[ Pobierz całość w formacie PDF ]

powiedział: pragnie pójść z nim do łó\ka. Oburzyła się na to stwierdzenie, w głębi duszy
jednak czuła, \e Joe ma rację. Od urodzenia dziecka \yła w wiecznym pędzie, zajęta pracą i
nauką, byle tylko związać koniec z końcem. Być mo\e zapomniała, co się czuje kochając się
z mę\czyzną, ale ciało miało lepszą pamięć i boleśnie pragnęło intymnych kontaktów.
Następny klient ściągnął Lissę z obłoków na ziemię, przestała więc rozmyślać o tym, co
zdarzyło się wczoraj. Gdy piętnaście minut pózniej załatwiła ostatniego klienta, uniosła głowę
i ujrzała powa\nego, ciemnowłosego chłopca, który pilnie się jej przyglądał spoza kontuaru.
 Cześć  powiedziała.  Czy mogę ci w czymś pomóc?
Chłopiec myślał chwilkę, po czym rzekł:
 Chyba tak. Szukam tych... no, samochodzików. Pani wie, tych co się dostaje z
cukierkami...
 Tak, wiem, o co ci chodzi.  Lissa obeszła kontuar i poło\ywszy dłoń na jego ramieniu,
jęła prowadzić chłopca ku działowi słodyczy.  Chcesz model czterodrzwiowy, czy coś
bardziej sportowego, powiedzmy jaguara?  wskazała czerwony plastykowy samochód
przywiązany do du\ego pudła z cukierkami.
Chłopiec uśmiechnął się.
 Tak, wolę jaguara  powiedział.  Mój typ. A i te cukierki te\ są całkiem niezłe  dodał
roztropnie, otwierając plastykowe pudło. Lissa uśmiechnęła się. Uznała, \e chłopiec ma około
dziesięciu lat i jest bardzo bystry.
 Znalazłeś to, czego szukałeś?  spytał znajomy głos. Lissa podniosła głowę i, ku swemu
zdumieniu, ujrzała Joego. Odwróciła się i nagle dostrzegła wzajemne podobieństwo
mę\czyzny i jej młodego klienta. To był syn Joego.
 Tak, znalazłem jaga  powiedział chłopiec, niosąc pudło.
 Aadny wóz  pochwalił Joe. Mówił do chłopca głosem ciepłym, pełnym wzruszenia,
bez cienia drwiny, z którą tak często zwracał się do Lissy. Spojrzał na nią i powiedział:
 Jay, to jest ta pani, o której ci opowiadałem, Lissa Gray. Lisso, to mój syn, Jay.
Jay przyjrzał się jej z ciekawością. Oczy miał ciemne jak ojciec.
 Ona się zna na samochodach  zapewnił uśmiechniętego ojca. Zauwa\yła, \e syn ma
dobry wpływ na Joego.
 Nie wiedziałam, \e Jay jest w mieście  powiedziała.
 Wstąpiłem do matki i zabrałem go dziś rano  odparł Joe, ustępując drogi damie
obładowanej pączkami i lodami.
 Babcia mnie wzięła, bo mama znowu miała zły dzień  powiedział Jay z nutą bólu w
głosie. Lissa szybko spojrzała w oczy Joego, ale nie wyczytała z nich nic.
 Czy ona pojedzie z nami?  spytał Jay ojca.
 Nie wiem  odparł Joe.  Nie zapraszaliśmy jej przecie\.
 Chyba nie  zgodził się Jay.
 Nie sądzisz, \e mógłbyś to zrobić?  spytał Joe.
 Tak, chyba mógłbym  powiedział po chwili namysłu. Lissa czekała, nie mając pojęcia,
o co im chodzi.
 Jedziemy nad jezioro  powiedział Jay.  Nie chciałabyś pojechać z nami?
 Nie pojechałabyś z nami?  powtórzył Joe.
 Zostałaś tak uprzejmie zaproszona.
 Ech, tato  zaprotestował chłopiec.  To właściwie jak miałem jej to powiedzieć?
 Panno Lisso, czy nie miałaby pani ochoty towarzyszyć nam, d\entelmenom, w
wyprawie nad Jezioro Marshalla, gdzie spędzilibyśmy rozkoszne popołudnie?  powiedział
Joe z akcentem południowca. Jay zaśmiał się.  Nie nauczyłem cię nic a nic, jak się
zachowywać, \eby wywrzeć na damach wra\enie?
 Joe szturchnął syna w obok.
 No tak, mówiłeś mi, \eby nie pluć i nie czkać, ani nie puszczać bąków, kiedy jestem z
dziewczyną  powiedział Jay. Lissa z trudem tłumiła śmiech. Joe jawił się przy synu jako ktoś
zupełnie inny, co ją zbiło z tropu.
 To miłe, \eś zapamiętał te właśnie rady starego taty  powiedział Joe, głaszcząc
czuprynę Jaya.
 Mam dziesięć lat, no nie?  zauwa\ył Jay znacząco.  Nie postępuję tak, jak maluchy.
 No słusznie, to ja stale zapominam  powiedział Joe  \e stajesz się prawdziwym
mę\czyzną. Co byś więc powiedział na to, \ebyśmy obaj, dorośli faceci, ładnie spytali Lissę,
czy z nami pojedzie?
Lissie podobała się rozmowa, nie chciała jednak trzymać ich w niepewności.
 Dziękuję za zaproszenie, ale naprawdę nie mogę go przyjąć  powiedziała.
 Obiecałem  kusił Joe  \e przygotuję coś do jedzenia.
 Pracuję do południa  trwała przy swoim Lissa.
 Potem muszę się przygotować do egzaminu. A pani McGee nie mo\e zostać z
dzieckiem po południu.
 śaden problem  zapewnił Joe.  Mo\emy pojechać, gdy skończysz pracę, zabierzemy
Suzanne ze sobą, wez swoje ksią\ki, pomo\emy ci, prawda, Jay?
Jay skinął głową.
 Ja wiem, jak się trzeba uczyć  poinformował tonem eksperta. Lissa wcią\ się wahała. 
Słuchaj  dodał Jay z miną starego wygi  mój tata jest najgorszym kucharzem na świecie.
Wiem, co mówię. Kombinuje takie dania, \e i pies ich nie tknie. Nie umie zrobić nic
normalnego, takiego jak hot dogi. Jeśli nie pojedziesz, to co się stanie z moim brzuchem?
 Bóg świadkiem, \e nie mogę brać na sumienie twojego brzucha  poddała się Lissa. Joe
zdą\ył ju\ wyjaśnić, \e nie powinna traktować serio jego grozby, i\ odbierze jej Suzanne, jeśli
nie pozwoli mu widywać dziecka. Uznała, \e jeśli mu to umo\liwi, da jej spokój. Jay
zaskoczył ją prośbą, \eby z nimi pojechała i wyrazem twarzy, kiedy wspomniał o swojej
matce.
 Ty naprawdę musisz fatalnie gotować  powiedziała Joemu, wracając za kontuar.
 Jay \artował  odparł sucho, opierając na ladzie muskularne ramię.  Mogę zakasować
ka\dego mistrza kuchni w dowolnie wybranym dniu tygodnia.
Zaskoczył ją tym, po chwili dodał:
 Moja matka jest Francuzką. Ojciec był w wojsku. Stacjonował w Niemczech, kiedy
pojechała tam na wakacje z rodzicami. Pobrali się, gdy wrócił do Stanów. Mama nauczyła
mnie robienia mnóstwa rzeczy, w tym tak\e gotowania.
 Ale Jay powiedział...  zaczęła speszona.
 Chodzi o to, \e mam dziecko, które nie cierpi cassoulet ani vichysoisse. Dlatego muszę
sma\yć frytki i robić hot dogi.  Potrząsnął głową i spokojnie odszedł.
Lissa patrzyła za nim, zdezorientowana. Przyjęła pieniądze za trzy mro\one pizze od dwu
chichoczących dziewcząt i spostrzegła Jaya: stał przy kontuarze, trzymając samochodzik i
wodząc oczyma za ojcem buszującym w dziale dań gotowych.
Spojrzał na Lissę z troską w oczach. Westchnął.
 Widać, \e jest zmęczony, prawda?  Nie czekając na odpowiedz, mówił dalej: 
Czasem nie mo\e zasnąć. Przewa\nie wtedy, jak zadzwoni do niego mama. Powiedziałem
mu, \e mnie się nic nie stanie, ale tacy ju\ chyba są ci tatusiowie.
Lissa czuła cię\ar troski tego chłopca o ojca. Chciałaby wiedzieć, co zaszło między Joem
i jego byłą \oną. Bez względu na okoliczności ich rozwodu, musiało istnieć coś, co kazało
temu mę\czyznie lękać się o los chłopca, a chłopcu o bezpieczeństwo ojca.
Gdy Joe wrócił z frytkami i hot dogami, spostrzegła, \e istotnie wygląda na zmęczonego.
 Zabierzemy cię z domu o pół do pierwszej, wez kostium kąpielowy  powiedział
patrząc na nią, gdy wybijała sumy do zapłacenia. Czuła, \e pod wpływem jego wzroku
dygocze i przestaje trafiać palcami we właściwe klawisze. Wydając mu resztę, musnęła jego
dłoń i z trudem opanowała dr\enie.
Ustąpił miejsca następnemu klientowi, schował portfel do kieszeni, lecz zanim wyszedł,
jeszcze przez chwilę zatrzymał na niej wzrok. Patrzyła za nim długo, czując, jak serce bije w
piersi jak oszalałe.
 Przywiezli piwo!  ogłosiła Bonnie Ann, trącając Lissę biodrem. Przepchnęła się za
kontuar.  Zaraz zrobi się tłok, nie?
Wniesiono skrzynki z piwem, ruszyła sprzeda\. Bonnie Ann, wracając zza kontuaru,
pochyliła się nad Lissą pytając: [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spiewajaco.keep.pl
  • © 2009 Nie chcę już więcej kochać, cierpieć, czekać ani wierzyć w rzeczy, których nie potwierdza życie. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates