[ Pobierz całość w formacie PDF ]
w ramiona i zapewnić, że wszystko będzie dobrze, nie mógł jednak tego zrobić. Współ-
czucie sprawiłoby tylko, że poczułaby się jeszcze bardziej bezbronna, a dla Macy był to
los gorszy od śmierci.
Zastanawiał się, jak odciągnąć jej uwagę od bieżącej sytuacji. Rozpaczliwie po-
trzebowała liny ratunkowej.
Wyjrzał przez okno i nagle coś mu przyszło do głowy.
- Opowiadałem ci o moich idealnych australijskich wakacjach? - zapytał.
R
L
T
Popatrzyła na niego ze zdumieniem, po czym znowu skierowała wzrok przed sie-
bie.
- Najwyrazniej zapomniałem. Może sprawię sobie taki urlop, kiedy już skończymy
z tym projektem. - Usiadł wygodniej i położył sobie na udzie jej rękę, którą nadal ściskał.
- Mogłabyś pojechać ze mną. Te wakacje zacznę od łąki otoczonej górami.
Tym razem popatrzyła na niego odrobinę dłużej, a kąciki jej ust drgnęły.
- Jesteśmy tam sami, z koszykiem piknikowym - ciągnął Ryder. - Nikogo jak
okiem sięgnąć, w promieniu setek kilometrów. Trawa jest usiana niebieskimi dzwonka-
mi, świeci słońce. - Był ciekaw, czy jego wysiłki nie spełzną na niczym. - Dookoła tej
łąki rośnie las tropikalny.
- Na jakiej planecie las tropikalny rośnie wokół łąki usianej dzwonkami? - prze-
rwała mu Macy, uśmiechając się niechętnie.
Rzeczywiście, chyba się zagalopował, ale przynajmniej ją rozbawił.
- Opowiadam ci o idealnych wakacjach, Macy - przypomniał jej. - Postaraj się
współpracować.
- Dobrze, mów dalej. - Jej mięśnie nie były już tak napięte jak przed chwilą.
- Jak mówiłem, jesteśmy sami, biegniemy przez łąkę w stronę czystego jeziorka.
Już na miejscu zdejmujemy ubrania, zostając tylko w strojach kąpielowych, i nurkujemy.
- A sprawdzamy, czy są tam krokodyle? - zainteresowała się. - Bo jeśli to północ
Australii, gdzie rośnie sporo lasów tropikalnych, powinniśmy najpierw przekonać się,
czy nie ma tam krokodyli.
Tym razem patrzyła na niego uważnie. Ryder poczuł, że rozpiera go radość. Plan
się powiódł. Pochylił się nieco w stronę Macy i wyszeptał:
- W moim jeziorze nie ma żadnych krokodyli. Jest tam zupełnie bezpiecznie, a wo-
da jest zawsze ciepła.
- To dobrze. - Jej palce nieco się rozluzniły.
- Pływamy sobie leniwie, aż w końcu nam się to nudzi. - Z tej odległości czuł za-
pach jej skóry. Pragnął pochylić się jeszcze kilka centymetrów i pocałować szyję Macy,
ale tylko wziął głęboki oddech. - Potem wychodzimy z wody, kładziemy się na ręczni-
kach, a słońce suszy nam skórę.
R
L
T
Samolot zwolnił, podchodząc do lądowania, silniki zawyły, a Macy znowu zdrę-
twiała. Tak mocno ściskała dłoń Rydera, że niemal odcięła mu dopływ krwi do palców.
- Okolica jest piękna, a ty, w kostiumie kąpielowym, jesteś jeszcze piękniejsza. W
czerwonym kostiumie kąpielowym - dodał.
Widział, że walczyła ze sobą. Zmagały się w niej strach i zainteresowanie jego
opowiastką. Postanowił przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę, więc pochylił się
jeszcze bardziej i wyszeptał wprost do jej ucha:
- Przetaczasz się na brzuch i głaszczesz mnie dłonią po nagich plecach. A ja zapra-
szam cię na swój ręcznik.
- I co, korzystam z zaproszenia? - odszepnęła.
- Korzystasz. Leżysz tak blisko, że nie mogę myśleć.
Koła uderzyły o asfalt i samolot się zakołysał, jednak Macy nie drgnęła ze stra-
chem. Przeciwnie, zdawała się coraz bardziej pochylać ku Ryderowi.
- Obejmuję cię i tak bardzo pragnę...
Przywarła ustami do jego warg, kiedy samolot pędził po płycie lotniska. Wsunęła
język między rozchylone zęby Rydera, dotykając jego języka, i poczuła na swojej twarzy
duże ciepłe dłonie. Ostrożnie wyciągnął szpilki z jej jedwabistych włosów, które opadły
na ramiona Macy. Delektował się jej wargami, językiem, nie mógł się nasycić jej sma-
kiem. Był tak pochłonięty pocałunkiem, że otrzezwił go dopiero ruch otwieranych drzwi
do kabiny pilotów.
- Macy - wyszeptał. - Musimy wysiąść.
Mgła pożądania w jej oczach się rozwiała. Macy przygryzła dolną wargę.
- Dziękuję - powiedziała bardzo cicho.
- Nie ma za co.
Wstał, po czym oboje wzięli bagaże podręczne. Ryder ujął Macy pod ramię i po-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Nie chcę już więcej kochać, cierpieć, czekać ani wierzyć w rzeczy, których nie potwierdza życie. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates