[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Był środek nocy, wiosennej nocy, jasnej, czarodziejskiej, pełnej tajemnic.
Mgliste światło ostrożnie wślizgnęło się do szopy, ale pogrążona we śnie Tiril
tego nie widziała. Fale leniwie uderzały o brzeg, ptaki zbudziły się i z krzykiem
krążyły nad wodą w poszukiwaniu pożywienia. Już niedługo wstające słońce mia-
ło odbijać się w gładkiej tafli morza, lecz na razie królował półmrok.
Nagle Nero poderwał się z histerycznym, zawodzącym szczekaniem, wycią-
gając szyję i unosząc pysk.
Zaczął szczekać na wydechu i zabrakło mu powietrza w płucach. Przeciągłe
wycie gwałtownie się urwało.
Tiril natychmiast zeskoczyła z posłania.
 Co się stało, Nero? Usłyszałeś coś?
52
Ale pies nie ruszył do drzwi jak zawsze robił, kiedy zaniepokoił go jakiś
dzwięk z zewnątrz. Siedział na środku szopy i oszołomiony nasłuchiwał czegoś
jakby dobiegającego z jego wnętrza.
A potem z gardła wyrwało mu się przerazliwe zawodzenie. Wył przeciągle,
milkł i zaczynał od nowa. Coraz głośniej, jak gdyby kogoś wzywał.
Tiril nigdy jeszcze nie słyszała czegoś podobnego.
 Ależ, Nero! Co to ma znaczyć!
Nie przypuszczała, by pies mógł zachowywać się w taki sposób. Wydał jej się
straszny, jakby coś go opętało, przypominał oszalałego człowieka.
 Co się stało, piesku?
Nero umilkł i popatrzył na nią ze smutkiem, rozżalony, ponieważ go nie rozu-
miała.
Tiril także się zasmuciła.
 Tak bardzo chciałabym wiedzieć, o co ci chodzi, Nero. Spróbujmy tak, jak
zawsze.
Mieli swój własny język. Tiril nieraz szeptała psu do ucha, by porozmawiał
 ze swymi przyjaciółmi z innego świata i przekazał im jej prośbę o pomoc, a Ne-
ro odpowiadał, obwąchując jej oczy.  Przyjaciół Nera Tiril wymyśliła, taką zna-
lazła pociechę w swej samotności. Prosiła go na przykład o przekazanie wieści
o niebezpieczeństwie grożącym statkom na skalistej wysepce i od tej pory żaden
statek już się tu nie zabłąkał.
Może więc. . . ?
Ale tej nocy Nero nie dał się pocieszyć. Cały czas próbował jej coś przekazać,
lecz bez skutku. Oboje czuli się bezsilni.
To przeciągłe zawodzenie. . . Tiril była pewna, że miało wyjątkowe znaczenie.
Nero wciąż nie dawał żadnego znaku, że chce wyjść. Swą rozpaczliwą prośbę
o pomoc i zrozumienie kierował do niej, tylko do niej.
Wreszcie zrezygnował i położył się z głębokim westchnieniem. Tiril także
wróciła na posłanie, przymknęła powieki, świadoma, że pociemniałe z żalu psie
oczy nie przestają na nią patrzeć ani przez chwilę.
Zasnęła. Ale pierwsze senne majaki napłynęły, zanim jeszcze zdążyła zapaść
w głęboki sen.
Znalazła się na przerażająco pustym płaskowyżu. Nie rosła na nim trawa, czar-
ne, porowate kamienie pokrywał mech, a raczej porosty o chorobliwie szarozielo-
nej barwie.
I potem zobaczyła, że jakiś człowiek powoli znikał w zapadającym się krate-
rze.
 Móri!  zawołała i poderwała się całkiem przytomna.  Móri jest w nie-
bezpieczeństwie.
W Nera wstąpiło życie. Piszczał, kręcił się wokół jej nóg, zachęcająco merdał
ogonem.
53
 To właśnie chciałeś mi przekazać, prawda?  Tiril odetchnęła z ulgą. 
Budząc się, zobaczyłam i usłyszałam coś jeszcze. Słyszałam szczekanie jakiegoś
psiaka i widziałam go, jak biegł przez płaskowyż; nieduży owczarek. Przytuliła
policzek do łba Nera.
 Jesteś taki mądry, piesku. Już wszystko rozumiem. Móri miał z tobą kon-
takt, potrafiliście porozumiewać się myślą, pamiętam. W Bergen, zanim wyjechał,
coś ci tłumaczył.
Psi ogon stukał o podłogę. Nero pewnie nie rozumiał słów, ale wyczuwał ra-
dość i pochwałę w głosie dziewczyny.
 Do ciebie się teraz zwrócił, ciebie prosił o pomoc. A ty zacząłeś wyć, dając
sygnał psom, które mogły znajdować się w pobliżu Móriego. Wspaniale sobie
z tym poradziłeś, Nero!
Wielki czarny pies z nieskrywaną dumą wsłuchiwał się w słowa uznania.
 Ale widzisz, Nero, to do mnie chciał dotrzeć za twoim pośrednictwem.
Chociaż wiedział, że nie zdążę na czas. Miejmy tylko nadzieję, że gdzieś nieda-
leko Móriego jest też jakiś człowiek, który zorientuje się, jakie grozi mu niebez-
pieczeństwo. Może właściciel owczarka obudzi się porę. Wiesz, my, ludzie, nie
posiadamy takiej jak wy wrażliwości na przekazywane duchowo sygnały. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spiewajaco.keep.pl
  • © 2009 Nie chcę już więcej kochać, cierpieć, czekać ani wierzyć w rzeczy, których nie potwierdza życie. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates