[ Pobierz całość w formacie PDF ]

79
R
L
T
powinna mu się zwierzyć, że czekała tak długo, bo uparła się, że przeżyje
swój pierwszy raz z absolutnie wyjątkowym mężczyzną? W którym będzie
szaleńczo, śmiertelnie zakochana?
Nie, te rewelacje z pewnością w najmniejszym stopniu nie
zainteresowałyby Huntera Cabota. Zresztą, nawet gdyby było inaczej, ona i
tak nie przyznałaby mu się do tego, że... jej marzenie się spełniło. Była
zakochana do szaleństwa. W nim.
Powinna być ostrożniej sza, kiedy marzyła. A jeszcze bardziej wtedy,
gdy goniła za marzeniem. Wiedziała, że na szczęśliwe zakończenie tej historii
nie ma co liczyć. Głos rozsądku ostrzegał ją, że nie będzie happy endu, ale
głupie serce nie chciało słuchać ostrzeżeń, nawet jeśli miało zostać roztrzaska-
ne w proch.
Teraz jednak nie miała zamiaru tego wszystkiego roztrząsać. Jeśli komuś
przyszło, tak jak jej, wychowywać się w domu dziecka, bardzo wcześnie uczył
się doceniać szczęśliwe chwile. Gromadzić je w pamięci jak skarby,
zatrzymywać na długo, bo nigdy nie było wiadomo, kiedy zdarzy się następna.
Nie będzie więc myśleć o przyszłości, zamartwiać się tym, że mężczyzna, w
którym się zakochała, za trzy tygodnie miał zniknąć z jej życia. Nie pozwoli,
by cokolwiek przyćmiło radość, jaką czuła na wspomnienie ostatniej nocy.
To, co przeżyła z Hunterem, było niesamowite. Warte długich lat czekania.
Warte... wszystkiego.
 Do licha, Margie  burknął, ale nie odsunął się, kiedy gładziła jego
pierś.  Nie sądzisz, że cała sytuacja jest i bez tego dość skomplikowana?
Uniosła się i oparła o wezgłowie łóżka. Poranne słońce wpadało przez
wielkie okno, złociło ich ciała... Była naga. Nawet nie wiedziała, gdzie się po-
działa jej praktyczna koszula. Nieznane, szalone uczucie zaszumiało jej w
skroniach. Leżała naga obok mężczyzny, który wyglądał jak półbóg z
80
R
L
T
antycznych mitów. I który... pragnął jej. Ta myśl pociągnęła za sobą następną,
zdecydowanie niezbyt cnotliwą. Ha, pomyślała, czując, jak ogarnia ją podeks-
cytowanie. Nie darmo mówi się, że najniebezpieczniejsze są wyzwolone
dziewice!
Zmrużyła oczy i spojrzała spod rzęs na leżącego obok niej mężczyznę.
Wyraz twarzy miał zacięty, jakby właśnie podjął jakieś mocne postanowienie.
Jeśli chciała w blasku poranka posmakować znów tego, czego dał jej
skosztować w ciemnościach nocy, musiała... przekonać go. Skusić.
Jeszcze poprzedniego wieczoru nie wiedziałaby, jak to zrobić. Dziś
jednak obudziła się w niej kobieta świadoma swojej mocy.
 Nie wiem, co ty widzisz w naszej sytuacji skomplikowanego 
wymruczała, wyginając plecy w łuk, tak by piersi uniosły się wyżej. Jego
spojrzenie natychmiast powędrowało ku twardym, różowym sutkom
wieńczącym złociste półkule, a na zaciśniętej szczęce zadrgał mięsień. Dobry
znak, pomyślała.
 Jak to... ?
 Przecież jesteśmy małżeństwem, Hunter. Mężem i żoną.  Odrzuciła
włosy w tył i uśmiechnęła się leniwie, posyłając mu zupełnie jednoznaczne
spojrzenie.
 Prosisz się o kłopoty  warknął, patrząc na nią spod zmarszczonych
brwi. Miał nadzieję, że uda mu się ją odstraszyć.
Niestety, nie udało się.
Rusałka przekręciła się na brzuch, przysunęła bliżej, oparła policzek o
jego pierś. Kiedy z bliska popatrzyła mu w oczy, pomyślał, że ma przed sobą
najpiękniejszą kobietę, jaką kiedykolwiek widział. Była ruda i piegowata. Jej
usta były trochę zbyt szerokie, a podbródek trochę zbyt wąski. Jej ciało w ni-
czym nie przypominało ciał modelek, wymęczonych upiększającymi
81
R
L
T
zabiegami, tak idealnego, że aż sztucznego. Nie. Margie była samym życiem.
Dlatego właśnie była fascynująca.
 Nie chcę kłopotów, Hunter  szepnęła.  Pragnę ciebie.
Milczał przez chwilę, a potem wyciągnął rękę, pogłaskał ją po policzku,
wplótł palce w jej włosy.
 Ja też cię pragnę, Margie. Wiesz o tym.
Przysunęła się jeszcze bliżej. Jej oczy były pełne zachwytu, a dłonie
niecierpliwe i zachłanne. Gładziła jego szeroką pierś i twardy brzuch, coraz
niżej... Jęknął głucho, kiedy otoczyła palcami jego twardy członek. Czuła
wzbierającą w nim moc i pragnęła jej. Jak mogła dotąd żyć, nie znając
rozkoszy płynącej z połączenia ich ciał? Jak mogła istnieć, nie wiedząc, jak to
jest, kiedy trzyma się w ramionach... miłość swego życia?
 Chcę cię mieć. Będziesz moja. Teraz  powiedział chrapliwie,
przerywając jej pieszczotę i zaciskając dłonie na jej nadgarstkach. Pozwoliła,
by ułożył ją na brzuchu, jęknęła cicho, kiedy poczuła na udach i pośladkach
dotyk jego zaborczych dłoni.
Interesujące, pomyślała, przekręcając głowę na poduszce i patrząc, jak
klęka za nią, nagi, gotowy, równie piękny w świetle dnia, co w mroku nocy.
Kiedy uniósł jej biodra, skłaniając ją, by także uklękła, pożądanie ogarnęło ją
jak pożar. Wolna od wstydu, upojona namiętnością, otworzyła się dla niego,
gorąca i wilgotna. Wszedł w nią głęboko, łagodnym, pewnym ruchem.
Zdławionym głosem wykrzyknęła jego imię i zacisnęła dłonie na drewnianym
wezgłowiu łóżka...
Opadli na łóżko, bezwładni, spleceni ze sobą, z trudem łapiąc oddech.
 Było lepiej niż na Bali?  wysapał Hunter, z ustami przy jej uchu.
 Słyszałeś o Bali?  Była zbyt szczęśliwa, żeby się czuć zażenowana,
że dotarły do niego plotki, które rozpuściła.
82
R
L
T
 A jak myślisz? Zaśmiał się i przetoczył na bok, uwalniając ją od
swojego ciężaru.  To była pierwsza nowina, którą mnie uraczono, kiedy
przyjechałem do Springville! No więc jak uważasz? Było lepiej?
Oparła się na łokciu i spojrzała na niego, marszcząc brwi, udając, że się
głęboko zastanawia.
 Czy ja wiem? Ostatecznie, podczas miodowego miesiąca mężczyzna
robi naprawdę wszystko, żeby pokazać się od najlepszej strony. A teraz, tyle
czasu po ślubie, jesteś już znudzonym starym mężem...
Nie przestając się śmiać, przekręcił się na wznak i pociągnął ją na siebie.
 Powinnaś się dwa razy zastanowić, zanim rzucisz wyzwanie Cabotowi
 mruknął, siląc się na srogi ton.
Godzinę pózniej Margie mogła z czystym sumieniem powiedzieć, że w
rozsiewanych przez nią plotkach nie było absolutnie żadnej przesady. Wręcz
przeciwnie  w rzeczywistości, Hunter Cabot był o niebo lepszym
kochankiem niż w jej marzeniach.
Hunter znał drogi otaczające Springville na pamięć. Najbardziej lubił te
wąskie, gruntowe, wijące się wśród pól i zagajników. Biegał tędy każdego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spiewajaco.keep.pl
  • © 2009 Nie chcę już więcej kochać, cierpieć, czekać ani wierzyć w rzeczy, których nie potwierdza życie. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates