[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Chcę kontroli wydyszał, gdy najgłębsza i najmroczniejsza część
100
R
L
T
jego istoty doszła wreszcie do głosu. Nad przyjemnością i bólem, i wszyst-
kim, co pomiędzy. Chcę pełnej kontroli.
Evie uśmiechnęła się, przesuwając dłonią po jego napiętej męskości, i
nagłym skrętem nadgarstka niemal go posłał na szczyt.
To ją przejmij.
Logan przysiągł sobie, że nie wezmie od niej zbyt wiele. Gra polegała
na oferowaniu obu stronom przyjemności przez ostrożnie dozowany ból.
Przysiągł, że nie zrobi jej krzywdy, więc kuchenny blat nie nadawał się do
tego, co miał w planach. Pociągnął Evie w kierunku schodów. Zanim jednak
znalazł się na pierwszym stopniu, pchnęła go na ścianę i namiętnie
pocałowała. Za karę unieruchomił ją, ujął jej twarz i zapamiętał się w głębo-
kim pocałunku. Dopiero po dłuższej chwili Logan zrozumiał, że w takim
tempie nigdy nie dotrą do sypialni. Schodów było zbyt wiele, a Evie napierała
na niego coraz mocniej,
Cierpliwość wydyszał jest cnotą.
Jego wargi i język badały jej usta, szukając odpowiedzi na nieme
pytanie, czy gotowa jest ulec, uznając jego dominację. A czas, choć płynął jak
zawsze, zarazem stanął w miejscu.
Posadził Evie na stopniu powyżej siebie, sadowiąc się między jej
rozwartymi kolanami. Jedną jej rękę zacisnął na poręczy balustrady, drugą
oparł o ścianę i zanurzył twarz między piersi. Językiem badał fakturę
koronki stanika, aż wreszcie Evie zaczęła go błagać o litość. Dopiero wtedy
zsunął bieliznę i przywarł ustami do spragnionego dotyku sutka. Najpierw
skubnął go zębami, potem zaczął zapamiętale ssać.
Evie zakwiliła, czując rozkoszny ból. Po chwili odepchnęła go i zrobiła
to samo dla Logana. Potem wreszcie przenieśli się do sypialni.
Logan rozkazał Evie stać bez ruchu, kiedy zdejmował z niej ubranie,
101
R
L
T
całując, liżąc i kąsając każdy odkryty skrawek ciała. Po niedługim czasie jego
dotyk był jedynym, co się dla niej liczyło. Niepewność, co za chwilę zrobią
jego usta i dłonie, które z dojmujących uczuć pojawi się pierwsze, sprawiała,
że Evie kręciło się w głowie. Tego właśnie potrzebowała.
Myślała tylko o Loganie i niewolniczo poddawała się jego fantazjom.
Nie musiała prosić o więcej, dostawała tyle, ile potrzebowała. Z jego imie-
niem na ustach i jego obrazem pod powiekami poszybowała do gwiazd.
Tylko ten jeden mężczyzna potrafił sprawić, że jej życie nabierało
właściwych barw i proporcji. Tylko jego pragnęła.
Obudziła się w ciemności dwadzieścia minut przed budzikiem Logana.
Miał być na lotnisku przed szóstą. Wieczorem będzie już po drugiej stronie
świata. Nie chciała myśleć, jaką pustkę pozostawi po sobie.
Wyciągnęła ręce nad głowę i rozprostowała nogi, badając czułe miejsca
i odnajdując echa wczorajszej nocy. Bolały ją wewnętrzna strona ud, ramiona
i usta. Kiedy polizała dolną wargę, okazało się, że jest pęknięta. Jednak nie
dolegało jej nic, co nie mogłoby zagoić się do południa. Z uśmiechem
przekręciła się na bok, by podziwiać śpiącego Logana. Tyle że wcale nie spał,
obserwując ją uważnie. Uniósł się na łokciu i zapalił nocną lampkę.
Odwróć się mruknął, a Evie posłuchała, pozwalając mu
kontynuować oględziny. Tu jest siniak, tu zaczerwienienie, a tutaj obtarcie
podsumował, przeciągając kciukiem po jej kręgosłupie.
Nic nie czuję odparła pogodnie i położyła się wygodniej.
Logan przesunął palcem po pękniętej wardze, a jego spojrzenie
pociemniało. W nocy nie był zbyt delikatny, o czym oboje wiedzieli.
Przepraszam mruknął.
Nie ma za co. Westchnęła, kiedy Logan wplótł palce w jej włosy i
przeczesywał je pasmo po paśmie, odsuwając z twarzy i oczu.
102
R
L
T
Angie...
Przez cały tydzień nie nazwał jej tym imieniem. Wiedziała, dlaczego
zrobił to teraz, ale nie to imię chciała usłyszeć.
Evie poprawiła łagodnie, tuląc się do jego dłoni. Angie nie
wiedziała, jak radzić sobie z intensywnością takich doznań, Evie rano nie ma
takich problemów.
Kto cię nauczył?
W jego głosie zabrzmiały zaborcze tony, które sprawiły jej wielką
przyjemność. Mimo to uciekła od dotyku jego dłoni, wstając ze skotłowanej
pościeli.
Nikt konkretny. Ty zacząłeś, reszta przyszła wraz z doświadczeniem.
Usiadła na brzegu łóżka i zaczęła napinać i rozluzniać mięśnie karku.
Miałeś wtedy rację. Potrzebowałam dystansu i doświadczenia. Refleksja
czyni cuda. Zerknęła na niego, szukając oznak zmieszania na jego twarzy.
Podoba mi się to, kim jestem. Lubię siebie i cenię każde
doświadczenie, które sprawiło, że stałam się właśnie taka. Zarówno dobre, jak
i złe.
Evie... Jej imię spłynęło z jego warg niczym prośba, błaganie i
przeprosiny.
Logan powiedziała spokojnie. Jeśli żałujesz tego, co się wczoraj
stało, to nie chcę tego słyszeć. Dałeś mi dużo przyjemności zaprawionej
szczyptą bólu, i nie mów, że nie lubisz i tego, i tego. A ja uwielbiam, kiedy to
robisz. I uwierz mi, nie potrzebuję żadnej psychoanalizy. Zostawmy to takim,
jakie jest.
Logan zdusił słowa, które cisnęły mu się na usta, i po prostu
zaproponował Evie kawę.
Zgodziła się, obserwując, jak Logan się ubiera, a potem potulnie
103
R
L
T
schodzi na dół. Nie potrzebowała kofeiny, ale jemu niezbędny był pretekst do
wyjścia lub zrobienia czegoś dla niej w podzięce. Niech więc tak będzie.
Odczekała jeszcze chwilę, zanim poszła do łazienki. Poruszała się nieco
sztywno, ale krótka gimnastyka pomogła. Jeszcze lepiej zrobił jej gorący
prysznic. Gdy Logan wyjdzie, będzie mogła położyć się i trochę odpocząć,
ale wiedziała, że jej się to nie uda.
Zamierzała zająć się zmianą pościeli, praniem i sprzątaniem. Może
pójdzie popływać, a fale zmyją łzy. Zrobi wszystko, żeby nie myśleć.
Kiedy się wytarła i włożyła szlafrok, Logan wrócił z kawą. Wzięła od
niego filiżankę, usiadła na łóżku i upiła pierwszy łyk. Kawa była dokładnie
taka, jaką lubiła. Drań, pomyślała rzewnie.
Potem w ciszy patrzyła, jak Logan się pakuje. Zastanawiała się, czy
zdążył zabrać rzeczy z hotelu. Całe dnie spędzał w jej biurze, zarządzając
londyńską firmą i siedzibą w Perth. Wielokrotnie zrywał się wczesnym
rankiem, kiedy naglący głos w telefonie domagał się natychmiastowych
decyzji. Logan był bogaty, ale wciąż pracował, wypełniając rozliczne
obowiązki.
Mimo to wspólny tydzień minął gładko. Mógł być z tego dumny. Oboje
powinni się tym cieszyć.
Kiedy skończył się pakować i znów na nią spojrzał, Evie posłała mu
uśmiech. Logan uklęknął przy łóżku, wyjął filiżankę z jej rąk i odstawił na
bok. Lekkimi jak piórko pocałunkami obsypał jej brwi, skronie, policzek i w
końcu dotarł do ust. Jego pożegnanie było pełne czułości. Evie jak
zahipnotyzowana obwiodła palcami kontur jego zmysłowych ust. Miała
obsesję na ich tle.
Wszystko zabrałeś? spytała cicho.
Tak. Reszta czeka w twoim biurze.
104
R
L
T
W odpowiedzi pocałowała go delikatnie, a potem jeszcze raz, żeby
zapamiętać jego smak.
Bezpiecznej podróży, panie Black. Bądz szczęśliwy... Gwałtownie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Nie chcę już więcej kochać, cierpieć, czekać ani wierzyć w rzeczy, których nie potwierdza życie. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates