[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Nie powiedziała mu o tym, bo nie miała ochoty na jakiekolwiek spory na ten temat.
Wiedziała tylko, że wszelkie informacje o losach Pierce'a dotrą najpierw do Nowego
Jorku.
Rozpoczęło się czekanie. Lot był bardzo ciężki, ale przynajmniej mogła się czymś
zająć. Teraz nie pozostawało jej nic innego, jak tylko zaciskać kciuki i czekać. Nie
miała nawet z kim o tym porozmawiać, bo wiedziała, że plotki rozchodzą się zbyt
szybko. Skontaktowała się z sekretarką Pierce'a, prosząc, by przekazała mu, gdy
tylko się odezwie, aby zadzwonił do swego mieszkania w Nowym Jorku.
Teraz właśnie, kiedy tak go potrzebowała, gdy chciała słyszeć jego głos, otaczała ją
niczym nie zmącona cisza. Nie przywiązywała większej wagi do wyjaśnień, które
wydobyła z Pata, interesowało ją jedynie to, czy Pierce jeszcze żyje.
Nie wiedziała, jak się to wszystko skończy. Było przecież tak wiele do wyjaśnienia.
Chciałaby zadać milion pytań, a nie miała nikogo, kto mógłby na nie odpowiedzieć.
Nerwowo zaciągnęła zasłony. Zdała sobie sprawę, że od śniadania nic nie jadła.
Rozsądek podpowiadał, że to niezbyt mądre, poszła więc do kuchni i zrobiła sobie
kanapki. Potem siadła przed telewizorem i chociaż ogarnęła ją senność, postanowiła,
że nie pójdzie do łóżka, gdyż w wielkiej, dwuosobowej sypialni czułaby się jeszcze
bardziej samotna. Przerwała w połowie oglądanie jakiegoś starego filmu i wyłączyła
telewizor. Ciemność, która ją teraz otoczyła, sprawiła, iż, trochę wbrew woli, poczuła
się dziwnie zmęczona, a ociężałe powieki same zaczęły się zamykać.
Nagle oślepiło ją zapalone przez kogoś światło. Zaczęła nerwowo mrugać
powiekami, patrząc jak na ducha, na wysmukłą postać w drzwiach.
- Alix?
Jej imię zostało wymówione z takim niedowierzaniem, ze natychmiast prysły resztki
snu. Pierce wygląda! na wyczerpanego, był nie ogolony, a ubranie wyglądało tak,
jakby spał w nim kilka ostatnich nocy. Dla niej jednak nigdy nie prezentował się
wspanialej.
- Co ty tutaj robisz? - spytał ochryple, zanim " miała szansę coś powiedzieć.
Serce zabiło jej żywiej. Miała ochotę popędzić do niego i rzucić mu się na szyję, ale
było w jego postawie coś, co osadziło ją w miejscu.
-Poszłam do tamtego mieszkania, ale było puste. Przypomniałam sobie, że
wspominałeś coś o tym, a strażnik wpuścił mnie do środka, kiedy mu się
przedstawiłam - odparła bezmyślnie, oblizując suche usta.
- Ja się już poddałem - poinformował ją dziwnym głosem, jakby nie spodziewał się
jej już nigdy zobaczyć.
- Dlaczego?
Alix miała wrażenie, że cała ta scena odgrywa się poza nią, a ona jest tylko biernym
obserwatorem.
- Po twoim wyjezdzie nie mogłem nic zrobić. Nie mogłem pogodzić się z myślą, że
tak się rozstaliśmy.
- Otrząsnął się, jakby właśnie budził się z koszmarnego snu. Odłożył walizkę, którą
jeszcze trzymał w ręku, i zamknął drzwi. - Alix, na Boga, co ty tu robisz? - ponowił
pytanie.
Wstała, wygładzając rękoma jedwabny szlafrok. Wszystko odbywało się inaczej, niż
zaplanowała.
- Już ci mówiłam. Nie mogłam skorzystać z mieszka...
- Nie chodzi mi o żadne mieszkanie. Co robisz w Ameryce, skoro miałaś być w
Anglii!
Przełknęła w zdenerwowaniu ślinę.
- Wiem, ale to było za daleko. Przyjechałam tutaj, bo spodziewałam się, że tu
najszybciej dotrą informacje o tobie. Musiałam wiedzieć, że nic ci się nie stało -
wytłumaczyła szybko, widząc, jak mieni mu się twarz.
- Czy jesteś sobie w stanie wyobrazić, jak ja s.ię czułem, kiedy pojechałem do Anglii
i nie zastałem tam ciebie? Piekło otworzyło się przede mną, a ty siedzisz tu sobie
spokojnie i czekasz na wiadomości!
Alix zmartwiała.
- Nie... nie wiedziałam - odparła cicho, ale nawet gdyby krzyczała, i tak by jej nie
usłyszał.
- Do diabła, kiedy musiałem cię uderzyć, wiedziałem przecież, że tracę szanse na to,
by zdobyć ciebie ponownie. Kiedy cię jednak nie zastałem w Anglii, świat zawalił mi
się na głowę.
Spojrzał na nią, jakby dopiero teraz ją zauważył.
- Kiedy wreszcie do ciebie dotrze, że cię kocham? - wrzasnął takim głosem, że
umarłego by obudził.
Pokój zawirował przed nią. Szybko się jednak opanowała.
- Wtedy, gdy mi to wreszcie powiesz - powiedziała przez ściśnięte gardło. -
Przecież nie jestem jasnowidzem, a o takich rzeczach trzeba powiedzieć!
- Czuła, jak wzbiera w niej złość.
- Właśnie to zrobiłem.
- A ja właśnie usłyszałam.
- I co?
Wiedziała, co by chciał usłyszeć, nie mogła się jednak na to w tej chwili zdobyć.
Lękała się przyznać do swoich uczuć, skoro wcześniej została tak boleśnie ukarana.
- Wiem, że utraciłem prawo, by słyszeć wyznania od ciebie, już dawno temu, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spiewajaco.keep.pl
  • © 2009 Nie chcę już więcej kochać, cierpieć, czekać ani wierzyć w rzeczy, których nie potwierdza życie. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates