[ Pobierz całość w formacie PDF ]

niektóre wysoko postawione damy urodziły dzieci nie swoim
mężom. Przy odrobinie dyskrecji można było mieć tyle kochanek
lub kochanków, ile się chciało, i wciąż cieszyć się szacunkiem.
Jedynym niewybaczalnym przestępstwem było wywołanie
skandalu. Jeśli zaś szło o dżentelmenów, miłosne przygody nie
rzutowały na ich reputację. Nawet lady Trent, równie przyzwoita
jak pani Chartley, mówiła krytycznie, acz bez oburzenia, o tym, że
jakiś dżentelmen, którego przyjmowała z należnymi honorami, ma
kochankę z Drury Lane.
Panna Trent wyznawała inne zasady. Oburzali ją zarówno
libertyni, jak i kurtyzany i z całą pewnością nie wyszłaby za mąż za
człowieka zepsutego, nie mówiąc już o tym, by zostać jego
utrzymanką.
207
ROZDZIAA SZESNASTY
Panna Trent zdołała dojść do siebie do powrotu Tiffany i
zachować przynajmniej pozory spokoju przy powitaniu. W jej
oczach czaił się smutek, ale panna Wield zajęta własnymi
sprawami, nie zwróciła na to uwagi. Była w świetnym humorze,
gdyż w drodze powrotnej natknęli się z Courtenayem na lady
Colebatch i Lizzie, jadące swoim zaniedbanym małym landem do
wioski.
- Lady Colebatch zaprosiła nas dziś na kolację do Colby Place,
tylko mnie i Courtenaya. Nie na przyjęcie, ale małe towarzyskie
spotkanie, na którym będą panny Mickleby, Arthur i Jack Ban-
ninghamowie. Mogę tam pojechać, Ancillo? Och, pani Colebatch
zapraszała również ciebie, jeśli zapragniesz się tam wybrać. Ale
pewnie nie, ponieważ chcemy tylko grać w różne gry i nie będzie
tam żadnych nieznajomych, nie musisz więc mną się opiekować. I
jak, czy masz zastrzeżenia?
- %7ładnych, jeśli Courtenay zgodzi się ci towarzyszyć.
- Och, moja droga - powiedziała Tiffany, obejmując ją. - A
czy pojedziesz z nami? Tylko pamiętaj, że nie musisz.
- Więc tego nie zrobię - odparła panna Trent z bladym
uśmiechem.
Courtenay, który wszedł do pokoju za Tiffany, zaczął
protestować. Panna Trent powiedziała, że ma migrenę, co wywołało
natychmiastową reakcję Tiffany.
- Właśnie wydawało mi się, że zle wyglądasz, Ancillo! Moja
biedna, przyda ci się spokojniejszy wieczór. Połóż się, a ja
przyniosę ci skórkę od cytryny na skronie.
Panna Trent podziękowała jej za to, więc Tiffany, która bardzo
chciała jej się przysłużyć, zaproponowała, że poszuka kadzidełek,
które paliła jej ciotka, gdy też miała migrenę, lub przygotuje wodę
amoniakalną do picia.
- Nie, Tiffany, dziękuję - powiedziała stanowczo panna Trent.
- Nie potrzebuję też okładów na stopy. Wiesz przecież, że rzadko
korzystam z tych domowych środków.
Tiffany poczuła się zniechęcona taką odpowiedzią, ale po chwili
namysłu oznajmiła z triumfem:
- Kamforowy wyciąg z lawendy!
Wybiegła z pokoju, szukając niani.
Panna Trent spojrzała pytająco na Courtenaya.
- Dlaczego chce mnie tak szybko położyć do łóżka? Jeśli
znasz powody, to koniecznie mi powiedz.
Młodzieniec uśmiechnął się.
- Nie sądzę, by wspomniała, że lady Colebatch zaprosiła
również Lindetha. Przypuszczam, że Tiffany chce kiwnąć palcem i
wolałaby, żeby nie było przy tym przyzwoitki.
- Co chce zrobić? - spytała panna Trent.
Jego uśmiech stał się jeszcze szerszy.
- Kiwnąć palcem. Powiedziała mi, że to wystarczy, żeby
Lindeth natychmiast do niej wrócił, ale, moim zdaniem, się myli.
Wydaje jej się, że umiera z zazdrości, ponieważ ona flirtuje z tym
jego modnym kuzynem, a jego traktuje obojętnie, ale jemu wcale na
niej nie zależy. Prawdę mówiąc... ale lepiej cyt!
- Tak, lepiej o tym nie mówić - przyznała panna Trent,
zmuszona do niecodziennej szczerości. - Proszę też, żebyś...
- Nie ma potrzeby - wtrącił Courtenay. - Obiecałem mamie, że
nie będę mącił, i zamierzam dotrzymać słowa. Chyba że ona sama
pokaże się z najgorszej strony - dodał po chwili namysłu.
Panna Trent mogła mieć tylko nadzieję, że jej podopieczna
będzie uważać. Wyglądało na to, że jak do tej pory jest w świetnym
nastroju, ale mogło to szybko się zmienić, i chociaż rzadko kłóciła
się z kuzynem w czasie jazdy, gdyż oboje preferowali ten sam
ryzykancki styl i Courtenay, który zawsze twierdził, że Tiffany jest
zepsuta do cna, przy takich okazjach nie mógł jej odmówić odwagi,
to jednak zwykle nie szczędzili sobie uszczypliwych uwag.
Jednak tym razem wyjechali w całkowitej zgodzie faetonem
Courtenaya, gdyż oboje stwierdzili, że skoro na przyjęciu nie
obowiązują eleganckie stroje, ten środek lokomocji będzie znacznie
lepszy niż przestarzały powóz, jedyny zamknięty, jakim
dysponowali pod nieobecność pani Under-hill. Panna Trent, która
209
nie miała zbyt dobrej opinii o umiejętnościach pana Underhilla, z
ulgą zauważyła, że kazał on zaprząc jedynie parę koni do powoziku,
a w dodatku wieczór był jasny i drogę oświetlał księżyc w pełni.
Pomyślała więc, że raczej nie wjadą do rowu, i wróciła do zmagań
ze swoim problemem.
Wkrótce odkryła, że nie jest w stanie myśleć o łajdaku, który
chciał tu ulokować swoje dzieci na utrapienie sąsiedztwa, i
czarującym mężczyznie, którego uśmiech miała wciąż przed
oczami, jak o jednej i tej samej osobie. Na próżno przypominała
sobie, że łotr, który chce z powodzeniem uprawiać swe rzemiosło,
musi być czarujący. Tym bardziej nie trafiało do niej, że aż tak dała
się oszukać i że powinna się z tego powodu wstydzić. Zrozumiała,
że znaczy to tyle, iż nie przestała go kochać, jak powinna to była
zrobić, i poczuła się z tym jeszcze gorzej.
Zdecydowała jednak, że z pewnością nie wyjdzie za niego za
mąż, jeśli to właśnie chciał jej zaproponować, co w świetle [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spiewajaco.keep.pl
  • © 2009 Nie chcę już więcej kochać, cierpieć, czekać ani wierzyć w rzeczy, których nie potwierdza życie. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates