[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ziemi cienie podobne do czarnego, aksamitnego haftu.
Mowgli, choć obolały na całym ciele, senny i zgłodniały, nie mógł powstrzymać się od
śmiechu, gdy małpy  po dwadzieścia naraz  jęły go przekonywać, jak potężne, mądre, wielkie
i szlar chętne jest plemię bandar-log i jak niemądrze postąpił zamierzając je opuścić.
 Jesteśmy wielkie! Jesteśmy swobodne!  wrzeszczały.  Jesteśmy zachwycające!
Jesteśmy najznakomitszym plemieniem w całej dżungli! Wszystkie jesteśmy tego zdania, więc
musi to być prawdą! Ponieważ zyskałyśmy w tobie nowego słuchacza:, który może zanieść
Plemionom Dżungli nasze słowa  by odtąd te Plemiona zechciały zwracać na nas należytą uwagę
 przeto opowiemy ci wszystko, co powinieneś wiedzieć o naszych nie-zrównanyeh osobach!
Mowgli nie sprzeciwiał się temu, przeto małpy całymi setkami zgromadziły się na tarasie,
przysłuchując się mówcom opiewającym chwałę plemienia bandar-log. Ilekroć który z mówców!
przerwał, nie czując .już tchu W piersi, cała małpia zgraja darła się chórem wniebogłosy:
 To prawda! To prawda! My wszystkie mówimy to samo!
Mowgli tylko kiwał głową, mrugał oczyma i przytakiwał, ilekroć zadano mu jakieś pytanie.
Cały ten hałas przyprawiał go wprost o zawrót głowy.
 Chyba pokąsał je szakal Tabaqui, że tak do cna poszalały! Tak jest, niewątpliwie ogarnęło
je szaleństwo  dewanee... Czyż one nigdy nie sypiają? Oho, właśnie jakaś chmura zaczyna
przesłaniać księżyc... O ile potrafi go całkiem zasłonić, spróbuję czmychnąć w ciemności... Ależ
jestem piekielnie zmęczony!"
Tej samej chmurze przyglądali się w tejże chwili obaj zacni sprzymierzeńcy Mowgliego,
przyczajeni w zasypanej na poły fosie u stóp muru miejskiego. Zarówno Bagheera, jak i Kaa nie
chcieli bez ważnego powodu narażać się na niebezpieczeństwo, gdyż do-brze wiedzieli, jak grozne
bywają małpy, gdy znajdą się w większej gromadzie. Nie występ ują one bowiem nigdy do walki w
mniej-
szej liczbie niż, sto przeciw jednemu, a mało kto w dżungli waży się na tak nierówne
szansę.
 Podpełznę pod mur od zachodniej strony  szepnął Kaa  i spadnę na nie znienacka,
bo tam jest dogodna dla mnie pochyłość gruntu. Pomimo swej przewagi liczebnej nie odważą się
uderzyć na mnie, ale...
: Wiem, o co idzie  przerwała Bagheera.  Przydałaby mi się tu obecność Baloo... ale
trudno, trzeba robić, co w naszej mocy! Gdy ta chmura zasłoni księżyc, pobiegnę na taras. One tam
odbywają jakąś naradę nad losem chłopca.
 Szczęśliwych łowów!  syknął Kaa złowrogo i poczołgał się ku zachodniej połaci
muru. Okazało się, że ta właśnie część muru była najmniej zniszczona, toteż wężysko zmitrężyło
sporo czasu, zanim zdołało odnalezć drogę pośród kamieni.
W sam raz wtedy chmura zasłoniła księżyc, a Mowgli, który właśnie rozmyślał nad tym, co
się z nim stanie za chwilę, usłyszał na tarasie lekkie stąpanie Bagheery.
Czarna Pantera bowiem nie zgapiła się ani na chwilę, lecz wbiegła pędem, choć cichcem
zupełnym, na wzgórek i nie tracąc czasu na zagryzanie, poczęła tłuc łapą na prawo i na lewo, prze-
dzierając się przez szeregi maiłp, zwartym koliskiem otaczających Mowgliego. Szeregów tych
było kilkadziesiąt, więc sprawa byłą niełatwa. Rozległo się przerazliwe wycie, pełne jednocześnie
lęku i wściekłości, a Bagheera parła wciąż naprzód, tratując małpie cielska tarzające się po ziemi i
wijące w skurczach bólu.
Naraz jedna z małp zawołała:
 Ona jest tu tylko jedna, a nas cała gromada! Zabić, zabić śmiałka!
Skłębiona tłuszcza małp rzuciła się na Bagheerę, gryząc, skubiąc, szarpiąc, drapiąc;
jednocześnie zaś kilka z nich pochwyciło Mowgliego, wyciągnęło go na mur altany i wepchnęło w
otwór rozwalonego sklepienia. Inny jakiś chłopak  wychowany po ludzku  pewno by się
potłukł haniebnie, spadając z wysokości przeszło piętnastu stóp, ale Mowgli, nauczony przez
niedzwiedzia Baloo, wiedział, jak należy zeskakiwać na ziemię, przeto bez szwanku stanął
zgrabnie na nogach.
 Posiedz sobie tutaj, póki nie zabijemy twych przyjaciół 
krzyknęły małpy  a potem pohulamy i z tobą... o ile Jadowite %7łmije zostawią cię przy
życiu!
 Ja i Wy jes-s-steś-ś-śmy jednej krwi*  Syknął Mowgli, niezwłocznie wydając okrzyk
używany przez Plemię Wężów.
Posłyszał szmery i syki w otaczającym go rumowisku, więc dla pewności jeszcze raz
powtórzył hasło.
 Tak właś-ś-ś-śnie! Dos-s-s-skonale! Ps-s-s-st! Nie napas-s-s-stujmy go! To s-s-s-wój!
S-s-s-chowajcie z-z-z-ębi-s-s-ka!  syknęło z sześć głosów, jakby uciszając się wzajemnie. 
S-s-s-tój s-s-s-pokojnie, Braciszku, żebyś-ś-ś s-s-wą s-s-s-topą nie wyrządził nam. sz-sz-kody!
Każda ruina w Indiach prędzej czy pózniej staje się siedliskiem wężów, przeto wnętrze
altany aż roiło się od okularników.
Mowgli stał jak mógł najspokojniej, zerkając okiem poprzez rzezbione otwory w murze i
wsłuchując się w szaleńczy har-mider zawziętego boju, toczącego się wokół Czarnej Pantery.
Wyróżniał wycia, bełkoty i hałaśliwe szamotanie się koczkoda-nów oraz chrapliwe porykiwanie
Bagheery, to przemykającej się, to beczkującej, to koziołkującej, to znów nurkującej wśród ciżby
nieprzyjaciół. Po raz pierwszy, odkąd na świat przyszła;, Bagheera była zmuszona walczyć w
obronie własnego życia.
 Baloo musi być gdzieś w pobliżu; Bagheera z pewnością nie wybrałaby się samopas!" 
pomyślał Mowgli, po czym zawołał głośno:
 Do zbiornika, Bagheero'! Zsuń się ku zbiornikom. Hul w wodę! W wodę!
Bagheera posłyszawszy ten krzyk, świadczący, że Mowgliemu nic się nie stało, nabrała
nowej odwagi. Nie odzywając się ani słówkiem, tłukła wrogów, przebijając się uporczywie  cal
za calem  w stronę zbiorników.
Nagle spoza zwalonego muru, przylegającego do kniei, rozległ się grzmiący okrzyk
bojowy niedzwiedzia Baloo.
 Jestem, jestem, Bagheero!  nawoływał.  Biegnę co tchu! Wdzieram, się na mur.
Ahu-u-u-ra! Kamienie wymykają mi się spod nóg! Czekajcie, podłe małpiszony! Dam ja wam
łupnia, niech no tylko do was przyjdę!
Sapiąc i zipiąc, wgramolił się na taras. W tejże chwili opadły go małpięta i zakryły aż po
samą głowę; on jednakże tylko przysiadł niezgrabnie i rozpostarłszy szeroko łapy przednie,
jednym uściskiem zdusił wielką liczbę napastników. A potem: pac! pac! pac!  jął walić łapami
tak prędko i równomiernie, że wokół słychać było łoskot przypominający dudnienie kół parowca.
Nagły trzask i pluskot był dla Mowgliego znakiem, że Bagheera utorowała sobie drogę do
zbiornika, gdzie małpy nie mogły już jej dosięgnąć. Zanurzywszy się po głowę W wodzie, dyszała
ciężko, a tymczasem małpy ustawiły się w trzy rzędy na czerwonych schodach, biegając z
wściekłością tam i z powrotem, gotowe rzucić się ze wszech stron na Bagheerę, gdyby poważyła
się pośpieszyć z odsieczą niedzwiedziowi.
Wówczas to Bagheera podniosła! ociekający wodą podbródek i w rozpaczy jęła wołać o
pomoc, rzucając hasło w języku wężów:
 Ja i Wy jes-s-teśmy jednej krwi!
Była bowiem przekonana, że wąż Kaa zdradził sprawę i w ostatniej chwili czmychnął
nikczemnie.
Nawet Baloo, choć na poły zduszony nawałą małp nacierających na brzeg tarasu, nie mógł
powstrzymać się od skrytego śmiechu, gdy posłyszał, że Bagheera woła o pomoc.
Kaa właśnie wdarł się na mur od strony zachodniej i zsunął się z niego z takim impetem, że
zwalił w fosę jeden z kamieni szczytowych. Chcąc wyzyskać w całej peM przewagę swego sta- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spiewajaco.keep.pl
  • © 2009 Nie chcę już więcej kochać, cierpieć, czekać ani wierzyć w rzeczy, których nie potwierdza życie. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates