[ Pobierz całość w formacie PDF ]
spotkać można miłe, starsze, bardzo kulturalne panie. I przez moment odniosłem wrażenie, że
jednej z tych pań na widok węża i dwóch białych myszek zrobiło się niedobrze.
Cagliostro też chyba to dostrzegł, bo wcisnął węża do jednej kieszeni, myszy do drugiej i w
pośpiechu opuściliśmy zabytkowy gmach na Krakowskim Przedmieściu.
Pakunki umieściliśmy na tylnym siedzeniu, Cagliostro usiadł obok mnie, na kolana biorąc
jakąś sporą paczkę.
Okazało się, że pakunek, który miał na kolanach, był owiniętą w papier klatką. Uchylił jej
drzwiczki i wyjrzał z nich ruchliwy nosek królika.
Bardzo miłe stworzenie oświadczyłem. Cagliostro odetchnął z ulgą.
A już sądziłem, że pan nie lubi zwierząt.
Dla mnie zaskroniec nie jest zwierzęciem odrzekłem zdecydowanie.
Przecież należy do fauny odparł.
Wolę florę stwierdziłem szczerze, choć króliczek był sympatyczny.
Przypomniała mi się piosenka Skaldów o króliczku i nucąc ją pod nosem, wyruszyłem
wehikułem z Krakowskiego Przedmieścia.
Czy kto widział, jak biegnie króliczek ulicą?
Czy to widział kto?
Czy to widział kto?
W naszym mieście szukali króliczka ze świecą
Aż dopadli go,
Aż dopadli go....
Ho, ho, ho, ho, ho,
Ho, ho.
W gruncie rzeczy mistrz Cagliostro wydał mi się bardzo miły. Może dlatego, że widok mego
wehikułu nie wzbudził w nim drwin ani nawet najdrobniejszej złośliwej uwagi. Przez chwilę
miałem nawet podejrzenia, że domyśla się, jak potężny silnik kryje to pokraczne pudło
przypominające skrzyżowanie czółna z namiotem na kołach. Ale przecież byłby to absurd!
Cóż można napisać o podróży w towarzystwie iluzjonisty, króliczka, białych myszek i
zaskrońca?
Dzień był słoneczny, bezchmurny, ciepły. Asfaltowa szosa międzynarodowa E 81 pozwalała
na dużą szybkość. Mijałem lasy, pola, miasteczka i wioski, a przecież nie przetrwało w mej
pamięci nic z uroków tak długiej jazdy samochodem.
Cagliostro rozsiadł się wygodnie w samochodowym fotelu i natychmiast zasnął. A wtedy z
kieszeni jego surduta najpierw ostrożnie wylazły dwie białe myszy i usadowiły mu się na
kolanach. Potem wystawił swój łeb zaskroniec. Popatrzył na śpiącego Cagliostra, zerknął na
mnie, a pózniej na myszy. Stwierdziwszy zapewne, że mistrz śpi mocno, wypełznął z jego
kieszeni i jeśli się nie mylę usiłował połknąć którąś z myszek. Obydwie uciekły więc na
tylne siedzenie, a zaskroniec z kolan Cagliostra przelazł na moje i zwinąwszy się w kłębek,
zasnął na nich w najlepsze.
Ja dwukrotnie nieomal nie spowodowałem wypadku. Naprawdę, trudno jest prowadzić
samochód z zaskrońcem na kolanach i myszami, które buszują po kieszeniach.
Wreszcie nie wytrzymałem. Trąciłem mistrza w ramię.
Obudził się. Pojął chyba grozę sytuacji, bo zabrał mi z kolan zaskrońca i znowu wpakował go
sobie do kieszeni.
Wolałbym, żeby pan nie spał powiedziałem.
Zgoda. Będziemy rozmawiać odrzekł.
Ale właściwie o czym można rozmawiać z mistrzem czarnej i białej magii?
Byłem jednak gospodarzem w samochodzie, do mnie należało narzucenie tematu
konwersacji. Nie sądziłem, aby sprawy ochrony zabytków lub zagadnienie walki z
handlarzami antyków mogły go zainteresować. Spróbowałem więc z innej beczki.
Czy długo uczył się pan wiedzy tajemnej? I na jakiej uczelni? zapytałem.
Odpowiedział pytaniem:
Pan jest idealistą czy materialistą?
Materialistą...
Nie wierzy pan w cuda oraz w wiedzę tajemną?
Wszystko polega na fałszu i zręczności wypowiedziałem się szczerze o wiedzy
tajemnej.
Nie obraził się.
Wszystko jest iluzją zrobił nieokreślony ruch ręką, jakby dając mi do zrozumienia, że
iluzją jest również mój samochód, ja sam i cały otaczający nas świat. %7łyjąc w świecie
iluzji, przestałem odróżniać fałsz od prawdy. Zresztą dodał z odrobiną smutku prawie
zawsze oszukuję. To już skrzywienie zawodowe. Zazwyczaj na pytanie, gdzie zdobyłem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Nie chcę już więcej kochać, cierpieć, czekać ani wierzyć w rzeczy, których nie potwierdza życie. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates