[ Pobierz całość w formacie PDF ]
sie straciÅ‚eS wszystko, moj¹ czêSæ równie¿. Teraz chcesz tam wróciæ, a mnie zo-
stawiæ tutaj, ¿ebym zgniÅ‚?
Ja wyje¿d¿am, a co ty zrobisz, to twoja sprawa.
Ogarniêty panik¹ Buck uderzyÅ‚ dÅ‚oni¹ w klatkê piesiow¹ Matthew.
Kto zadba o moje potrzeby? JeSli wyjedziesz, za miesi¹c skoñcz¹ siê pie-
ni¹dze. JesteS mi coS winien, chÅ‚opcze. UratowaÅ‚em twoje gówno warte ¿ycie.
StraciÅ‚em nogê, by ciê uratowaæ. Ratuj¹c ciê, straciÅ‚em wszystko.
Mimo potwornego poczucia winy, Matthew potrz¹sn¹Å‚ gÅ‚ow¹. Tym razem
siê nie podda.
Ju¿ nic ci nie jestem winien, Buck. Przez osiem lat harowaÅ‚em jak wół,
¿ebyS mógÅ‚ zapijaæ siê na Smieræ. PÅ‚aciÅ‚em za ka¿dy twój oddech. Teraz koniec.
Wyje¿d¿am w pogoni za czymS, czego dotychczas nie mogÅ‚em mieæ. Mam na-
dziejê, ¿e uda mi siê to zdobyæ.
Isabelle i Kl¹twa Angeliki na pewno ciê zabij¹. A je¿eli im siê nie uda,
zrobi to VanDyke. Co wówczas stanie siê ze mn¹?
Nic. Nadal bêdziesz staÅ‚ na dwóch nogach, z których jedn¹ zawdziêczasz mnie.
Tym razem nie przyj¹Å‚ ciosu. ZÅ‚apaÅ‚ piêSæ o dwa centymetry od swojej twa-
rzy. Bez zastanowienia odepchn¹Å‚ Bucka do tyÅ‚u, tak ¿e potkn¹Å‚ siê o rufê Å‚odzi.
Spróbuj zrobiæ to jeszcze raz, a rozÅ‚o¿ê ciê na Å‚opatki, nie zwa¿aj¹c na
twój wiek. Matthew szeroko rozstawiÅ‚ nogi i przygotowaÅ‚ siê do obrony, gdyby
138
Buck ponownie chciaÅ‚ siê na niego rzuciæ. Za dziesiêæ dni razem z LaRue
pÅ‚yniemy na Hatteras. Mo¿esz siê pozbieraæ albo dalej pieprzyæ siê ze sob¹.
Wybór nale¿y do ciebie. A teraz zje¿d¿aj st¹d. Mam mnóstwo roboty.
Buck otarÅ‚ usta dr¿¹cymi rêkoma. PoczuÅ‚ pulsuj¹cy ból w nie istniej¹cej no-
dze. Była to paskudna, dokuczliwa zmora, która nigdy nie przestała go przeSlado-
waæ. Z bol¹cym sercem szybko wyszedÅ‚ na zewn¹trz, by poszukaæ butelki.
Matthew dxwign¹Å‚ nastêpny fragment porêczy i zacz¹Å‚ pracowaæ jak szalony.
daniem Silasa VanDyke a, Monzanillo było jedynym miejscem, gdzie po-
winno siê spêdzaæ pierwsze dni wiosny. Z okien wzniesionego nad urwi-
skiem domu na zachodnim wybrze¿u Meksyku roztaczaÅ‚ siê wspaniaÅ‚y
widok na niespokojny Pacyfik. Nic nie dziaÅ‚a tak koj¹co, jak obserwowanie przez
przeszklon¹ Scianê speÅ‚nionych fal rozbijaj¹cych siê o brzeg.
SiÅ‚a nigdy nie przestawaÅ‚a fascynowaæ VanDyke a.
Jako wodnik uwa¿aÅ‚, ¿e jego ¿ywioÅ‚em jest woda. UwielbiaÅ‚ na ni¹ spogl¹-
daæ, wdychaæ jej zapach i wsÅ‚uchiwaæ siê w wydawane przez ni¹ dxwiêki. Cho-
cia¿ bardzo du¿o podró¿owaÅ‚ zarówno w interesach, jak i dla przyjemnoSci
nigdy nie przebywaÅ‚ zbyt dÅ‚ugo z dala od swojego ¿ywioÅ‚u.
Wszystkie kupione lub wybudowane przez niego domy stały nieopodal wody.
Tak byÅ‚o w przypadku willi na Capri, plantacji na Fid¿i i bungalowu na Martynice.
Nawet wzniesiony z piaskowca dom w Nowym Jorku zapewniał widok na Hudson
River. Ale najwiêksz¹ sympati¹ VanDyke darzyÅ‚ swoj¹ kryjówkê w Meksyku.
Tym razem jednak wcale nie przyjechał tu w celach wypoczynkowych. JeSli
chodzi o pracê, VanDyke byÅ‚ tak samo zdyscyplinowany, jak w innych sprawach.
Uwa¿aÅ‚, ¿e na ka¿d¹ nagrodê trzeba sobie zasÅ‚u¿yæ, a on zdecydowanie ciê¿ko
zapracowaÅ‚ na swoj¹. WierzyÅ‚ w monotonn¹ harówkê i æwiczenie ciaÅ‚a oraz umy-
sÅ‚u. Co prawda, znaczn¹ czêSæ bogactwa odziedziczyÅ‚, trzeba jednak przyznaæ, ¿e
nie traciÅ‚ czasu i nie uszczuplaÅ‚ swoich zasobów. Dziêki ogromnemu wysiÅ‚kowi
i przebiegÅ‚oSci udaÅ‚o mu siê potroiæ maj¹tek, który uzyskaÅ‚ drog¹ spadku.
Uwa¿aÅ‚ siê za czÅ‚owieka dyskretnego i peÅ‚nego dostojeñstwa. Nigdy nie szu-
kał popularnoSci, dlatego swoje sprawy osobiste i zawodowe załatwiał po cichut-
ku i na tyle subtelnie, ¿e udawaÅ‚o mu siê utrzymywaæ swoje nazwisko z dala od
prasy i brukowców.
Chyba ¿e chciaÅ‚, by siê w nich znalazÅ‚o. Odpowiedni rodzaj rozgÅ‚osu byÅ‚
w stanie usun¹æ w cieñ zawart¹ wÅ‚aSnie transakcjê lub, w razie koniecznoSci, prze-
wa¿yæ szalê.
VanDyke nigdy siê nie o¿eniÅ‚, chocia¿ uwielbiaÅ‚ kobiety. MaÅ‚¿eñstwo sta-
nowiÅ‚o swego rodzaju umowê, której ewentualne anulowanie zbyt czêsto okazy-
139
waÅ‚o siê niemiÅ‚e i niejednokrotnie odbywaÅ‚o siê na oczach wszystkich. W efek-
cie tej umowy rodzili siê spadkobiercy, a spadkobiercê mo¿na wykorzystaæ prze-
ciw własnemu ojcu.
Dlatego VanDyke niezwykle starannie dobieraÅ‚ sobie partnerki, traktuj¹c je
z takim samym szacunkiem i uprzejmoSci¹, jak ka¿dego z pracowników. A gdy
konkretna kobieta przestawaÅ‚a go bawiæ, oddalaÅ‚ j¹, na po¿egnanie obdarowuj¹c
spor¹ sumk¹.
Tylko nieliczne z nich skar¿yÅ‚y siê na takie rozwi¹zanie.
Pewne problemy robiÅ‚a maÅ‚a WÅ‚oszka, która ostatnio zaczêÅ‚a go nu¿yæ. Przy-
pominaj¹ce sopelki lodu diamenty, które ofiarowaÅ‚ jej jako prezent po¿egnalny,
nie zdoÅ‚aÅ‚y ostudziæ jej ognistego temperamentu. Prawdê mówi¹c, groziÅ‚a mu.
Z pewnym ¿alem postaraÅ‚ siê, by otrzymaÅ‚a odpowiedni¹ nauczkê. WydaÅ‚ jednak
wyraxne polecenie, by nie zostawiono ¿adnych widocznych Sladów.
W koñcu byÅ‚a Å‚adna i miaÅ‚a wspaniaÅ‚e ciaÅ‚o, które dostarczyÅ‚o mu mnóstwo
rozkoszy.
Zdaniem VanDyke a, przemoc, je¿eli odpowiednio siê z niej korzystaÅ‚o, byÅ‚a
narzêdziem, którego nie powinien ignorowaæ ¿aden czÅ‚owiek interesu. W ci¹gu
kilku ostatnich lat czêsto jej u¿ywaÅ‚, i uwa¿aÅ‚, ¿e robiÅ‚ to caÅ‚kiem niexle.
Co dziwniejsze, dostarczaÅ‚o mu to wiêcej przyjemnoSci, ni¿ przypuszczaÅ‚.
Efektem ubocznym takiego postêpowania byÅ‚ jego bardzo dobry wpÅ‚yw na stan
emocjonalny. W gÅ‚êbi duszy VanDyke nawet przyznawaÅ‚, ¿e pÅ‚ac¹c za u¿ycie prze-
mocy, niejednokrotnie rozÅ‚adowywaÅ‚ nêkaj¹ce go doSæ czêsto napady szaÅ‚u.
Bardzo wielu znanych mu mê¿czyzn, którzy tak samo jak on posiadali wielkie
bogactwo i ponosili ogromn¹ odpowiedzialnoSæ, traciÅ‚o równowagê ducha, go-
dz¹c siê na pewne niepowodzenia i id¹c na zbyt wiele ustêpstw. Czêsto po prostu
siê wypalali, walcz¹c o utrzymanie siê na szczycie. Frustracja, która nie ma uj-
Scia, pomySlaÅ‚, nawarstwia siê, a m¹dry czÅ‚owiek potrafi j¹ rozÅ‚adowaæ i zaw-
sze, zawsze mo¿e liczyæ na dodatkowy zysk.
VanDyke miaÅ‚ wÅ‚aSnie kilka spraw do zaÅ‚atwienia, liczyÅ‚, ¿e dostarcz¹ mu
sporo radoSci. W tym momencie najwa¿niejszy byÅ‚ Nomad , jego zaÅ‚oga i wspa-
niałe znalezisko.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Nie chcÄ™ już wiÄ™cej kochać, cierpieć, czekać ani wierzyć w rzeczy, których nie potwierdza życie. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates