[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- 75 -
pustynie Starości i jakże chętny, by być jej przewodnikiem do innych pastwisk w
krainie innych słońc i wiatrów!
Wiele Sim-Sim już dała i wiele wzięła, lecz więcej jeszcze ma do dania i do wzięcia.
Micaster: - Czy Sim-Sim rozumie twe słowa, kiedy tak przemawiasz do niej, jak gdyby
posiadała ludzką zdolność pojmowania?
MIRDAD: - To nie słowo się liczy, dobry Micasterze, lecz to co w słowie wibruje. Na
to zaś nawet i zwierzę jest wrażliwe. Poza tym, widzę kobietę spoglądającą na mnie z
Sim-Sim Å‚agodnych oczu.
1Mowa tu o pokarmie kilkakrotnie przeżuwanym przez krowy i inne zwierzęta
roślinożerne.
Micaster: - Jakaż korzyść wynika z takiego przemawiania do starej i zdychającej Sim-
Sim? Czyżbyś miał nadzieję powstrzymać spustoszenia, jakie wiek uczynił i przedłużyć
jej dni?
MIRDAD:
Równie strasznym ciężarem jest Starość człowiekowi, jak i zwierzęciu. A ludzie
podwajają jeszcze ten ciężar lekceważeniem i brakiem serca. Nowo narodzonemu
niemowlęciu nie szczędzą uczuć najwznioślejszych i najtroskliwszej opieki. Lecz
człowieka wiekiem steranego obdarzają bardziej obojętnością, niż troską i czują do
niego więcej wstrętu, niż sympatii. Tak samo jak z niecierpliwością oczekują, aż z
oseska wyrośnie mężczyzna, tak też nie mogą się doczekać, kiedy starca pochłonie grób.
Bardzo młody i bardzo stary są jednakowo bezradni. Lecz bezradność młodego ujmuje
wszystkich i zniewala do kochającej, ofiarnej pomocy. W tej samej chwili bezradność
starca, wywołać tylko może żałosną pomoc niewielu. Zaprawdę, starzy o wiele bardziej
zasługują na sympatię niż młodzi.
Gdy słowo musi kołatać długo i głośno, by dotrzeć do ucha niegdyś wrażliwego i
czujnego na najlżejszy szept,
gdy niegdyś bystre oko zamienia się w roztańczone plamki i cienie,
gdy niegdyś uskrzydlone stopy staaą się bryłami ołowiu, a ręce, co kształtowały życie,
stają się bezkształtne,
gdy kolano wybite jest ze stawu, a głowa marionetką jest na karku,
gdy kamienie młyńskie do cna się wymełły, a młyn sam jest już posępną norą,
gdy wstać oznacza pocić się ze strachu, by nie upaść, a siadać - bolesną niepewność,
czy jeszcze kiedykolwiek siÄ™ wstanie,
gdy jeść i pić, to lękać się następstw jedzenia i picia, a nie jeść i nie pić, to przyśpieszyć
skradanie siÄ™ znienawidzonej Zmierci...
O tak, gdy Starość spadnie na człowieka, przychodzi czas, moi kompanionowie, ażeby
użyczyć mu uszu i oczu, dać mu ręce i nogi - i tak wzmocnić jego nadwątlone siły
- 76 -
miłością, ażeby nie czuł się ani odrobinę mniej drogi %7łyciu u schyłku swych lat, niż
kiedy rozwijał się w latach dzieciństwa i młodości.
Osiem krzyżyków na karku może nie być niczym więcej jak mgnieniem w wieczności.
Lecz człowiek, który posiał siebie na osiem krzyżyków jest czymś więcej niż
mgnieniem. Jest pożywką dla tych wszystkich, którzy żniwo jego życia zbierają. A czy
jest życie, którego żniwo nie jest przez wszystkich zbierane?
Czyż i wy w tee właśnie chwili nie zbieracie żniwa życia każdego mężczyzny i każdej
kobiety, którzy kiedykolwiek po tej Ziemi stąpali? Czymże jest wasza mowa, jeżeli nie
żniwem ich mowy? Czymże są wasze myśli, jeżeli nie pokłosiem ich myśli? A wasze
odzienia i sadyby, wasze pożywienie, wasze narzędzia, wasze prawa, tradycje i
konwencje, azaliż nie są odzieniem, sadybami, pokarmem, narzędziami, prawami,
tradycjami i konwencjami tych, którzy byli i odeszli przed wami?
Nie jednej rzeczy żniwo zbieracie w jednym czasie, lecz wszystkich rzeczy i we
wszystkich czasach. To wy jesteście siewcami, żniwem, żeńcami, polem i klepiskiem
do młocki. Jeśli marne jest wasze żniwo, wspomnijcie na ziarno posiane w innych i
ziarno, które daliście im posiać w sobie. Wejrzyjcie w żeńca i jego sierp, i w zboża łan,
i w klepisko do młocki.
Stary człowiek, którego życia zebraliście plon i odesłaliście do spichrza, zaiste godzien
jest waszej najtroskliwszej opieki. Jeśli waszą obojętnością napełnicie goryczą jego
starość, która dalej bogata jest w rzeczy możliwe do zebrania - to, co zdążyliście już
zebrać i odłożyć, a także to, co do zebrania macie jesz-
cze, goryczą niewątpliwie zasmakuje w ustach waszych. A tak jest właśnie ze
zdychającym zwierzęciem.
yle jest korzystać z plonu, a przeklinać potem siewcÄ™ i za¬gon .
BÄ…dzcież życzliwi ludziom wszelkiej rasy i wszelkiego kra¬ju, moi kompanionowie.
Albowiem oni sÄ… pożywieniem na dro¬gÄ™ w waszej podróży do Boga. Lecz szczególnie
życzliwi bÄ…dz¬cie ludziom w podeszÅ‚ym wieku, bo w przeciwnym razie za-Å›mierdnie
siÄ™ wam pożywienie i nigdy nie osiÄ…gniÄ™cie celu wa¬szej podróży.
Bądzcież życzliwi zwierzętom wszelakiego rodzaju i wieku. S ą waszymi niemymi
wprawdzie, lecz bardzo wiernymi pomoc¬nikami w dÅ‚ugich i żmudnych
przygotowaniach do podróży. Lecz szczególnie życzliwi bądzcie zwierzętom u schyłku
ich życia, bo w przeciwnym razie twardość waszych serc zamieni wie rność w
niewierność, a pomoc ich stanie się zawadą.
Zaiste, wstrętem napawającą niewdzięcznością jest wpierw zdrowiem kwitnąć na mleku
Sim-Sim, a kiedy nie ma już nic więcej do dania, przytknąć jej do gardła rzeznicki nóż.
Naronda:
Jeszcze słowa Mistrza nie całkiem przebrzmiały, gdy Sza-madam z rzeznikiem nadeszli.
Rzeznik pośpieszył prosto do Sim-Sim, lecz kiedy tylko ją zobaczył, usłyszeliśmy
- 77 -
radosną kpinę w jego głosie, gdy zawołał: Cóż ty mówisz, że ta krowa jest chora i
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Nie chcÄ™ już wiÄ™cej kochać, cierpieć, czekać ani wierzyć w rzeczy, których nie potwierdza życie. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates