[ Pobierz całość w formacie PDF ]

danie o kategoryzowaniu ludzi...
Sarah uniosła ręce do góry.
- Zasłużyłam na taką odpowiedz. Tim, przykro mi. Naprawdę.
Zaskoczyła go taką reakcją.
- To byt mój błąd - oświadczył.
- Właśnie że mój - zaprotestowała Sarah.
- A więc nasz.
Roześmieli sięoboje. Patrzenie na rozjaśnioną twarz Sarah sprawiało Timowi
niekłamaną przyjemność, a w ogóle to piekielnie lubił tę kobietę. Mimo różnych
kretyńskich przeszkód piętrzących się między nimi, cieszyła go jej obecność.
S
R
- O, tu jesteś - za ich plecami odezwał się nagle kobiecy głos. - Przed Timem
stanęła Tammi, ignorując Sarah. - Nie wiedziałam, gdzie cię szukać. Obiecałeś
ze mną zatańczyć.
- Obiecałem. - Rzucił Sarah przepraszające spojrzenie.
I zaraz potem pozwolił Tammi wciągnąć się z powrotem do środka restauracji.
Przez następne pół godziny starał się zachowywać swobodnie, ale im gorętsza
robiła się atmosfera przyjęcia tym większą miał ochotę je opuścić. Rozglądał się
za Sarah, ale nigdzie nie było jej widać. To do końca popsuło mu humor. Ta ko-
bieta przyciągała go jak magnes. Wiedział, że będzie musiał jakoś temu zaradzić.
W pewnej chwili, gdy wyciągał szyję, nadal rozglądając się po sali, Tammi do-
tknęła jego ramienia.
- Tim, słuchasz tego, co mówię?
- Co takiego?
- Chcę tańczyć - oświadczyła. - Przyszliśmy tutaj na zabawę, a nie po to, żeby
tkwić przy stole - dodała, smutniejąc.
- Przykro mi - stwierdził szczerze Tim.
- Czy zechce pani ze mną zatańczyć? Będę zaszczycony - powiedział do Tam-
mi drużba pana młodego.
Tim zauważył, że przez cały wieczór się jej przyglądał. Konkurent był mu te-
raz na rękę.
- Chętnie. - Roześmiana Tammi pozwoliła poprowadzić się na parkiet.
Gdy słońce znalazło się tuż nad horyzontem, niebo pokryty złote i różowe
wstęgi. Sarah pozostała na tarasie. Usiadła przy małym stoliku. Z niewiadomego
powodu jeszcze nigdy nie czuła się tak bardzo samotna.
Może dlatego, że każdy z przybyłych na to weselne przyjęcie stanowił połowę
jakiejś pary. Nawet Tim nie był sam. Szalał na parkiecie na drugiej randce z
S
R
Tammi. Dopiero na ten widok Sarah uprzytomniła sobie, jak wiele ten mężczy-
zna dla niej znaczy.
Tęskniła do niego od momentu ich pocałunku. Fizycznie go pożądała. Jeszcze
nigdy jej ciałem nie miotały tak silne zmysłowe odczucia. Pragnęła Tima, po-
dobnie jak alkoholik pożąda wódki.
Wyobraziła sobie, że rozbiera się przed nią i dla niej. Pewnie robiłby to spe-
cjalnie tak powoli, aby błagała go, żeby wreszcie ją wziął. Pozwoliłaby mu na
każdą pieszczotę. Domagałaby się coraz więcej...
Gdy tylko znalazł się na tarasie, Tim pojął, jaka siła tutaj go przyciągnęła. Przy
stoliku siedziała Sarah. Zdjęty żakiet powiesiła na oparciu sąsiedniego krzesła.
Miała na sobie nie, jak przypuszczał, bluzkę wykończoną pod szyją koronką, lecz
uroczą kremową koszulkę na cieniutkich ramiączkach.
Dopiero teraz Tim mógł dostrzec, jak pięknie zaokrąglone ramiona ma Sarah i
jak kształtne są jej piersi z sutkami wyraznie widocznymi pod delikatnym jedwa-
biem.
Pożądał tej kobiety aż do bólu. Może to chłód wieczoru sprawił, że Sarah mia-
ła naprężone sutki. Spojrzawszy jednak na rozmarzony wyraz jej twarzy, błędny
wzrok i czubek palca przesuwający się zmysłowym ruchem powoli po skórze
wokół jedwabnej tkaniny, zmienił zdanie.
Zapragnął ująć w dłonie te piękne piersi i pieścić je tak, by Sarah zaczęła ję-
czeć z rozkoszy. Od razu się podniecił. Był za to na siebie zły. Swego czasu sły-
szał o mężczyznach tak właśnie reagujących na widok niektórych kobiet, ale sam
nigdy tego nie doświadczył. W obecności Sarah przestawał się kontrolować i to
bardzo go niepokoiło.
S
R
Podszedł do niej od tyłu. Jęknęła, czując na ramionach ucisk dłoni. Nie ze stra-
chu, gdyż wiedziała, do kogo te dłonie należą. Myślami ściągnęła tutaj tego
człowieka
Dotyk ręki Tima sprawił, że ciałem Sarah wstrząsnęły dreszcze podniecenia.
Niemal ustało bicie jej serca. Na chwilę straciła oddech. Zaraz potem jednak
wszystko odżyło w zdwojonym tempie. Powoli odwróciła wzrok od wód oceanu
i spojrzała Timowi prosto w twarz.
Oczy miał nieprawdopodobnie niebieskie. Widniała w nich nie skrywana żą-
dza. Odzwierciedlały pożądanie i głód seksu.
Spełniły się pragnienia Sarah. Tim znalazł się tuż obok niej. Nie powinna dłu-
żej się opierać, bo na to, co teraz się działo, nie miała już wpływu. Decyzja zapa-
dła poza nią.
Znów wbiła wzrok w wody oceanu. Rozmawiali z sobą bez stów. Dłoń Tima [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spiewajaco.keep.pl
  • © 2009 Nie chcę już więcej kochać, cierpieć, czekać ani wierzyć w rzeczy, których nie potwierdza życie. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates