[ Pobierz całość w formacie PDF ]
W Brukseli dzisiaj pogoda jest do bani, bzdzina i pada na przemian, a do tego wieje
koszmarny wiatr, futro Wszystkich Zwiętych, a Macek pracuje. Jego umowa o pracę jest
podpisana w Bremie, która leży w landzie protestanckim i dlatego nie ma takiego święta. Trochę
kiepsko, dobrze chociaż, że świętują Boże Narodzenie. My z Anią wybieramy się na cmentarz
zobaczyć rzezby Rodina i poszukać nastroju z Polski. Chociaż nie sądzę, że tutaj to takie ważne
święto. Ludzie są przede wszystkim egoistami.
Ja czuję się tak sobie, w przyszłym tygodniu znowu cztery dni chemioterapii. Muszę
dojeżdżać codziennie do Aachen, ale na szczęście przyjeżdża Liesel, moja teściowa, i będzie
mnie wozić jako ten szofer samochodem (ostatnim razem też przyjechała). Takich mam teściów!
Nie wiem, co byśmy bez nich zrobili. Są cudowni, wyrozumiali, pełni poświęcenia, przyjeżdżają
na każde zawołanie. Moja rodzina też staje na wysokości zadania.
Tak naprawdę to chciałabym, żeby mnie wszyscy zostawili w spokoju. Mam dość tych
chemioterapii!
Ania wyjeżdża w sobotę. W połowie listopada wpadnie do mnie moja przyjaciółka
z Warszawy. A tak poza tym nie wiem, co będę robiła. Beznadzieja jedna, tam staż, a ja w domu.
A co u ciebie, jak Przemyk tak Svenek gdzieś napisał, bo przecież Przemysław .
Całuję mocno. Lecę do supermarketu po zakupy, bo jutro dzień wolny i pojutrze chyba też
Tam
l listopada 2000
Paciorki kochane!
Jest l listopada, Zwięto Zmarłych. Siedzimy z Frania w domu, bo Mac w pracy, a pogoda
taka, że lepiej nie mówić leje jak z cebra. Od kilku dni mam w domu Internet, a więc serfuję
sobie bez ograniczeń.
Frania w sobotę jedzie do Polski i będzie mi smutno, bo naprawdę bardzo mi tu pomagała.
W przyszłym tygodniu mama Svena znowu będzie mnie codziennie woziła do Aachen na
chemioterapię. Trochę mam już tego wszystkiego dosyć. Jakoś brakuje mi wiary, że będzie
lepiej. Guz naciska na jakieś sploty nerwowe i dlatego bardzo mnie boli, czasami godzinami wiję
się z bólu i nie pomaga żadna tabletka.
Cieszę się już na przyjazd Kaśki, mam nadzieję tylko, że będę w formie i nie przestraszę jej
swoim ogólnym stanem. Spróbuję wziąć się jakoś w garść. Sven będzie na lotnisku,
Całuję was mocno i czekam na wiadomości Tam
l listopada 2000
Witaj, Sven!
Piszę do ciebie, bo chciałabym się dowiedzieć, co z Tamarką. Zamartwiam się, ale nie
umiem zadzwonić do jej mamy. Wolałabym się dowiedzieć od ciebie. Napisz mi, czy mogę do
niej pisać, czy może listy ją denerwują i nie chce ich dostawać, a może jest zupełnie odwrotnie
i właśnie powinnam pisać. Sama nie wiem. Pomóż mi, jeśli możesz. W niedzielę wyjeżdżam na
dziesięć dni do Francji, postaraj się do tego czasu mi odpisać. Wyślij również wasz adres
brukselski, bo mi się zapodział. Czekam z niecierpliwością na twój e-mail.
Jestem z tobą. Zciskam Dag
2 listopada 2000
Dago kochana!
Dostaliśmy od ciebie emalię. Dlaczego miałabym być niezadowolona z tego, że piszesz?
Przepraszam, że długo się nie odzywałam, ale byłam w szpitalu, potem przyjechała do mnie Ania
na trzy tygodnie i tak czas jakoś zleciał.
Ciągle czuję się tak sobie. Wiesz, że miałam operację, ale wiadomości dalej nie są dobre.
W ty m samym miejscu wyrósł mi nowy guz. Lekarze nie chcą trzeciej operacji, poddają mnie
chemioterapii i w ten sposób próbują zmniejszyć ilość złych komórek. Nie wiem, jaka jest moja
przyszłość, nic nie wiem. Czuję się już tym wszystkim bardzo zmęczona i tak naprawdę jest mi
już wszystko jedno. Co ma być, to będzie. Przeniosłam się na leczenie do kliniki niemieckiej, bo
po pierwsze w Niemczech mamy ubezpieczenie, a po drugie nie mam już zaufania do lekarzy
w Brukseli. Trochę kłopotliwe są dojazdy. Półtorej godziny, więc bardziej opłaca się robić drogę
w tę i z powrotem niż na przykład zostawać w Aachen w hotelu na noc. Jakoś sobie radzimy.
Mam nową chemioterapię, co trzy tygodnie cztery dni.
Byłam bardzo załamana tym wszystkim. Teraz psychicznie jest już lepiej, fizycznie trochę
mniej. Guz naciska na jakiś splot nerwowy i bardzo mnie boli. Bez tabletek przeciwbólowych już
nie mogę się obejść.
No i takie to wiadomości. Przykro mi, że niezbyt dobre. W dodatku pogoda w Brukseli jest
okropna, od tygodnia pada prawie non stop. W sobotę Ania wraca do Zielonej i wiem już, że
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Nie chcę już więcej kochać, cierpieć, czekać ani wierzyć w rzeczy, których nie potwierdza życie. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates