[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zaufaniem... że cię nie winie za to, co się wydarzyło.
Jacen także z wyrazem niezwykłej powagi kiwnął głową i odparł:
- Dziękuję.
Przymknął oczy i pozwolił sobie na głęboki oddech.
Tenel Ka uczyniła to samo, czując, że Moc zaczyna przepływać przez jej ciało.
Napięła mięśnie... nie dlatego, że się bała, ale czuła, że przenika ją wspaniałe radosne
oczekiwanie. Sięgnęła po przypięty do pasa kieł rankora. Wyciągnęła go przed siebie, po
czym przycisnęła guzik umieszczony na powierzchni.
Z kremowożółtej rękojeści wysunęła się smuga skwierczącej energii, płonąca
turkusowym blaskiem, który zawdzięczała tęczowym klejnotom z Gallinore, stanowiącym
kiedyś ozdobę królewskiego diademu. Po upływie ułamka sekundy potrzebnego na jedno
uderzenie serca, z pomrukiem obudziła się do życia także szmaragdowozielona klinga broni
Jacena.
Poruszając się jak we śnie, oboje unieśli ostrza poziomo, tak że znajdowały się na
wysokości ich oczu w odległości zaledwie kilku centymetrów jedno od drugiego. Po kilku
sekundach rozległo się skwierczenie energii, kiedy świetliste klingi się zetknęły. Po chwili ten
sam dzwięk rozległ się po raz drugi.
Nie kryjąc, że się waha, Tenel Ka zadała pchnięcie turkusową klingą. Jacen odbił cios,
kwitując go ledwo zauważalnym kiwnięciem głowy.
Moc krążyła wokół nich; przepływała między nimi. Wkrótce poruszali się jak w
transie, wykonując odwieczne ruchy i skoki jak podczas doskonale opanowanych ćwiczeń;
niczym w bardzo trudnym tańcu. Jakimś cudem oboje byli pewni, że nikomu nie stanie się nic
złego.
Nie odrywając spojrzenia od oczu partnera, słyszeli towarzyszącą pojedynkowi cichą
muzykę, która stopniowo stawała się coraz głośniejsza i głośniejsza. Zaczęli się poruszać
wolniej, ale zaufanie, jakim się nawzajem darzyli, ani trochę się nie zmniejszyło.
W końcu znieruchomieli i stali z wyrazami zdumienia na twarzach, podczas gdy klingi
ich świetlnych mieczy niemal stykały się ze sobą. Jacen otworzył usta, jakby zamierzał coś
powiedzieć, ale żaden dzwięk nie wydobył się z jego gardła.
W następnej chwili panującą ciszę rozdarł głośny ryk. Lowbacca i Jaina przebiegli
przez wierzchołek świątyni, by przywitać się z Tenel Ka i Jacenem.
Jaina się uśmiechała.
- Zgadzam się z Lowiem, Tenel Ka - oznajmiła. - To wspaniale móc cię znowu
widzieć, trzymającą miecz świetlny w dłoni. Przez chwilę się obawiałam, że przypuszczasz,
iż różnisz się czymś od nas i nie możesz być naszą przyjaciółką.
- Chyba przez jakiś czas tak właśnie myślałam - przyznała wojowniczka. -
Przekonałam się jednak, że mogę obrócić różnice na swoją korzyść i, w połączeniu z innymi
indywidualnymi cechami, ukształtować silniejszą osobowość.
- Naprawdę różnimy się od siebie - stwierdził Jacen. Jaina przycisnęła guzik. Z
pomrukiem i sykiem ukazała się ametystowa klinga jej świetlnego miecza.
- Ale wszyscy zostaniemy rycerzami Jedi - odparła z przekonaniem.
Lowbacca także zapalił swój miecz świetlny, którego ostrze zalśniło
złocistobrązowym blaskiem.
- Silniejsi razem - oznajmiła Tenel Ka, unosząc turkusową klingę wysoko nad głowę.
Młody Wookie wyciągnął w górę rękę, w ten sposób, by ostrze jego miecza zetknęło
się z klingą broni wojowniczki z Dathomiry.
- Tak, silniejsi razem - rzekli równocześnie Jaina i Jacen, po czym skrzyżowali
świetliste ostrza z dwoma innymi lśniącymi nad głowami Tenel Ka i Lowiego.
Cztery jaskrawe smugi świetlnych mieczy płonęły, oświetlane promieniami
wschodzącego słońca.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Nie chcę już więcej kochać, cierpieć, czekać ani wierzyć w rzeczy, których nie potwierdza życie. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates