[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dziesięciominutową pętlę. Znajdowaliśmy się tu już jakieś trzy minuty. Francesca musiała wkrótce
zacząć działać, albo nie zmieści się w wyznaczonym czasie.
Oczywiście, był jeszcze mężczyzna w średnim wieku ubrany w porządny szary mundur; siedział na
plastikowym krzesełku w głównym wejściu do sali. Zorientowałem się, że to Jean-Patrick Deville,
elegancko wyglądający facet ze zdjęcia - gość z przedziałkiem, młodocianą przyjaciółką i
wątpliwym morale. Do klapy miał przypięty biały identyfikator, dokładnie taki sam, jaki znalazłem
za dyktą chroniącą płótno z widokiem Montmartre'u. Zauważyłem, że Francesca
porozumiewawczo patrzy mu w oczy. Dopóki byliśmy tu tylko my i on, a także jeśli Jan byłby w
stanie zmanipulować kamery i odłączyć czujniki nacisku, a Włoch otworzyć zamki w drzwiach
wyjścia awaryjnego bez uruchamiania alarmu albo zwracania na siebie uwagi, wszystko powinno
się udać. Może to moje nerwy, ale czy tych warunków powodzenia nie było trochę za dużo?
Spojrzałem na Mężczyznę z gitarą. Czułem na sobie wzrok pracownika muzeum. Zciskał boki
krzesła pobielałymi palcami, jakby szykował się na impuls kilkuset woltów, a na czole perlił mu się
pot. Francesca popatrzyła na mnie i już miałem kiwnąć głową, ale jeszcze
raz zerknąłem na dziewczynę z kolczykami. Pociągała się za ucho, sygnalizując, że ktoś nadchodzi.
Pokręciłem głową, dając Francesce znak, by się wstrzymała, i w tej samej chwili do sali wtargnęła
grupa uczniów.
Prowadziła ją kobieta w średnim wieku, o zmęczonej twarzy. Trzymała nad głową antenkę z żółtą
wstążką. Stanęła przed Mężczyzną z gitarą i spoglądała za siebie, aż w końcu upewniła się, że cała
grupa zebrała się wokół niej. Potem ochrypłym zgrzytliwym głosem zaczęła mówić, jak mi się
wydawało, po hiszpańsku. Dzieciaki, najwyrazniej niezainteresowane, przeszkadzały sobie
nawzajem. %7łuły gumę, patrzyły na ekrany komórek i przynajmniej jedno z nich słuchało iPoda.
Stanąłem na palcach i nad ich głowami popatrzyłem na Francescę. Zaciskała zęby i zabijała
spojrzeniem nauczycielkę. W tej samej chwili wszedł nauczyciel i stanął z tyłu grupy. Niedbale
machnął pracownikowi muzeum ręką, a ten omal nie spadł z krzesła, przynajmniej tak mi się
wydawało.
Nauczycielka ględziła i ględziła. Kiedy byłem już pewien, że skończyła, robiła głęboki wdech i
zaczynała nowy wątek. Czas uciekał. Paolo, Mike i Jan tkwili już chyba przy wyjściu awaryjnym,
starając się nie zwracać na siebie uwagi, i spoglądali na rudzielca, czekając na znak, że wszystko w
porządku.
Zciągnąłem na siebie uwagę dwóch uczennic. Gapiły się na mnie i rozmawiały ze sobą. Przez
chwilę zastanawiałem się, czy nie widziały mojego zdjęcia w telewizji, ale uznałem, że to mało
prawdopodobne. Pewnie stwierdziły, że nie zgadza się kolor moich włosów i brwi, a wyglądały na
dobrze zorientowane w niuansach farbowania włosów - jedna miała czarne przetykane blond
pasemkami, a druga wściekle różowe loczki. Starałem się nie zwracać uwagi na ich szepty, ale
przychodziło mi to z trudem. Może pokazać im język albo się wykrzywić? Nie, to bez sensu.
Na szczęście nauczycielka uznała za stosowne klasnąć i odniosłem wrażenie, że proponuje
uczniom, by zadawali pytania. Kusiło mnie, żeby samemu podnieść rękę:  Proszę pani, czy
moglibyśmy przeprowadzić nasz skok za milion dolarów?" Na szczęście nie zrobiłem tego, a nikt
inny też nie wyrwał się z pytaniem. W końcu grupa zaczęła wypełzać z sali i tylko dwie gapiące się
na mnie dziewczynki
nie ruszały się z miejsca. Starałem się sprawiać wrażenie, że jestem całkowicie pochłonięty
oglądaniem wiszącego przede mną obrazu Braque'a. Drapałem się w głowę, gładziłem podbródek i
z miną znawcy sztuki w skupieniu kontemplowałem dzieło. Kątem oka dostrzegłem, że nauczyciel
wrócił i zabrał dziewczynki z sali. Popatrzyłem na Deville'a, żeby upewnić się, czy z nerwów nie
zmienił się w kałużę potu, a potem na dziewczynę z kolczykami. Poważnie kiwnęła głową i [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spiewajaco.keep.pl
  • © 2009 Nie chcę już więcej kochać, cierpieć, czekać ani wierzyć w rzeczy, których nie potwierdza życie. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates