[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zagadkowego człowieka.
- Będziesz pierwszą czytelniczką.
- Jestem dobrą redaktorką, mam duże doświadczenie,
naprawdę.
- Wiem.
- Mogłabym pomóc ci przygotować tekst do druku. Znam
parę wpływowych osób w Chicago i Nowym Jorku.
Zadzwonię i może jakiś wydawca od razu zechce przeczytać.
Nigdy nie wiadomo...
Jack ostentacyjnie postukał palcem w rękę, jakby
wskazywał zegarek.
- Nie lubię być niegrzeczny, ale muszę przypomnieć, że
jako naczelna naszego tygodnika masz określone obowiązki.
Nie zajmuj się sprawami całego świata.
Podmuch wiatru rozwiał mu włosy. Ellin chętnie by je
przygładziła, więc prędko wsunęła ręce do kieszeni.
- Chciałam pomóc...
- Wiem i doceniam, ale jeszcze nie potrzebuję
redakcyjnych uwag.
Ellin w duchu przyznała rację Janie, według której Jack
marnował swój talent. Może on nic nie osiągnie, jeżeli ktoś
solidnie nim nie potrząśnie?
- Długo pracujesz nad tym arcydziełem?
- Ze cztery lata. Moja muza jest płocha i dość leniwa.
- Hmm.
- Czyżby ta monosylaba oznaczała dezaprobatę?
- Dobry autor sam dba o natchnienie. A wykręty
oznaczają, że oszukuje, bo boi się odrzucenia.
- Ty zawsze łapiesz byka za rogi, więc oczywiście
wszystko wiesz najlepiej.
- Nie kpij. - Ellin prychnęła zirytowana. - Jeśli człowiek
nie wykorzystuje każdej szansy, nie dowie się, na co go stać,
co może osiągnąć.
Jack zrobił minę, jakby usłyszał słowa mędrca.
- Słusznie. Podobną maksymę znalazłem kiedyś w
chińskim ciasteczku.
- Przepraszam, czas na mnie - zawołała urażona.
Jack jest niemożliwy! To prawda, że mity i życzliwy, ale
nie dąży do wydostania się z prowincjonalnej dziury i wybicia
się w świecie. Szkoda, bo ma tyle do zaoferowania. Jest
dowcipny, inteligentny, rozsądny, szczery, bezwzględnie
uczciwy. I nie brak mu pewności siebie. Trudno pojąć,
dlaczego wystarcza mu, że jest dużą rybą w małym stawie. W
życiu najważniejszy jest sukces i aby go osiągnąć, należy
pracować więcej niż inni. Najlepszą miarą sukcesu jest
szerokie uznanie, a Jackowi nie zależało na uznaniu poza
rodzinnym miasteczkiem.
Natura nie poskąpiła mu talentów, ale brakowało mu
ambicji. Tej cechy charakteru Ellin nie tolerowała, a zatem to
kolejny powód, żeby się nie angażować.
- Zapomniałem, dokąd jedziesz.
- Nie zapomniałeś, bo ci nie powiedziałam.
- Faktycznie robisz z tego tajemnicę. Czy to będzie
materiał na pierwszą stronę?
- Może - odparła hardo, mimo że nieco zbita z tropu.
- Chętnie wpadnę wieczorem. Dasz mi kolację i powiesz,
o co chodzi.
Ellin zrobiła wielkie oczy. Nie wiedziała, czy Jack jest
bezczelny, czy tak tępy, że nic do niego nie dociera.
- Niekoniecznie.
- Jak chcesz - zareagował pogodnie. - Wobec tego
wpadnij do mnie i ja coś upichcę, słuchając twojej relacji.
Uznała, że on widocznie ma kiepski słuch i wzrok. Nie
słyszy niuansów w głosie, nie potrafi czytać między
wierszami.
- Nie.
- Wolisz iść do naszego najlepszego lokalu? Dziś dodają
jedną pizzę za pół ceny.
- Nie mam ochoty na pizzę i nie wybieram się do żadnego
lokalu.
- Pewnie, w domu zawsze najlepiej.
- Udajesz czy naprawdę nie rozumiesz? Uprzedzam, że
między nami nic nie będzie. Czy wyrażam się jasno? Może
chcesz, żebym dała ogłoszenie na całą stronę? Albo napisała
na drzwiach garażu?
- Nie fatyguj się. - Jack obojętnie wzruszył ramionami. -
Zrozumiałem aluzję.
- Czyżby? Dotychczas żadnej nie rozumiałeś. Chciała
uciec, żeby nie przegrać kolejnej rundy i nie zgodzić się na
spotkanie.
- Jedz już. Nie zatrzymuję cię w drodze do sensacyjnej
wiadomości. Nie darowałbym sobie, gdyby ubiegł cię nasz
największy rywal, The Pine Valley Voice".
Ellin wsiadła do samochodu i włączyła silnik, ale Jack
zastukał w okno, więc opuściła szybę.
- Co jeszcze, panie Madden?
- Tylko przyjacielskie ostrzeżenie. Uważaj, żebyś nie
wdepnęła w jakieś świństwo.
Zadowolony z siebie patrzył w ślad za oburzoną Ellin.
Zdobywanie jej uczuć dostarczało mu dużo radości. Był
pewien wyniku. Lubił pokonywać przeszkody, lubił też
niewinne przekomarzania. Wierzył, że wreszcie znalazł
prawdziwe, dozgonne uczucie.
Ellin nie zdawała sobie sprawy, że jej los został
przesądzony. Nie wiedziała, że Jack potrafi być stanowczy, a
nawet uparty. Gdy pokazywał przynętę, wiła się jak piskorz,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Nie chcę już więcej kochać, cierpieć, czekać ani wierzyć w rzeczy, których nie potwierdza życie. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates