyt duży - zauważył.
- I bardzo delikatny.
- Tego bym nie powiedział. Przynajmniej wnioskując z głosu, jaki
wydaje. Czy on w ogóle zamyka paszczę?
- Właściwie - chrząknęła - to nie. Przynajmniej od kiedy go mam.
Gavin uniósł brwi w ironicznym grymasie.
- Wzięłaś go bez konsultacji ze mną, ale czy chociaż przez chwilę
zastanowiłaś się, jak zareaguje Szatan? Przecież może uznać, że to
wiewiórka albo szczur i schrupać go na drugie śniadanie. To bardzo łowny
kot.
- O tym nie pomyślałam! - Sara była autentycznie przerażona.
- Sprawdz, czy drzwi są dobrze zamknięte. - Zanim zdążyła zapytać,
po co, otworzył klatkę.
Pies tylko na to czekał. Jak rakieta zaczął krążyć po całym pokoju. I
wtedy w progu pojawił się Szatan, który postanowił sprawdzić, co się dzieje.
Na jego widok pies zarył łapami w podłogę i znowu zaczął jazgotać. Szatan
zrobił zdegustowaną minę i odwrócił się do wyjścia, a kiedy mały krzykacz
próbował schwytać go za ogon, odwrócił się błyskawicznie i wymierzył mu
łapą policzek. Potem usiadł, jakby chciał sprawdzić efekt swoich
dydaktycznych działań.
Pies zamilkł natychmiast. Rzucił Szatanowi pełne respektu spojrzenie i
wycofał się między nogi Sary, która z uśmiechem wzięła go na ręce.
- A widzisz? Wszystko jest w porządku.
Gavin nie odezwał się ani słowem. Stał tylko i patrzył na nią
przeciągle. Sara poczuła się niepewnie. Po chwili przestąpiła z nogi na nogę
i zawołała:
84
RS
- Przestań już!
- O co ci chodzi?
- Przestań mnie krytykować! To mój dom i mogę robić, co mi się
podoba.
Przesadziła! Wiedziała o tym od razu. Nawet w jej uszach zabrzmiało
to obrzydliwie. Ale przecież Gavin mógł się powstrzymać od tego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Nie chcę już więcej kochać, cierpieć, czekać ani wierzyć w rzeczy, których nie potwierdza życie. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates