[ Pobierz całość w formacie PDF ]
naprawdę potrzebować. Ale co by było, gdyby się dowiedziała, że
przez cały czas miałam świadomość tego, co się dzieje, a
siedziałam z uśmiechem, plotkując, gdy pod jej krzesłem tykała
bomba zegarowa? Gdyby wybuchła, nas wszystkich oblałaby
parząca maz, nie tylko Dinę.
Byłam na przegranej pozycji niezależnie od tego, co bym
zrobiła. Czemu ludzie uważają, że przyjemnie jest znać sekrety
innych? Dla mnie było to paskudne lato, domyślam się, że dla
Richarda podobnie. Iskra dotarła do końca lontu dopiero pewnego
pazdziernikowego dnia, kiedy Richard zatrudnił na wieczór
opiekunkę i zabrał Dinę na kolację, żeby mogli porozmawiać .
Mówi się, że zdradzany współmałżonek zawsze w jakimś stopniu
się domyśla, ale Dina była całkowicie zaskoczona. Sądziła, że
Richard chce porozmawiać z nią o następnym dziecku.
Była zdruzgotana. A jeśli Richard sądził, że przyjmie to ze
spokojem, bo rozmawiali w miejscu publicznym, bardzo się mylił.
Po trzydziestu latach ciągle znajdą się osoby, z którymi Dina nie
rozmawia, bo były tego wieczoru w tej samej restauracji.
Metaforycznie mówiąc, rozsypała się na drobne kawałki, a kiedy
po wielu latach udało jej się posklejać swoje życie na nowo, nie
była już tą samą osobą co dawniej.
Może pomyśleliście, że gdyby zwracała na Richarda większą
uwagę, wiedziałaby, albo w ogóle by do tego nie doszło. Ale to
ciągle hipoteza. Wydaje mi się, że on był zszokowany faktem, że
tak bardzo ją zranił. Richard nie ma w sobie ani krztyny złej woli,
ale można bardzo skrzywdzić drugiego człowieka nieumiejętnością
wyobrażenia sobie jego punktu widzenia.
Przynajmniej miał poważne zamiary wobec dziewczyny,
która nosiła staroświeckie imię Charlotte. Pracowała dla firmy
aranżującej wnętrza, która remontowała jego biuro. Poślubił ją
krótko po rozwodzie. Przeprowadzili się do Ardsley, gdzie
Charlotte uprawia ogród i gdzie wychowała ich trzy córki. Richard
wydaje się szczęśliwy z nową żoną. Patrząc wstecz, trudno sobie
wyobrazić, że on i Dina kiedykolwiek myśleli, że mogą budować
wspólną przyszłość. Niełatwo zgadnąć, że człowiek, który grywa
w squasha i ogląda golf w telewizji, mógł kiedyś dobrze się bawić
na niedzielnych imprezach Diny.
Dina zachowała mieszkanie, z którego nigdy się nie
wyprowadziła. Dzięki kontrolowanej wysokości czynszu płaci
niecałe tysiąc dolarów miesięcznie za ogromne lokum, za które
obecnie, według rynkowych stawek, powinna by płacić, bagatela,
dwadzieścia razy więcej. Od lat jej znajomi żartują, że gdyby
potrącił ją autobus lub spadłby na nią fortepian, policja z miejsca
aresztowałaby właściciela jej mieszkania.
Richard miał takie poczucie winy w związku z rozwodem, że
nie załatwił sobie dobrego adwokata. Dinie przyznano pełną
opiekę nad dziećmi, alimenty na życie dla dzieci do czasu ich
wyprowadzki z domu, alimenty na ich czesne za dowolnie
wybraną szkołę oraz alimenty dla niej do czasu następnego
zamążpójścia, z uwzględnieniem kosztów związanych ze zmianą
sposobu życia. Richard nie mógł wówczas podejrzewać przy
swojej bezwzględnej uczciwości że jego była żona pozostanie
wściekła tak długo, że będzie ją utrzymywał całe życie.
To była trudna zima. Althea, autorytarna żona mojego
przyjaciela, miała problemy zdrowotne i przyjechała na leczenie
do szpitala Memorial Sloan-Kettering. Operacja i chemioterapia
nie zmusiły jej do zwolnienia tempa. Co rusz pojawiała się w
Women s Wear Daily . Ten modowy dziennik chętnie pokazywał
ją w jednym z jej wielu turbanów, pod którymi ukrywała łysą
głowę. Turbany okazały się tak twarzowe, że nagle wszyscy
zapragnęli je mieć. Przez pewien czas połowa modnych kobiet w
Nowym Jorku wyglądała jak uciekinierki z haremu.
Ja oczywiście starałam się nie wychylać. Unikałam miejsc, w
których bywała Althea, i spędzałam dużo czasu sama. Chodziłam
na lekcje fortepianu i konwersacje z francuskiego. Ponieważ nagle
musiałam zrezygnować ze wszystkich weekendowych planów, w
ramach rekreacji fizycznej zaczęłam chodzić z Diną na balet. W
Zwięto Dziękczynienia zjadłam siekanego indyka z puszki w moim
mieszkanku. Miałam nadzieję, że jeśli będę cały dzień siedzieć w
domu, mojemu przyjacielowi uda się wyrwać na godzinkę lub
dwie, ale się nie wyrwał. Zaczęłam darzyć nienawiścią milczącą
automatyczną sekretarkę.
Boże Narodzenie spędziłam u Diny. Przyniosłam za dużo
prezentów dla Nicholasa. Wieczorem poszłyśmy we dwie do kina
na The Buddy Holly Story, żeby Richard mógł pobyć w mieszkaniu
z dziećmi. Kiedy wróciłyśmy, zastałyśmy obu chłopców we łzach.
Kiedy ich ojciec wychodził, płakaliśmy już wszyscy, Richard też.
Boże Narodzenie to okrutny czas dla smutnych ludzi.
Nicky był tamtej zimy nieznośny. Na urodziny starszej
koleżanki z tego samego budynku przyszedł nie w sosie, bo żaden
z błyszczących prezentów nie był dla niego. Kiedy solenizantka
nie chciała mu dać drewnianej układanki, na której mu zależało i
którą się akurat wtedy sama nie bawiła, podbiegł do niej i mocno
ugryzł ją w ramię. Matka dziewczynki znalazła się przy nim w
mgnieniu oka, odciągnęła go od swojej córki, po czym sama
ugryzła Nicky ego, krzycząc: I jak ci się to podoba? . Mały zawył
zszokowany. Wtedy Dina chwyciła Nicky ego z wrzaskiem: Nie
dotykaj mojego dziecka! . W odpowiedzi gospodyni wrzasnęła, że
tylko w ten sposób dzieciaki dowiedzą się, jakie to uczucie. Przez
wiele lat obie rodziny nie wsiadały razem do windy. Z przykrością
muszę przyznać, że Dina opowiadała tę historię z lubością, więc
Nicholas szybko doszedł do wniosku, że cała sytuacja była na swój
sposób zabawna.
Wiosną pani Bachman odeszła na emeryturę. Chociaż mnie
polecała na swoje stanowisko, sklep uznał, że jestem za młoda,
żeby kierować działem. Zciągnęli z Neimana Marcusa kobietę o
nazwisku Marilyn Coombs. Nasza znajomość nie zaczęła się
najlepiej i tak naprawdę nigdy nie byłyśmy na dobrej stopie. Inny
sposób bycia, inny styl. Ona miała rozwinięte poczucie humoru,
więc wiele klientek spoza miasta ją uwielbiało.
Tej samej zimy ponownie spotkałam po latach Avis Binney.
W operze. To był styczeń 1979 roku, Luisa Miller. Ostatnio
znalazłam program. Do dziś pamiętam, jak kolory kobiecych
kostiumów prowadziły wzrok w stronę Luisy, która jako jedyna
była ubrana w błękit. W ostatniej chwili dostałam od klientki dwa
bilety w środku piątego rzędu. Cena jednego była porównywalna
do mojego miesięcznego czynszu. Ponieważ z tak krótkim
wyprzedzeniem nie udało mi się znalezć towarzystwa, na pustym
miejscu położyłam płaszcz i w oczekiwaniu na przyciemnienie
świateł czytałam program. Jestem sama, bo to było na ostatnią
chwilę, rozumieją państwo& , wyjaśniałam komuś w mojej
głowie. Mój przyjaciel chętnie by się ze mną wybrał, ale& .
Miejsca po drugiej stronie mojego pustego fotela zajęła jakaś para.
Nie podniosłam wzroku, ale zauważyłam, że dama zaczęła
wywracać bardzo drogie futro na lewą stronę i szykuje się do
upchnięcia go pod siedzenie.
Proszę bardzo powiedziałam mogą państwo skorzystać
z mojej osobistej szatni. Poklepałam puste miejsce.
Jest pani pewna? spytała para, z wdzięcznością kładąc
swoje okrycia na moim płaszczu. Oboje byli leciwi, z
błyszczącymi siwymi włosami i drogimi zębami. To bardzo miłe
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Nie chcę już więcej kochać, cierpieć, czekać ani wierzyć w rzeczy, których nie potwierdza życie. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates