[ Pobierz całość w formacie PDF ]
momencie mogłyśmy się odłączyć od Milosa. Raquel wciąż paplała o tym, jaka jestem
sprytna, że wypatrzyłam wampira, kiedy on niczego nie knuł i nie dawał nic po sobie poznać.
Przez to jeszcze bardziej czułam się jak zdrajczyni.
Szukałam jakiejkolwiek okazji, żeby zmienić temat rozmowy, i właściwie
przypadkowo powiedziałam:
- Gdzie byłyście, kiedy wróciliśmy ostatniej nocy? Nie odpowiedziałyście na
wezwanie Elizy.
- Och, Dana i ja byłyśmy...
- Gdzie?
Raquel zamilkła. Unikanie odpowiedzi na tak proste pytanie było do niej niepodobne.
Ominęłam kobietę, która szła chodnikiem, trzymając po trzy wielkie torby z zakupami w
każdej ręce.
- Gdzie? - powtórzyłam.
- Byłyśmy razem. Same. Miałyśmy trochę... no, wiesz... trochę miejsca.
Wzruszyłam ramionami. Co to za wielka sprawa?
Wtedy zauważyłam wahanie na twarzy Raquel i błysk nadziei w jej oczach. Zdałam
sobie sprawę, że muszę być najbardziej ślepą osobą na ziemi.
- Ty i Dana jesteście...
- Ja i Dana. - Raquel się uśmiechnęła. To był najbardziej promienny uśmiech, jaki
kiedykolwiek widziałam na jej twarzy. Pojawił się na ułamek sekundy, jakby nie była w
stanie utrzymać go ani chwili dłużej. I bardzo szybko wróciła niepewność. - Ale nie czujesz
się przez to niezręcznie, prawda?
- Trochę - przyznałam. - Ale tylko dlatego, że nigdy nic nie powiedziałaś. Mówiłyśmy
sobie tyle rzeczy, że mogłaś wspomnieć i o tym.
- Nie da się przewidzieć, kto zle przyjmie coś takiego. Poza tym ciągle próbowałaś
umawiać mnie z facetami.
- Próbowałam umówić cię z Vikiem. Jednym facetem Nie z facetami. - Odrobinę
kręciło mi się w głowie. Ale przynajmniej rozmowa o jej życiu uczuciowym odwróciła uwagę
Raquel... i moją. - W życiu bym się nie domyśliła.
Jej wargi wygięty się w uśmiechu.
- %7łe nie interesuję się chłopakami? Zupełnie?
- Staram się nie myśleć stereotypami.
- Można nie myśleć stereotypami... I można po prostu nie myśleć.
- Okej, jeśli chciałaś, żebym poczuła się naprawdę głupio to ci się udało.
Patrzyłyśmy na siebie przez moment, po czym obie wybuchnęłyśmy śmiechem.
Objęłam ją mocno, a potem przez pół godziny wysłuchiwałam, jaka piękna i mądra, i
niesamowita jest Dana. Choć właściwie zgadzałam się Raquel, wcale nie musiałam się
odzywać. Moim zadaniem było uśmiechać się, przytakiwać i cieszyć się jej szczęściem. Co
było dosyć łatwe.
Czy Lucas o tym wie? - zastanawiałam się. Prawdopodobnie tak, albo przynajmniej
się domyśla. On i Dana są sobie bardzo bliscy. To po prostu jeden z tematów, na które nigdy
nie mieliśmy okazji porozmawiać.
Wróciliśmy do kwatery Czarnego Krzyża tuż przed zachodem słońca i na szczęście
udało mi się nie wskazać Milosowi żadnego innego wampira. Kiedy zmieniałam przepocone
ubranie, Raquel wyszła, obiecując zdobyć dla nas coś do jedzenia. Nie byłam głodna,
zwłaszcza po siedmiu dniach jedzenia owsianki, ale podziękowałam jej za to. Chwila
samotności wydała mi się dobrym pomysłem.
Przebrałam się i postanowiłam przejść się tunelem. To była pierwsza chwila, którą
miałam tylko dla siebie od pożaru w Wiecznej Nocy. Zawsze dotąd miałam coś do zrobienia
albo ktoś był przy mnie. Nieprzenikniona ciemność tunelu, poza światłami założonymi przez
Czarny Krzyż, wydawała się równie namacalną granicą, jak lita ściana.
Widziałam tego wampira we śnie, pomyślałam. Zastanawiałam się już wcześniej, czy
moje sny czasami stanowią zapowiedz przyszłości, a to był jak dotąd najlepszy dowód, że tak
jest. Wampira z rudawymi dredami pokazała mi zjawa.
Tyle czasu minęło od moich doświadczeń ze zjawami w szkole i do tego stopnia
przyzwyczaiłam się do myśli, że chroni mnie obsydianowy wisiorek, który zawsze nosiłam na
szyi, że niemal zapomniałam o niepokoju, jaki we mnie budziły. Teraz jednak, kiedy duchy
przedostały się do mojego umysłu i pokazywały mi przyszłość, cała niepewność i lęk wróciły.
Szukały mnie, ponieważ w pewnym sensie byłam dzieckiem nie tylko wampirów, ale i
duchów. Moi rodzice zawarli układ ze zjawami, żebym mogła się urodzić Wampiry same z
siebie nigdy nie zachodzą w ciążę. Z pomocą ducha jest to możliwe. Ale moi rodzice nie
wiedzieli - a ja dowiedziałam się o tym zaledwie przed kilkoma miesiącami - że zjawy
uważają się za prawowitych właścicieli każdego dziecka, które urodzi się w wyniku takiego
porozumienia. Nie miałam pojęcia, co to naprawdę znaczy, chociaż ich ataki na Wieczną Noc
wskazywały, że nie chcą, żebym została wampirem. Cóż, pod tym względem zgadzałam się z
nimi. Porzuciłam szkołę i rodziców, Postanowiłam, że nigdy nie uśmiercę człowieka i nie
stanę się prawdziwym wampirem.
Ale najwyrazniej to nie wystarczyło. Zastanawiałam się, czego jeszcze mogą chcieć.
Czy duchy nadal będą mnie nachodzić w snach? Jeśli wciąż mnie ścigają, to dlaczego już nic
atakują? Może grają na zwłokę?
Wtedy zdałam sobie sprawę, że martwię się o coś, co prawdopodobnie w ogóle mi nie
grozi, ponieważ właśnie szłam wzdłuż żelaznych torów metra.
%7łelazo! Według Balthazara niektóre kamienie i metale odpychają zjawy. Jednym z
nich był obsydian, jak w moim wisiorku. Najsilniejsze działanie mają wszystkie metale
zawarte w ludzkim ciele, takie jak miedz i żelazo. To oznaczało, że kwatera Czarnego Krzyża
jest... jak by to powiedzieć... duchoodporna.
Ta myśl przyniosła mi ulgę. Odprężyłam się. Przyszło mi do głowy, że skoro mam
chwile dla siebie, mogę zapolować w tunelu na myszy. Wciąż rozgrzewała mnie krew Lucasa,
ale nie chciałabym nigdy więcej odczuwać takiego głodu.
Właśnie wtedy usłyszałam stukanie. Klik, klik, klik, klik.
Spojrzałam w ciemność nad moją głową. Nawet wyostrzony wampirzy wzrok nie
pozwalał mi zobaczyć nic poza plątaniną rur pogrążonych w cieniu. I znowu. Klik, klik, klik,
klik. Odgłos stukania metalu o metal, Może to nic takiego. A może nie.
Pobiegłam z powrotem w kierunku wagonów metra, wypatrując Raquel. Wpadłam na
Elizę. Nawet lepiej. - Coś się dzieje w tunelu - wydyszałam. - Takie dziwne stukanie. - Pod
ziemią słyszy się mnóstwo dziwnych dzwięków. - Najwyrazniej niewiele rzeczy robiło na niej
wrażenie, a niespotykane odgłosy do nich nie należały. - Posłuchaj, jesteś wystraszona i nic
dziwnego. Po prostu spróbuj się uspokoić, dobrze?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Nie chcę już więcej kochać, cierpieć, czekać ani wierzyć w rzeczy, których nie potwierdza życie. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates