[ Pobierz całość w formacie PDF ]

miłego. - Na pierwsze zajęcia przyszłaś w kremowej sukience i w
pantofelkach z kokardkami. Wyglądałaś jak baletnica.
Annie była zdumiona, że Matt tak dużo pamięta z tamtego
okresu. Przecież od lat nie rozmawiali o swoich lekcjach tańca.
- Pamiętam, że dłonie mi się spociły, jak tylko cię dotknąłem -
wspominał z rozrzewnieniem Matt. - Bałem się, że zostawię mokre
ślady na tej twojej ślicznej sukience. Poza tym nogi zupełnie
odmówiły mi posłuszeństwa. Czułem się jak wielki, niezgrabny kloc.
- Tobie przynajmniej lewa noga nie myliła się z prawą. Mnie
ciągle się to zdarzało.
- Miałaś za to poczucie rytmu. Ja byłem wprawdzie orłem z
matematyki, ale nie umiałbym policzyć rytmu na trzy-czwarte, nawet
gdyby od tego miało zależeć moje życie. - Matt się uśmiechnął do
Annie, a potem delikatnie pogłaskał przyjaciółkę po policzku. -
Najbardziej lubiłem, kiedy tańczyliśmy przytuleni do siebie, chociaż
nawet nie przypuszczałem, że coś podobnego może mi się spodobać.
- Nuciłeś mi do ucha - przypomniała mu Annie. Serce jej biło
bardzo mocno i czuła, że cała drży.
- To z nerwów - przesunął palcem po twarzy dziewczyny. -
Miałaś wtedy takie długie włosy. Pamiętam, że były miękkie jak
jedwab i ładnie pachniały.
- Matt - wyjąkała Annie.
- Nic nie mów. - Ujął jej głowę w obie dłonie. Pochylił się i
pocałował ją w usta. Najpierw delikatnie, jakby próbował, czy ona mu
43
RS
na to pozwoli. A kiedy go objęła, kiedy przywarła do jego ust
głodnymi wargami, przestał się kontrolować.
Mój Boże, pomyślała przerażona Annie. Pragnę go, chociaż
wydawało mi się to zupełnie, absolutnie niemożliwe. I on też mnie
pragnie. A może wcale nie mnie, tylko kogokolwiek? Młody, zdrowy
mężczyzna, który od półtora roku nie miał żadnej kobiety, ma prawo
pragnąć zbliżenia z kimś, kto wcale niekoniecznie musi się okazać
jego przyjaciółką, Annie Martin.
Być może Matt odgadł jej myśli, a może poczuł, że coś się z nią
niedobrego dzieje, bo rozluznił uścisk i od-sunął się od Annie. Ona
także cofnęła się o krok. Trzęsła się cała. Nie mogła sobie darować, że
dopuściła do tego, co się przed chwilą stało, chociaż już tęskniła za
ustami Matta, które przecież przed chwilą się od niej oddaliły.
- Annie? - zapytał Matt, co najmniej tak samo roztrzęsiony jak
ona. - Ja nie chciałem... To znaczy... Nie wiedziałem...
- Ja też nie - zaśmiała się cicho.
- Czy... - Matt zrobił jakiś nieokreślony ruch ręką. - Czy
wszystko w porządku?
- W porządku. A u ciebie?
- Jak najbardziej.
Zapadła cisza. Długa, przykra chwila milczenia. Potem Annie
jakby podjęła jakąś decyzję.
- Wydaje mi się, że doskonale sam sobie poradzisz z kobietami,
Matt - powiedziała. - Koniec z naszymi próbnymi randkami. Jesteś
znakomicie przygotowany do prawdziwych.
44
RS
ROZDZIAA TRZECI
W ostatnią sobotę lipca rodzice Matta urządzali przyjęcie w
ogrodzie. Robili to co roku od prawie trzydziestu lat, zawsze przy tej
okazji hołdując zasadzie, że na tę okazję jedzenia nigdy nie jest za
dużo.
W siedem tygodni po ostatniej randce z Annie Matt wciąż nie
mógł sobie poradzić sam ze sobą. O tym, że całując Annie, popełnił
niewybaczalny błąd, wiedział od samego początku. Zanim zdążył
odjechać spod jej domu. Nie rozumiał jednak, dlaczego prawdziwe
randki, których zdążył już przez ten czas odbyć sporo, nie sprawiały
mu ani w części takiej przyjemności, jaką czerpał z tamtych próbnych
randek z Annie.
- No i jak? - zapytała go Eden Powell. - Jak ona ci się podoba?
Matt zerknął na bratową, po czym całą uwagę poświęcił suto
zastawionym stołom.
- Matt? - nie dawała za wygraną Eden.
Matt udał, że najważniejsze na świecie jest dla niego w tej chwili
nałożenie sobie na talerz porcji kurczaka.
Jak ona ci się podoba? przedrzezniał w myślach bratową. Od
kilku tygodni właściwie wszyscy tylko o to mnie pytają. Mam już ich
po dziurki w nosie. Oczywiście, mogę spotykać się z różnymi
kobietami, ale nie pozwolę, żeby mnie z każdą z nich od razu swatali.
Zresztą sam jeszcze nie wiem, co o nich wszystkich myśleć, więc
jasne, że nie mogę odpowiadać na te głupie pytania.
45
RS
Jedyną osobą, która o nic go nie wypytywała, była Annie. To
ona przywróciła Matta do życia, ona wprowadziła go w świat, a od
kilku tygodni w ogóle nie interesowała się tym, co Matt robi, z kim się
spotyka i czy podobają mu się przedstawione przez znajomych
dziewczyny. On zresztą wcale się nie palił do opowiadania
przyjaciółce o swoich podbojach. Nigdy dotąd nie mieli przed sobą
tajemnic, ale poruszanie tego akurat tematu wydawało się, Mattowi,
zupełnie nie na, miejscu. Nie umiał, już myśleć o Annie, jako o
osobie, pozbawionej płci. chociaż bardzo się o to starał. W ciągu
ostatnich siedmiu tygodni były wprawdzie takie chwile, kiedy
zdawało mu się, że ich dawne przyjacielskie, stosunki znów się
ożywiły, że wszystko jest tak jak dawniej, tak jak było przez całe ich
życie. A wtedy jakieś spojrzenie, jakieś przypadkowe muśnięcie dłoni
przypominało mu o tym, iż stali się dla siebie kobietą i mężczyzną i że [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spiewajaco.keep.pl
  • © 2009 Nie chcę już więcej kochać, cierpieć, czekać ani wierzyć w rzeczy, których nie potwierdza życie. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates