[ Pobierz całość w formacie PDF ]

%7łyłam sama, twardo stojąc na ziemi, bo nie chciałam przywyknąć do liczenia na kogokolwiek.
Opór wobec Adama postrzegałam jako walkę o przetrwanie, o prawo decydowania o sobie, o życie bez rozkazów... dlatego że nie chciałam ich
słuchać. Służba, której Stefan czepiał się z takim uporem, była modelem życia, z którego zrezygnowałam.
Nie dostrzegałam, że u zródła leży strach przed odrzuceniem.
Matka oddała mnie na wychowanie Branowi, kiedy byłam dzieckiem.
Dar ten zwrócił jej, gdy stałam się... niewygodna. W wieku szesnastu lat wróciłam do matki, która poślubiła całkiem obcego mi człowieka i urodziła
mu dwie córki. Siostry nie miały pojęcia o moim istnieniu, dopóki Bran nie zadzwonił, oświadczając matce, że wkrótce pojawię się w domu. Tam
wszyscy byli dla mnie mili, kochani, a nie jestem łatwa we współżyciu.
- Mercy?
- Sekundę, właśnie doznaję objawienia.
Nic dziwnego, że nie padłam do stóp Adama, jak zrobiłaby to każda normalna kobieta, o którą stara się tak seksowny, czarujący i solidny
mężczyzna. Bałam się odrzucenia, na samą myśl o tym poczułam wzbierający w gardle warkot.
- Słyszeliście? - zaśmiał się Darryl. - Musimy poczekać, aż skończy objawienie. Towarzyszka naszego Alfy jest prorokinią.
Zbyłam go niecierpliwym machnięciem i popatrzyłam na Adama, który skupiał się na drodze.
- Kochasz mnie? - zapytałam z bijącym sercem. Spojrzał
zaskoczony, wyczuwając moje napięcie.
- Tak. Oczywiście.
- Lepiej, żeby tak było, inaczej pożałujesz.
Zerknęłam przez ramię na Auriele, z całej siły powściągając rozszalałe emocje. Adam był mój. Mój.
Przyjmę na siebie każdy ciężar Adama, tak jak on bierze na siebie moje. Będziemy je dzielić po równo. To znaczy, że on obroni mnie przed
wampirami, a ja w miarę możliwości zajmę się jego problemami.
Podniosłam oczy na Auriele, mój drapieżnik spojrzał na jej wilka.
Po kilku minutach odwróciła wzrok.
- Musisz do tego przywyknąć, to twój problem - rzekłam i, oparłszy głowę na ramieniu Adama, zapadłam w drzemkę.
Niestety, nie dane mi było długo pospać. Adam zatrzymał się, wilkołaki wysiadły. Odczekał, aż Darryl uruchomi silnik swojego wozu, i dopiero ruszył
do domu.
- Mercy?
- Hm? - mruknęłam rozespana. - Jedz do mnie.
Usiadłam, przecierając oczy.
- Marzę, żeby się położyć. - Westchnęłam. - Sekunda w pozycji horyzontalnej i zniknę dla świata. Już nie pamiętam kiedy - byłam zbyt zmęczona na
liczenie dni - porządnie spałam. - Na horyzoncie jaśniejącego nieba wstawało słońce.
- To nic, chciałem tylko...
- Tak, ja też. - A jednak zadrżałam. Ta cała namiętność i żar, które budziły się we mnie podczas rozmów telefonicznych, sprawiały mi ogromną
przyjemność, ale teraz nie dzieliły nas kilometry. Nie usnęłam już przez resztę drogi do domu Adama.
W domu Alfy rzadko można liczyć na prywatność, a przez to ostatnie zamieszanie Adam kazał go pilnować na okrągło. W środku powitał nas Ben.
Odmeldował się, salutując, i poszedł na dół, gdzie znajdowały się pokoje gościnne.
Wchodząc po stopniach, Adam trzymał rękę na moim krzyżu.
Było mi aż niedobrze z nerwów, z trudem łapałam oddech, powtarzając w myślach, że przecież to Adam... I będziemy tylko spać w jednym łóżku.
W korytarzu przy łazience dokonano już wstępnych napraw.
Osadzono futrynę i pozostało tylko gipsowanie i pomalowanie ściany.
Ale na białym chodniku nadal ciemniały ślady krwi, mojej krwi.
Zupełnie o tym zapomniałam. Może powinnam zaproponować czyszczenie dywanów? Czy da się sprać krew z białego chodnika? Co w ogóle za
wariat wykłada białym dywanem dom uczęszczany przez wilkołaki?
Zdekoncentrowana, przekroczyłam próg sypialni i zastygłam.
Adam spojrzał na mnie, wyjął z komody T - shirt i rzucił w moim kierunku.
- Idz do łazienki, w górnej szufladzie po prawej jest zapasowa szczoteczka.
W łazience poczułam się bezpieczniej. Zdjęłam brudne ciuchy, zostawiając je na kupce na podłodze, i założyłam koszulkę. Adam nie był wiele ode
mnie wyższy, za to dużo szerszy w barkach, więc rękawki sięgały mi za łokcie. Umyłam twarz, omijając zszytą ranę, wyszorowałam zęby i stanęłam
przed lustrem, zbierając się na odwagę.
Kiedy otworzyłam łazienkę, wchodzący do środka Adam minął
mnie, delikatnie wypchnął do sypialni i zamknął za sobą drzwi.
Stanęłam, mierząc się z łóżkiem i zapraszająco odrzuconą kołdrą.
Chyba istnieje jakiś limit lęku, który można odczuwać jednej nocy? I ten limit powinnam wykorzystać dzisiaj aż z nawiązką. A lęk przed czymś, co
się nie zdarzy - Adam w życiu by mnie nie skrzywdził - w ogóle nie powinien być odczuwalny.
A jednak wejście do łóżka kosztowało całą odwagę. Kiedy już się tam znalazłam, doznałam jednego z tych dziwacznych, psychologicznych zwrotów
- zapach Adama na pościeli uspokoił mnie natychmiast. %7łołądek przestał się buntować, ziewnęłam parę razy i zasnęłam przy dochodzącym z
łazienki dzwięku elektrycznej golarki.
Obudziłam się otoczona Adamem, jego zapachem, ciepłem, oddechem. Odczekałam moment, jednak atak paniki nie nadszedł.
Odprężyłam się, ciesząc bliskością Adama. Po intensywności światła przesączającego się przez zasłony oceniłam, że jest pózne popołudnie.
W domu panował ruch, a zza okien dochodził szum spryskiwaczy toczących ze słońcem nieustanną walkę o trawnik. Na zewnątrz musiało być
ponad dwadzieścia stopni, lecz w sypialni Adama, podobnie jak mojej od kiedy wprowadził się Samuel, panował chłód.
Wilkołaki nie lubią gorąca. Tym bardziej doceniłam otulające mnie ciepło.
Adam też już nie spał. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spiewajaco.keep.pl
  • © 2009 Nie chcę już więcej kochać, cierpieć, czekać ani wierzyć w rzeczy, których nie potwierdza życie. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates