[ Pobierz całość w formacie PDF ]
słyszeć, choć nie potrafiła skojarzyć go z osobą.
- Bay, skarbie, nie sądziłam, że cię tutaj zobaczę - zaszczebiotała nieznajoma.
- Dla mnie to też zaskocze,nie, iż cię tu spotykam - odpowiedział spokojny głos. - Nigdy nie lubiłaś przyjęć
Pameli. Mówiłaś, że się na nich nudzisz.
- Zdarza się, iż kobieta zmienia zdanie, prawda?
- mruknęła tamta zalotnie.
- A mężczyzna nigdy nie może zrozumieć, dlaczego - zareplikował Bay.
- Pewien mały duszek szepnął mi na ucho, że ujrzał cię dziś w operze. Domyśliłam się, iż przyprowadzisz
potem tę małą tutaj.
- Naprawdę? - spytał obojętnie.
- Chyba nigdy nie zrozumiem twojej wielkoduszności.
Dlaczego tak się zajmujesz tą ślepą dziewczyną? Daj jej forsę i będżiesz miał ją z głowy. Przecież możesz
sobie na to pozwolić.
Sabrina zesztywniała. Na szczęście domyślała się, iż nikt z obecnych nie posiada tak żnakomitego słuchu i
że tylko ona słyszy tę rozmowę.
- Tak się powinno postępować według ciebie, Roni?
- spytał półgłosem Bay. - Czasem wydaje mi się, że gdy rozdawano taką cechę jak współczupie, ty byłaś
zupełnie gdzie indziej. Pewnie przepychałaś się po namiętp.ość. Roni. To ta kobieta, która niedawno szła
z'nim pożeglować. W dodatku mieli zamiar oglądać zachód słońca. To były bardzo romantyczne plany.
- A czy to zle być namiętną, Bay? - szepnęła tamta kusząco. Sabńnaledwo dosłyszała jej słowa.
- W pewnych sytuacjach nie... - Jego głos br%7łmiał tak, jakby Bay wspominał chwile, gdy charakter Roni,
bardzo mu odpowiadał. Sabńna poczuła, że robi jej się gorąco.
- Powiedz mi, kochanie - Sabńna miała wrażenie, iż tamta przysunęła się bliżej niego.- Chyba nie afiszujesz
się z nią w tym celu, żeby wzbudzić we mnie zazdrość? To byłoby śmieszne, nie sądzisz?
- Czemu? To bardzo atrakcyjna dziewczyna - zauważył Bay, nie zaprzeczając insynuacjom Roni.
- Ale niewidoma. Wiem, że jej współczujesz.Wszyscy litujemy się nad tymi, którzy mieli mniej szczęścia od
nas. Ale pomyśl, jak ona będzie się czuła, gdy odkryje, iż zajmujesz się nią tylko z .litości. Nie sądzę, żeby
była ci wdzięczna. , - Jak ją znam, to raczej spoliczkowałaby mnie, gdyby...
Ale Sabńna nie słuchała dalszego ciągu jego wypowiedzi. Usłyszałajuż wystarczająco dużo. Zrobiło jej się
słabo.
Gdy wstała, czuła, że kręci jej się w głowie.
- Przepraszam, pani Philips - przerwała swojej sąsiadce. - Pani Thyssen?
- Jestem, moja droga -Pamela zjawiła się natychmiast. i Sabrina z największym wysiłkiem zmusiła się do
tego, by jej głos brzmiał możliwie naturalnie.
- Chciałabym się trochę odświeżyć. Mogłaby mi pani wskazać drogę?
- Oczywiście. Tędy - wyprowadziła' Sabrinę spomiędzy gości. - Wszystko w porządku? - spytała z
niepokojem. - Jest pani taka blada.
- Nic mi nie jest - zapewniła Sabńna. _ Zońentowała się, że wyszły na korytarz. Nerwy miała napięte do
ostatecznych, granic. Dobiegające z różnych stron obce głosy wydawały się nie do zniesienia.
- To tutaj. Poczekam na panią.
- Nie, dziękuję! nie trzeba. - Musiała na chwilę zostać zupefnie sama, żeby dojść do siebie. - Nie mogę
pozwolić, , żeby goście zostali pozbawieni gospodyni. Proszę mi tylko powiedzieć, jak mam iść, a trafię z
powrotem bez trudu.
Czuła, że Pamela się waha, ale w końcu dała się przekonać. Udzieliła wskazówek i poczekała, aż Sabńna
zamknie za sobą drzwi.
N a szczęście wewnątrz nie było nikogo i nie musiała &ię już kontrolować. Znalazła fotel i opadła na niego z
ulgą Naprzeciw znajdowała się toaletka, na której -można było oprzeć ramiona i dzięki temu objąć dłońmi
skołataną głowę.
Zawsze się zastanawiała, czemu Bay się z nią widuje.
Jakiś czas temu doszła do wniosku, że nie ppwoduje nim litość. Jak-widać, niesłusznie. Co prawda Bay,
rozmawiając z Roni, mówił o współczuciu, ale to słowo raniło równie mocno. Okazało się, że piekł dwie
pieczenie przy jednym ogniu! Po pierwsze, wspaniałomyślnie poświęcał swój czas niewidomej, a po drugie,
prowokował zazdrość innej kobiety. .
Bezwiednie zacisnęła pięści. Do diabła z tym jej doskonałym słuchem! Ale wewnętrzny głos niemal
natychmiast odpowiedział jej, iż takjestlepiej. Ma szczęście, że zdążyła poznać jego prawdziwe motywy,
zaniJn ta znajomość nIe przekształciła się'w coś poważniejszego. Gdyby dała się zwieść i zaczęła myśleć,
że mu naprawdę na niej zależy...
No dobrze, ale co teraz? Czy powinna wyjawić mu, iż zna prawdę? Miała na to ogromną ochotę. Chciała
rzucić mu prosto w twarz te jego bólesne słowa o współczuciu. Ale co to da? Zawsze zaprzeczał, że kieruje
nim litość, . zaprzeczy i teraz.
Nie wolno jej zapominać o sprycie i inteligencji Baya.
O tych cechach dobitnie świadczył sposób, w jaki wmanewrował ją najpierw w noszenie białej-laski, potem w
jedzenie w restauracji, a wreszcie we wzięcie udziału w przyjęciu. Jednak to ostatnie zadziałało na jego
niekorzyść. Wreszcie poznała jego prawdziwe motywy.
W tyIl} momencie otworzyły się drzwi i jakaś kobieta przywitała się uprzejmie. Sabrina odpowiedziała i
zaczęła udawać, że poprawia fryzurę. Liczyła na to, iż tamta wyjdzie szybko, jednak nie zanosiło się na to. W
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Nie chcę już więcej kochać, cierpieć, czekać ani wierzyć w rzeczy, których nie potwierdza życie. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates