[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Wyglądasz na zmęczoną, mamo - zauważył mężczyzna, rzucając
dziewczynie ostrzegawcze spojrzenie, które zignorowała. - Powinnaś
odpocząć. Jutro czeka cię długi dzień. Pojadę z tobą do kardiologa, więc
nie musisz się o nic troszczyć.
Udało mu się szczęśliwie zmienić temat rozmowy, ale i tak następne
czterdzieści pięć minut Litsa poświęciła zachwytom nad perspektywą
stabilizacji życia uczuciowego syna.
Była zadowolona, że ma z kim dzielić radość, a Heather również
zdawała się czerpać przyjemność z tej pogawędki.
Dla Thea było to zupełnie nowe doświadczenie. Stał się tematem
dyskusji dwu kobiet, które z radością zagłębiały się w jego przygody z lat
dzieciństwa. W końcu jednak udało mu się odprowadzić matkę do sypialni.
Gdy się oddalili, dziewczyna poczuła, jak opuszcza ją cała energia, a
smutna rzeczywistość daje o sobie znać. Była to rzeczywistość, w której
Theo ją odtrącał, a że zupełnie nie zdawał sobie sprawy z jej uczuć,
sytuacja nabierała rysów niezamierzonego okrucieństwa. Teraz czekała ją
jego sypialnia. Nie wiedziała, ile czasu mężczyzna spędzi z matką, lecz nie
zostało go zbyt dużo, by wśliznąć się pod kołdrę.
W kilka sekund wzięła prysznic i przy zamkniętych drzwiach
łazienki założyła pidżamę, na którą składały się krótkie spodenki i skąpa
koszulka na wąskich ramiączkach. Skoro nie usłyszała dzwięku
otwieranych i zamykanych drzwi, uznała, że Theo jest jeszcze u matki.
49
R S
Szybko wskoczyła do łóżka i zgasiła nocną lampkę. Na kanapie nie
znalazła żadnej pościeli, a nie chciała ryzykować wędrówki do garderoby
w jej poszukiwaniu. Pomyślała, że pan domu sam ją sobie znajdzie, choć
ogólnie słabo orientował się, gdzie co jest.
Po godzinnym pełnym napięcia oczekiwaniu na pojawienie się Thea
Heather zaczęła ogarniać senność. Gdy mężczyzna znalazł się wreszcie w
sypialni, spała.
Rozmowa z matką przeciągnęła się, mimo że próbował ją przekonać,
że potrzebuje snu i odpoczynku. Dotąd nie zdawał sobie sprawy, jak
bardzo się o niego martwiła. Niepokoiła się jego samotnością i
przepracowaniem. Perspektywa związku syna z miłą dziewczyną wyraznie
ją uspokajała. Wyszedł z sypialni zmęczony dyskusją. Potem odwołał
planowane spotkania z Venetią, co wiązało się z koniecznością odbycia
niezbyt miłej rozmowy. W końcu załatwił elektroniczną korespondencję,
która spokojnie mogła poczekać do rana.
Oddech Heather w jego własnym łóżku wytrącił go z równowagi.
Starając się nie hałasować w ciemnościach, zbliżył się do posłania. Po
drodze rozpinał koszulę.
Kiedy wspominał o kanapie, miał na myśli, że to Heather ją zajmie.
Uśmiechnął się lekko, patrząc na pogrążoną we śnie dziewczynę. Po-
myślał, że ona pewnie jemu przeznaczyła miejsce na nieszczęsnej kanapie
lub na podłodze, skoro z taką obojętnością zgodziła się uczestniczyć w
jego planie.
Szybko wziął prysznic, konstatując z pewnym zdumieniem, że
myślami krąży wokół kobiety leżącej teraz w jego łóżku. Poruszyła się,
gdy całkiem nagi wszedł do sypialni. Mógł podziwiać kształt jej smukłych
nóg rysujący się pod kołdrą. Uznał, że nie ma zbyt wiele na sobie, więc
50
R S
pewnie należy do tych, które za dnia zapinają się pod szyję jak zakonnice,
by nocą odsłaniać wszystkie wdzięki. Ta myśl sprawiła, że ciało
zareagowało podnieceniem, które jakby tylko czekało na właściwy
moment, by dać o sobie znać. Odwrócił się szybko, zaskoczony własną
pobudliwością.
Nawet nie spojrzał w kierunku pozbawionej pościeli kanapy. Aóżko
było z całą pewnością wygodniejsze i nie zmuszało do bezowocnych
poszukiwań prześcieradeł oraz poduszek. Bezszelestnie wśliznął się pod
kołdrę i czekał, aż minie mu podniecenie. Dziewczyna odwróciła się we
śnie w jego stronę. Skąpa koszulka nie pozostawiała zbyt wiele pola
wyobrazni. Wspaniałe, krągłe piersi za dnia okrywane nieciekawymi
bluzkami teraz rysowały się w całej okazałości. Heather spała z lekko
rozchylonymi wargami. Włosy miękko okalały jej twarz. Theo zaczął
szybciej oddychać. Nie śmiał spojrzeć niżej w obawie, by nie stracić
panowania. Nie wiadomo, jak długo wytrzymałby sytuację, w której
pragnienie kobiety walczyło ze świadomością, że nie może jej mieć, gdyby
śpiąca mimowiednie nie dotknęła dłonią jego piersi.
Zmartwiał, kiedy otworzyła oczy, ona zaś krzyknęła przerażona i
cofnęła się gwałtownie.
- Uspokój się! - rzucił.
- Co tu robisz?
- Zapomniałaś, że to sypialnia, którą zgodziłaś się ze mną dzielić?
- Ale wspólne łóżko nie wchodziło w grę. - Dziewczyna z trudem
trzymała nerwy na wodzy.
Pomyślała, że Theo jest nagi. Przecież nie dotknęła pidżamy, lecz
jego skóry. Czyżby nie miał także spodni?
51
R S
- Kanapa nie jest posłana - powiedział, zdając sobie sprawę, że
podniecenie wcale go nie opuszcza, a wprost przeciwnie, rośnie na widok
zarumienionej twarzy dziewczyny.
- To ją pościel! Nie możesz zostać w tym łóżku. Obiecałeś...
- Niczego nie obiecywałem. Przestań się emocjonować. Aóżko jest
duże - zauważył, choć tymczasem leżeli w niewielkiej odległości, a on
jakoś wcale się nie odsuwał.
Heather zaś spadłaby na podłogę, gdyby przesunęła się kilka
centymetrów dalej. Czuł, że drży z napięcia, więc nakazał sobie
samodyscyplinę.
- Masz coś na sobie? - spytała.
- Nie używam pidżam.
- Jak możesz... wobec mnie tak się zachować?
- Nie wiem, o czym mówisz?
- Dobrze wiesz. Tak mną gardzisz, że ci wszystko jedno, czy jestem
w łóżku, czy nie! Nie dbasz nawet o to, czy jesteś nagi, czy ubrany!
Traktujesz mnie jak... worek kartofli!
W ciszy, która zapadła po tych słowach, Theo wziął ją za rękę.
- Worek kartofli nie działałby na mnie w ten sposób - powiedział.
Heather wyczuła, jak bardzo był podniecony. Długo tamowane
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Nie chcę już więcej kochać, cierpieć, czekać ani wierzyć w rzeczy, których nie potwierdza życie. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates