[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 To, że idę spać, i kiedy rano wstanę, mam nadzieję, że ciebie już tu nie
będzie. To koniec, James. Musisz spojrzeć prawdzie w oczy, a ja muszę pomyśleć
o przyszłości.
Diana odwróciła się, by nie dostrzegł łez, i szybko wbiegła do domu.
Przez następne dni przekonywała się, iż wszystko jest w najlepszym porządku.
Gorączka przygotowań do zbiorów i codzienna praca nie pozwalały na
rozmyślania. Godzinami przeglądała papiery, aby niczego nie przeoczyć. Nie
miała teraz ani czasu, ani ochoty, by spotkać się z Jamesem.
 Gunther!  krzyknęła, schodząc do składu.  Co to za rachunki?
Odpowiedziała jej cisza, więc domyśliła się, że Gunther sprawdza od środka
stary zbiornik.
Wróciła na górę, postanawiając, że sama posegreguje papiery. Były to zwykłe
rachunki i kwity, gdy nagle zauważyła kartkę ze znajomym podpisem bednarza:
 Usterka nie do naprawienia. Trzeba wymienić na nowe".
 Wymienić tyle beczek?  pomyślała ze zgrozą, ciężko opadając na krzesło. 
Już teraz toniemy w długach, a jeszcze to? Co my zrobimy?"
Z każdym dniem piętrzyły się kłopoty. Czyhały niemal w każdym zakątku
winnicy. Zupełnie jakby coś sprzysięgło się przeciwko Dianie. Czuła, że nie
wytrzymają tego dłużej. Beczki były niezbędne. Jak mogli pospłacać długi, skoro
nie mieli nawet w czym przechowywać wina? Koniec zdawał się być blisko.
Gdy Gunther wszedł do pokoju, Diana bez słowa podała mu kartkę. Chrząknął
zmieszany.
 Czy to wszystko, na co cię stać?  zapytała ze złością.  Czemu mi o tym nie
powiedziałeś? I coś ty miał zamiar zrobić?
Oświecić mnie łaskawie w środku zbiorów:  Wiesz, Diano, zapomniałem ci
powiedzieć, że mamy za mało beczek. Ale to nic, zawsze można wylać wino,
prawda?"
 Nie  zawahał się  po prostu nie chciałem ci zawracać tym głowy.
 No to jak mam temu zaradzić, jeżeli nic o tym nie wiem?  zapytała Diana ze
złością.
 Nic nie trzeba robić. Mamy już nowe beczki  odrzekł Gunther.
 Jak to, mamy? Co ty mówisz?  Spojrzała mu uważnie w oczy.  Nie
ukradłeś ich chyba?
 No wiesz!  prychnął oburzony.  Oczywiście, że ich nie ukradłem. Kupiłem
za swoje pieniądze.
 Za swoje? Przecież to musiało kosztować majątek!
 Miałem trochę odłożone  przerwał zniecierpliwiony.  Sama nie dasz rady, a
beczki są niezbędne.
 I kupiłeś je za własne pieniądze?  powtórzyła wciąż oszołomiona. 
Gunther, ja... po prostu nie wiem, co powiedzieć.
 No to powiedz: dzięki, Gunther, oddam ci kiedyś.  Uśmiechnął się
rozbrajająco.  Mówiłem, że dla mnie winnica to nie tylko praca, to również mój
dom.
 Nie zapomnę ci tego.  Objęła go po przyjacielsku za szyję.  Nigdy!
Zaśmiali się oboje i Diana cmoknęła go w policzek. Nawet nie zauważyli, że w
drzwiach pojawił się James. Dopiero po chwili zdali sobie z tego sprawę.
 Dzień dobry, James  przywitała go Diana.  Co cię tu sprowadza?
 Muszę z tobą porozmawiać.  Popatrzył znacząco w stronę Gunthera, który
bez słowa opuścił pomieszczenie.  Diano.
Chciałem się upewnić, czy mnie rozumiesz.
 Z jego twarzy nie dało się nic wyczytać.
 Nie przyjechałem tu po to, by kupić twą miłość.
 Więc po co?
James nie od razu odpowiedział i ta cisza doprowadzała Dianę do szału.
Podszedł kilka kroków w jej stronę.
 Przemyślałaś to, co powiedziałaś?
 Tak  odparła zdecydowanie.  Jestem tego pewna.
 Przecież było nam ze sobą dobrze.  Zmrużył oczy nie dowierzając.  Jak
możesz mnie odrzucać?
Sama nie wiedziała, jak to możliwe, ale w takich sprawach nigdy nie kierowała
się logiką. Nerwowym ruchem odgarnęła włosy.
 Mam masę roboty. Lada dzień trzeba będzie zbierać winogrona. Jeśli możesz
przejść do sedna...
 Pieniądze  przerwał jej krótko.  Oto sedno. Pieniądze, które ja mam, a ty
nie.
Wiem wszystko o twojej sytuacji finansowej.
Rozmawiałem z wieloma osobami, które dały mi pełny obraz. Z braku środków [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spiewajaco.keep.pl
  • © 2009 Nie chcę już więcej kochać, cierpieć, czekać ani wierzyć w rzeczy, których nie potwierdza życie. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates