[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Jakie to ma znaczenie? - spytała, odwracając się od okna.
Chciała go poprosić, żeby sobie poszedł, ale gdy się odwróciła, Ethan stał tuż
przed nią. Nie słyszała, jak się zbliża.
- Chodzisz jak kot.
Ethan uśmiechnął się zadowolony i przyciągnął ją do siebie za pasek szlafro-
ka, który rozwiązał się i spadł na ziemię. Poły ubrania rozchyliły się, ukazując jej
nagie ciało.
- Jesteś naga - zauważył Ethan, z zachwytem patrząc na jej piersi i brzuch.
Lizzy chciała się okryć, ale Ethan ją ubiegł, wsuwając ręce pod miękki mate-
riał. Kiedy zaczynał jej dotykać, nie była w stanie logicznie myśleć. Pochylił głowę
i delikatnie pocałował ją w szyję. Lizzy przeszył dreszcz.
- Chyba nie masz na dziś żadnych planów? - spytał szeptem.
Nawet jeśli miała, nie była w stanie ich sobie przypomnieć. Jego usta wciąż
pieściły jej szyję, a ciepłe, duże ręce dotykały piersi.
- Musisz już iść - wyszeptała z trudem, ale oboje wiedzieli, że nie nastąpi to
szybko.
Ethan zaprowadził ją do sypialni, obsypując pocałunkami i namiętnymi
pieszczotami.
- Zniadanie - zauważyła słabym głosem, ale on całował jej nagą skórę, zapo-
minając o całym świecie.
- Chyba wolę ciebie na śniadanie - mruknął pod nosem, patrząc na nią wy-
głodniałym wzrokiem.
S
R
Lizzy nie miała siły się opierać, ale obiecała sobie, że po tym niecodziennym
 śniadaniu" pożegna się z księciem na dobre.
Ethan został do wieczora. Kiedy powiedział, że w poniedziałek rano musi le-
cieć do Stanów pozałatwiać interesy i że wróci przed weekendem, Lizzy odetchnęła
z ulgą. Może Ethan pozna kogoś i nigdy więcej się nie odezwie. Mocno w to wie-
rzyła, dopóki w poniedziałek wieczorem nie dostała kolorowego bukietu z ozdobną
wstążką. Kompozycja była piękna, oryginalna, a jednocześnie delikatna.
Pomiędzy kwiatami znalazła karteczkę:  Ten bukiet przypomina mi Ciebie".
Nie było podpisu, ale Lizzy wiedziała, że to od Ethana. Następnego dnia przyszedł
kolejny bukiet, tym razem większy i bardziej kolorowy, a na kartce widniało jedno
słowo:  Tęsknię". Ethan przysłał też kwiaty w środę i w czwartek, tak że w miesz-
kaniu Lizzy pojawiło się mnóstwo bukietów i wszędzie czuć było ich mocny za-
pach.
W piątek Lizzy niecierpliwie czekała na telefon od Ethana. Tak bardzo chcia-
ła go zobaczyć, że wyszła wcześniej z pracy. Siedziała jak na szpilkach, wpatrując
się w zegarek i czekając na dzwonek u drzwi. Włączyła telewizor i sprawdziła
wszystkie kanały. Znalazła film o kobietach, które wyruszyły w podróż życia, ale z
trudem śledziła jego akcję. O dziesiątej uznała, że Ethan nie przyjdzie, a o jedena-
stej czuła wielki zawód. Kiedy minęła północ, ze smutkiem poszła spać. Być może
po wysłaniu ostatniego bukietu w czwartek coś się wydarzyło? Wmawiała sobie, że
powinna się cieszyć, ale w rzeczywistości czuła się oszukana.
Zrozumiała, że zakochała się w Ethanie, całkowicie straciła dla niego głowę.
Ona, zwykła sekretarka, zadurzyła się w księciu. W sobotę większość czasu spę-
dziła przy biurku, bezskutecznie próbując pracować. Powtarzała sobie, że tak bę-
dzie lepiej, ale nie mogła zdusić w sobie rodzącej się rozpaczy. Czego się spodzie-
wała? %7łe Ethan przyjedzie na białym koniu, porwie ją do pałacu i uczyni księż-
niczką? Przecież w głębi serca wcale tego nie chciała. %7łycie rodziny królewskiej
S
R
było pełne obowiązków i ograniczeń. Miliony ludzi obserwowały każdy krok jej
członków, a ich imiona i nazwiska wciąż gościły na łamach brukowej prasy. Trud-
no było sobie wyobrazić większy koszmar. Lizzy wolała pozostać w cieniu.
Kiedy w południe królowa wezwała ją do pałacu, Lizzy była przekonana, że
cała historia zakończyła się w pomyślny dla niej sposób. Najlepiej, jeśli nigdy wię-
cej nie ujrzy Ethana.
Lizzy zapukała do drzwi apartamentu królowej. Kiedy usłyszała jej głos, we-
szła do środka. Królowa siedziała na swoim ulubionym fotelu, z nogami na krześle.
Na sofie siedział jakiś mężczyzna. Dopiero po chwili Lizzy zdała sobie sprawę, że
to był Ethan. Zamarła z przerażenia. Miała ochotę odwrócić się na pięcie i uciec
albo zakryć twarz skórzaną teczką, którą trzymała w ręku. Była jednak tak zasko-
czona, że nie mogła się ruszyć. Poczuła się jak zwierzę złapane w sidła.
Ethan podniósł głowę, spojrzał na nią, po czym szybko odwrócił wzrok, jakby
patrzył na anonimową osobę ze służby. Lizzy już miała nadzieję, że jej nie poznał,
ale książę znów na nią spojrzał, tym razem ją rozpoznając.
To koniec, pomyślała. Wiedziała, że prędzej czy pózniej prawda wyjdzie na
jaw. Wiedziała o tym od chwili, gdy na balu Ethan poprosił ją do tańca. To była
tylko kwestia czasu.
- Elizabeth, powiedz mi, jak wygląda mój plan zajęć osiemnastego czerwca -
odezwała się królowa.
Przez chwilę Lizzy stała, nie mogąc wydobyć słowa. Ethan nie spuszczał z
niej oczu. Widać było, że intensywnie myśli, próbując zrozumieć, co zaszło. Nie
wyglądał na zadowolonego.
- Elizabeth? - odezwała się zaniepokojona królowa. - Czy wszystko w po-
rządku?
Lizzy mogła się tylko domyślać, jak teraz wyglądała. Ostatkiem sił wzięła się
w garść i odparła:
- Wszystko w porządku, przepraszam. O co pani pytała?
S
R
- O moje plany na osiemnastego czerwca. Książę poprosił mnie, żebym od-
wiedziła budowę nowego hotelu - wyjaśniła królowa. - Czy wy się znacie? - spyta-
ła, patrząc to na Lizzy, to znów na księcia.
Początkowo Lizzy pomyślała, że królowa zauważyła jej dziwne zachowanie,
ale po chwili uznała, że jak zwykle stara się być grzeczna.
- Nie, proszę pani - odparła, modląc się w duchu, aby Ethan powiedział to
samo i nie wydał jej przed królową.
- Ethan, to moja asystentka Elizabeth Pryce.
Lizzy ukłoniła się zgodnie z nakazami pałacowej etykiety, mimo że wiedziała,
że Ethan tego nie cierpi. Nie miała jednak wyboru, ponieważ książę należał do ro-
dziny królewskiej, chociaż gdy się kochali, a jego ręce pieściły jej ciało, był po
prostu Ethanem. Coś jej mówiło, że od tej pory nic nie będzie już tak jak dawniej.
Ethan uśmiechnął się grzecznie i skinął w jej kierunku głową.
- Panno Pryce. Przepraszam, a może pani Pryce - dodał, choć dobrze wiedział,
że była rozwódką. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spiewajaco.keep.pl
  • © 2009 Nie chcę już więcej kochać, cierpieć, czekać ani wierzyć w rzeczy, których nie potwierdza życie. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates