[ Pobierz całość w formacie PDF ]
rozwiąże twoje problemy.
Nie spytał, jakie problemy Lina ma na myśli, bo nie chciał tego wiedzieć. Pewnych problemów
lepiej unikać najdłużej, jak się da.
- Na przyszły tydzień umówiłam cię z okulistą. Dość już tej męskiej próżności. Wolisz mieć
zmarszczki wokół oczu?
Jaks zadzwonił do Hetty i powiedział jej o spotkaniach, na które umówiła go Lina.
- Dziś po południu w moim biurze. Mógłbym podjechać po ciebie o czwartej trzydzieści.
- Będziemy gotowe.
- My?
- Sunny i ja.
- A, tak.
Odłożył słuchawkę i walnął pięścią w biurko. Co za dzień! A jutro też nie zapowiada się lepiej.
Policja chce zmusić właściciela tankowca do zapłacenia kary za wyciek ropy, kapitan
odpowiedzialny za katastrofę leży w szpitalu z zapaleniem wyrostka i w dodatku to oglądanie
domów!
Gdyby jeszcze na tym ostatnim choć trochę się znał!
Mimo to wciąż wyobrażał sobie rozmowę z Hetty.
- Podwójne łóżko, kochanie, czy dwa pojedyncze? Jak myślisz, kochanie?
Albo:
- Kominek na gaz czy prawdziwy? Ja osobiście lubię siedzieć przy ogniu, a ty?
Tak jakby to wszystko miało być ich wspólne.
- Szanowna pani, przez panią mój mózg zupełnie wysiada - mruknął pod nosem, sprzątnął papiery z
biurka i zatrzasnął szufladę.
Kiedy przyjechał, Hetty była już gotowa. Obie były gotowe. Sunny miała na sobie nowy żółty
kombinezon... Chyba tak nadal taki strój się nazywa? Niewiele pamiętał z własnego dzieciństwa, ale
to akurat tak.
Hetty ubrana była w ciemną spódnicę i płaszcz. Jej buty w najlepszym razie można było określić
jako wygodne.
Na niej jednak wyglądały bardzo seksownie.
- Spieszmy się, bo już są popołudniowe korki. Lina zorganizowała cztery spotkania. Pierwsze na
szóstą. Mamy dwadzieścia minut na każde. Jak myślisz, wystarczy?
- Powinno. Też się na tym nie znam.
- Myślałem, że jesteś specjalistką.
Jakimś cudem uniknął zderzenia z dostawczą ciężarówką.
- Nie w sprawach zatrudniania opiekunek, tylko w wychowywaniu dzieci. I nigdy nie twierdziłam,
że jestem specjalistką.
Siedząca w nosidełku, przywiązana do tylnego siedzenia, Sunny zaczęła gaworzyć.
- Słyszałeś? - krzyknęła rozpromieniona Hetty. - Nazwała cię: tata.
- Dla mnie to brzmiało jak: dada.
- Kto tu jest specjalistą?
- Tak jest.
Rozmawiali, żartując, jak kiedyś. Jak wtedy na lotnisku. Jakby od tamtej pory nic między nimi nie
zaszło.
Pierwsza z czterech umówionych kobiet w ogóle się nie pojawiła.
- Opiekunka powinna być odpowiedzialna - stwierdziła Hetty. - Może i lepiej, że od razu wiemy, iż
nie spełnia naszych wymagań.
- Może utknęła gdzieś w korku - podsunął Jaks.
Przebywali w jego wyłożonym dębową boazerią gabinecie. Sunny siedziała u niego na kolanach i
bawiła się spinaczami, a Hetty z narożnego okna podziwiała widok na port.
- Nie miałam pojęcia, że jesteśmy tak blisko morza.
- W Norfolk wszędzie jest blisko. Ale miasto tak się rozrasta, że za parę lat będzie większe niż
niejeden cały stan.
- Gdzie trzymasz swoją łódz?
- Na małej przystani, prowadzonej przez pewną rodzinę. Zabiorę cię tam w weekend i sama
zobaczysz.
- Tak, ale...
Zanim zdążyła wymyślić jakąś wymówkę, zjawiła się następna kandydatka. %7łuła gumę. Mocno
pachniała tanimi perfumami. Jaks mimo to rozmawiał z nią i obiecał, że skontaktuje się z nią
nazajutrz.
- Biedaczka, będzie rozczarowana - stwierdziła Hetty, kiedy po dziewczynie w gabinecie został już
tylko zapach perfum. - Może naprawdę potrzebuje tej pracy.
Jaks otworzył okno i przez kilka minut wietrzył pokój.
- Zauważyłaś, ile każdego dnia jest w gazecie ofert pracy? Jeśli ta dama naprawdę chce, na pewno
coś znajdzie.
- Wierzę w to.
Hetty miała zdecydowanie za miękkie serce.
Następna kobieta przedstawiła swoje wymagania, łącznie z ubezpieczeniem zdrowotnym, dwoma
wolnymi dniami w tygodniu, własnym mieszkaniem i samochodem do dyspozycji.
- A niech to! - mruknął Jaks, kiedy zostali sami. -W życiu nikogo nie znajdę.
Znów przeczesał palcami włosy. Hetty wiedziała już, że robi tak, kiedy jest zły, bo sprawy nie idą po
jego myśli.
- To były zupełnie rozsądne żądania. No, może nie ubezpieczenie... W każdym razie nie od razu. Ale
wydaje mi się, że lepszy byłby ktoś bardziej elastyczny. Z małym dzieckiem nie wiadomo, co się
może wydarzyć.
Hetty siedziała naprzeciwko niego, a główka Sunny spoczywała na jej piersi.
Jaks zazdrościł, że to nie jego głowa tam leży. %7łe...
Następna kandydatka miała czerwone policzki i wyglądała tak, jakby dopiero skończyła szkołę.
- Cześć! Chyba się nie spózniłam? - spytała, wsadzając głowę przez drzwi. - Mają już państwo
kogoś?
Znów odbyli tę samą rozmowę i do niej też Jaks obiecał zatelefonować nazajutrz.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Nie chcę już więcej kochać, cierpieć, czekać ani wierzyć w rzeczy, których nie potwierdza życie. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates