[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nie patrzyli na Korelianina, lecz spoglądali wyczekująco gdzieś poza niego.
Solo nagle zdał sobie sprawę, że jest tu raczej samotny. Ta sama myśl zaczynała
się chyba przesączać do umysłów stojących przed nim żołnierzy.
Zamieszanie ustąpiło miejsca wściekłości i przeciwko Hanowi zaczęły unosić się
lufy strzelb i miotaczy. Solo cofnął się o krok, po czym zawrócił i pędem rzucił
się do ucieczki.
Podążający ociężale korytarzem Chewbacca usłyszał nagle świsty i huki miotaczy.
Było w nich coś dziwnego: zdawało się, że rozbrzmiewają coraz bliżej, zamiast
się oddalać. Zastanawiał się właśnie, co robić, gdy zza zakrętu pojawił się Solo
i znało brakowało, by go przewrócił. Widząc ścigających go dziesięciu
szturmowców, Wookie postanowił zaczekać z pytaniami do bardziej sposobnej chwili
i biegiem ruszył za przyjacielem.
Luke chwycił księżniczkę i wciągnął ją do niszy w ścianie. Miała właśnie
obruszyć się na jego brak wychowania, gdy tupot maszerujących żołnierzy sprawił,
że zapomniała o wymówkach.
Korytarzem przeszedł oddział szturmowców, wezwanych tu nie milknącymi sygnałami
alarmu. Luke spojrzał za nimi i nabrał tchu.
- Nasza jedyna szansa to dotrzeć do statku z przeciwnej strony hangaru. Oni
wiedzą, że tutaj ktoś jest. Wyszedł z niszy i skinął na Leię, by szła za nim.
W korytarzu pojawiło się dwóch strażników. Zatrzymali się na chwilę, po czym
ruszyli prosto na nich. Luke i Leia zawrócili i pobiegli w kierunku, z którego
przyszli. Wtedy zza zakrętu wyszła większa grupa żołnierzy i także ruszyła w ich
stronę.
Zablokowani z przodu i z tyłu uciekinierzy nerwowo szukali innej drogi. Leia
zauważyła wąski korytarzyk wskazała go towarzyszowi.
Luke wystrzelił do najbliższego ze ściągających i dołączył do biegnącej wąskim
tunelem księżniczki. W niewielkiej przestrzeni odgłosy pościgu odbijały się
ogłuszającym echem. Na szczęście jednak tylko niewielka liczba żołnierzy mogła
prowadzić ogień do uciekających.
Przed niani pojawił się luk, za którym światło było mniej jaskrawe. To zbudziło
nowe nadzieje u Luke'a: gdyby zdołali choć na kilka chwil zablokować za sobą
klapę, mieliby szansę zmylenia pogoni.
Luk jednak pozostał otwarty i nie zdradzał najmniejszej ochoty, by zamknąć się
automatycznie. Luke miał właśnie krzyknąć triumfalnie, gdy nagle stracił grunt
pod stopami. Wisząc niemal nad przepaścią, rozpaczliwie zamachał rękami i w
ostatniej chwili odzyskał równowagę. I tak niewiele brakowało, by runął w
otchłań, gdy księżniczka wpadła na niego z tyłu.
Stali na krótkim kawałku chodnika, wystającym w pustkę. Chłodny podmuch owiewał
twarz Luke'a, gdy ten przyglądał się ścianom szybu, ginącym na niebotycznej
wysokości i opadającym w bezdenną głębię pod nim. Szyb używany był najwyrazniej
do wentylacji i odświeżania powietrza stacji.
Przez chwilę Luke był zbyt przerażony, by gniewać się na księżniczkę za to, że
niemal zepchnęła go w przepaść. Zresztą jego uwagę pochłaniały inne
niebezpieczeństwa. Tuż nad ich głowami uderzył promień energii rozrzucając na
wszystkie strony odpryski metalu.
- Chyba skręciliśmy w złą stronę - mruknął, odwrócił się i zaczął strzelać.
Wybuchy rozświetliły wąski korytarz.
Po drugiej stronie przepaści widać było otwarty luk, tak nieosiągalny, jakby
znajdował się o rok świetlny od nich. Leia odszukała na krawędzi włazu wyłącznik
i przycisnęła go pospiesznie. Z hukiem zatrzasnęła się klapa. To powstrzymało
strzały od strony zbliżających się szybko żołnierzy. Para uciekinierów
pozostała jednak na niewielkim kawałku chodnika o powierzchni najwyżej metra
kwadratowego. Gdyby ta niewielka płaszczyzna miała także wsunąć się w ścianę, to
mieliby okazję obejrzeć większą część stacji niż planowali.
Luke skinął ręką, nakazując księżniczce, by usunęła się możliwie najdalej, po
czym osłonił oczy i wycelował w kontrolkę włazu. Jeden wystrzał stopił ją ze
ścianą, gwarantując, że klapa nie da się łatwo otworzyć z drugiej strony.
Chłopiec przyjrzał się przepaści odcinającej ich od wyjścia. Niewielki prostokąt
oznaczający wolność lśnił zapraszająco żółtym blaskiem.
Przez chwilę słychać było jedynie szum powietrza. - Te drzwi działają jak
tarcza, ale nie powstrzymają ich zbyt długo - odezwał się w końcu Luke.
- Musimy się jakoś przedostać na drugą stronę - przyznała Leia, przyglądając się
obrzeżom zablokowanego luku. - Spróbuj znalezć układ wysuwający most.
Rozpaczliwe poszukiwania nie dały rezultatu. Tymczasem zza drzwi coraz głośniej
dochodziły złowróżbne stuki i dudnienie. W samym środku metalowej płyty wykwitła
biała plamka, która szybko zaczęła rosnąć. Pojawił się dym.
- Przebijają się - jęknął Luke.
- To musi być jednoczęściowy most, a układ kontrolny jest tylko po tamtej
stronie.
Luke podnosił rękę, by wskazać tablicę mieszczącą nieosiągalne urządzenia
sterownicze, gdy zaczepił o coś na piersi. Spojrzał w dół i wybuchnął szaleńczym
śmiechem.
Lina ułożona w ciasnych zwojach wydawała się cienka i delikatna, lecz był to
produkt do użytku wojskowego i bez trudy wytrzymałby ciężar Wookiego. Z
pewnością utrzyma jego i Leię. Wydawała się dość długa, by sięgnąć na drugą
stronę przepaści, i to ze sporą rezerwą.
- Co teraz? - zainteresowała się księżniczka. Luke nie odpowiedział. Odpiął od
pasa swego pancerza nieduży, lecz ciężki zestaw zasilający i obwiązał go liną.
Sprawdził, czy węzeł jest pewny, po czym stanął możliwie blisko krawędzi.
Rozkręciwszy obciążoną linę, rzucił ją ponad otchłanią. Ciężarek uderzył o
wystające rury i opadł na dół. Zmuszając się do zachowania spokoju, chłopiec
zwinął linę i przygotował się do kolejnej próby.
Tym razem rozkręcił ją jeszcze mocniej. Za plecami czuł narastający żar - to
topiła się metalowa płyta drzwi.
Obciążony koniec przeleciał nad wystającą rurą, owinął się wokół niej i
ześliznął w jakąś szczelinę. Luke szarpnął linę i odchylając się zawisł na niej
całym ciężarem. Trzymała mocno. Szybko owinął ją kilka razy wokół piersi i
prawego ramienia, lewym zaś przyciągnął do siebie księżniczkę. Luk za nimi
rozpalony był do białości, a roztopiony metal spływał po brzegach równym
strumieniem.
Coś ciepłego i miłego dotknęło na moment jego warg, rozbudzając każdy nerw
ciała. Wciąż czując na ustach pocałunek, spojrzał na księżniczkę zdumiony. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spiewajaco.keep.pl
  • © 2009 Nie chcę już więcej kochać, cierpieć, czekać ani wierzyć w rzeczy, których nie potwierdza życie. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates