[ Pobierz całość w formacie PDF ]

rosół. Fanny  san zna taką dziurę, gdzie podają najlepszy rosół
w Nevadzie. Mają też flapjacki.  Hasegawa zmarszczył nos,
wyrażając tym swoje zdanie na temat tego dania.
Fanny przysunęła się do Billie.
 Nie uwierzysz, jak ci coś powiem  wyszeptała.
 Uwierzę. Pan Hasegawa dał ci czek in blanco na centrum re-
habilitacyjne. Kwota nieograniczona. Jeden z ośrodków będzie
poświęcony Otami. Pózniej, jeden będzie nosił jego imię.
 Skąd wiesz?
 A jak mogłabym nie wiedzieć? Robi to wszystko ze względu
na Rileya. Thad wiedział już od pewnego czasu. Kocham tego
staruszka. Naprawdę. Powiedział ci, że teraz jesteśmy jedną
wielką rodziną?
 Tak. Myślę, że to cudowne. Ma niesamowite poczucie więzi
rodzinnych. Urodziły mu się same córki. Jeżeli ktoś zasługiwał
na syna, to właśnie pan Hasegawa.
 Riley jest dla niego synem i wnukiem w jednej osobie. Dlate-
go tak bardzo martwi go, że Riley chce zostać w Texasie. On mi
daje swojego wnuka, Fanny. Daje mi go w pełnym tego słowa
znaczeniu. To mówi samo za siebie, kim jest Shadaru Hasega-
wa.
 Nasze życie stało się dzięki niemu bogatsze, i nie chodzi mi o
pieniądze.
 Wiem, Fanny, wiem. Wsiedli do windy.
 Rosół coraz bliżej. Powinieneś wiedzieć, Shad, że ja sam je-
stem kurczakowym facetem.
 Fanny  san powiedziała, że będzie ci smakował ten rosół. A
potem pójdziemy sobie ulicą i będziemy palić cygara jak... męż-
czyzni w pełni sił.
146
Fanny i Billie uśmiechnęły się dyskretnie. Ich rodzina.
147
Rozdział dziewiąty
Fanny wyginała się przed dużym łazienkowym lustrem, przy-
glądając się sobie ze wszystkich stron. Daisy kręciła się u nóg
swojej pani, powarkując.
 Seksownie, ale nie za bardzo  stwierdziła Fanny.  Podoba
mi się to rozcięcie z boku i uwielbiam dotyk surowego jedwa-
biu. Dzisiaj nie będzie pereł, Daisy. Są takie... niepoważne, jeśli
wiesz co mam na myśli. Kolczyki z diamentami i broszka pasują
w sam raz.
Daisy zaczęła biegać po pokoju, tarmosząc zdjęte przez Fanny
ubranie.
 Wiem, co mi chcesz powiedzieć. Nie podoba ci się, że narobi-
łam takiego bałaganu? Cóż, musiałam znalezć odpowiednią
suknię na ten wieczór. Nie przypadła mi do gustu żadna z tych,
które mają w sklepach na piętrze.
Zliwkową suknię zaprojektowała Billie. Rękawy miały lamówkę
z ciężkiej satyny w ciemniejszym odcieniu niż surowy jedwab, z
którego była uszyta, tak samo dekolt i spore rozcięcie z boku.
Była to elegancka, wysmakowana kreacja, jakie Fanny rzadko
nosiła. Billie ufarbowała jedwabne buty tak, żeby pasowały do
satyny zdobiącej suknię, chcąc stworzyć jednolitą, płynną linię.
Mała wieczorowa torebka była dziełem sama w sobie  zrobiona
z surowego jedwabiu w kolorze śliwki, przymocowana do splą-
tanego antycznego złotego łańcucha. Fanny czuła się równie
elegancko, jak wyglądała, a doprowadzenie się do takiego stanu
zabrało jej jedynie pięć godzin.
Rozpyliła jeszcze w powietrzu perfumy o oryginalnym, nie-
okiełznanym zapachu i weszła kilkakrotnie w powstałą mgiełkę,
aż z satysfakcją stwierdziła, że delikatna woń spowiła ją niczym
pajęczyna.
Była gotowa.
148
Odezwał się dzwonek. Fanny dotarła jakoś do drzwi pomiędzy
stertami niepotrzebnych ciuchów. Gdy w oczach Marcusa Reeda
dostrzegła wyraz uznania, serce zaczęło jej łomotać. Zabiło
jeszcze mocniej, kiedy zobaczyła, że Marcus wygląda zabójczo
przystojnie i młodo.
Uśmiechnęła się.
On również się uśmiechnął.
Daisy zwinęła się w kłębek.
 Pani Thornton, wygląda pani dziś szczególnie uroczo. Fanny
skłoniła głowę, przyjmując komplement.
 A pan, panie Reed, wygląda całkiem dziarsko. Używa się
jeszcze tego słowa?
 Pewnie nie, ale komu to przeszkadza. Przyjmuję każdy kom-
plement jaki usłyszę.
Kiedy znalezli się w windzie, Fanny spytała:
 Dokąd idziemy, o ile to nie jest niespodzianka?
 Myślę, że najwyższy czas, żebyś udała się na drugą stronę
ulicy. Pomyślałem, że moglibyśmy zaliczać lokale kolejno  w
jednym przystawki, danie główne w innym, deser jeszcze gdzie
indziej, a rewia w ostatnim kasynie z rzędu. Obiecuję, że wró-
cisz do domu przed północą.
 Zwietny pomysł. Powinnam była wpaść na niego wcześniej.
Cieszę się, że to zrobimy, Marcus.
Wiadomość rozniosła się lotem błyskawicy  Fanny Thornton
przeszła na drugą stronę ulicy! Jeżeli byłby jakiś czerwony dy-
wan, z pewnością rozłożono by go dla niej przed każdym wej-
ściem do kasyna. Uśmiechała się, podawała rękę i cieszyła z
przyjęcia, jakiego zaznała.
 Wracajmy do domu, Marcus  powiedziała w ostatnim kasy-
nie.  Wspaniale się bawiłam. Wszyscy byli bardzo mili. Oni
wcale nie są tacy, jak się o nich mówi. Chyba jeszcze ci nie po-
dziękowałam?
149
 Podziękowałaś. Jutro całe miasto się dowie, że przeszłaś na
drugą stronę ulicy, o ile jeszcze nie wiedzą. To, co zrobiłaś, jest
gestem uznania. W tym mieście to się liczy. Tak do tego pod-
chodzisz, prawda?
 Tak. Właściciele kasyn nigdy nie sprawiali mi kłopotów. Tyl-
ko raz, chcieli wykończyć Asha, ale się... rozmyślili. Myślę, że
to wszystko ma coś wspólnego z Sallie. Cieszę się, że nie było
żadnych spięć.
 Biznesmeni szanują innych biznesmenów. To, że jesteś kobie-
tą nie znaczy, że nie chcą albo nie mogą cię szanować.
 Myślisz, że szacunek ma coś wspólnego z włącznikami energii
i zaworami dopływu wody?
 W pewnym stopniu. Oni wiedzą, że nie jesteś katem  waria-
tem. Jest w ogóle takie wyrażenie?  Marcus się zaśmiał.
 Chyba jest, ale nie proś mnie, żebym ci przeliterowała.
 Powinniśmy to powtórzyć.
Jak zawsze spytała nie owijając w bawełnę:  Kiedy?
 Wkrótce.
 Słowo wkrótce dla różnych ludzi oznacza co innego. Potrze-
buję czasu, żeby kupić nową suknię. Uwielbiam mieć powód,
żeby kupować nowe stroje. Mam nadzieję, że znowu ci się
spodoba.
 Wystarczy tydzień?
 Lepiej dwa. Przez dwa tygodnie będę mogła robić zakupy i
myśleć o spotkaniu. Wiesz, co się mówi o oczekiwaniu?
 Nie. Co się mówi?
 Spytaj kogoś innego.  Fanny poczuła podniecenie pod wpły-
wem jego dociekliwego spojrzenia i władczego uścisku ramie-
nia.
 Dobrze. Należy mi się nagroda. Obiecałem, że będziesz w
domu przed północą. Jest za piętnaście dwunasta i wygląda na
to, że w twoim kasynie dzieje się coś ekscytującego. Nie wiem,
150 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spiewajaco.keep.pl
  • © 2009 Nie chcę już więcej kochać, cierpieć, czekać ani wierzyć w rzeczy, których nie potwierdza życie. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates