[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Wkrótce wrócił i poszedł z Kate na kanapę w pokoju słonecznym.
Wziął ją w ramiona. Kate zamknęła oczy - nigdy nie będzie miała dość
jego objęć. Od narodzin Michelle nie pracował tak dużo i wcześniej wracał
do domu. Nieobecny mąż zamienił się w męża idealnego. Nie mogła
uwierzyć, że są tacy szczęśliwi.
133
R S
- Powołanie jeszcze jednego wiceprezesa to najlepsza decyzja, jaką
podjąłem w pracy od dawna - oznajmił. - Ale w ogóle najlepszą było
zatrudnienie ciebie. - Pocałował ją lekko. - I ślub z tobą. - Pocałował ją
mocniej. - I pokochanie ciebie - zakończył.
- Dom dla Chłopców przysłał nam swoją gazetkę.
- Tak? - zainteresował się niby obojętnie, na co nie nabrała się ani
przez sekundę.
- Tak. Zdaje się, że jakiś tajemniczy ofiarodawca założył fundusz na
dostawy najwyższej jakości ciasteczek z czekoladą do stołówki przez
najbliższe dziesięć lat. O rany - dodała niewinnie. - Ciekawe, kto mógł
zrobić taką ekscentryczną darowiznę.
- Nie mam pojęcia.
Pozwoliła mu zachować tę małą tajemnicę, skoro teraz dzielił z nią
tyle wielkich. Westchnęła.
- Mogłabym zrobić niesamowite rzeczy człowiekowi, który robi
takie darowizny.
Zawahał się.
- Jakie rzeczy? - Patrzył na nią coraz cieplej. - Myślałem, że lekarz...
- Dzisiaj orzekł, że już jestem zdrowa. Spojrzał na nią tak, że jej
serce fiknęło koziołka.
- Chyba powinnaś mi pokazać, o jakich niesamowitych rzeczach
myślałaś.
Kate rozwiązała mu krawat i zaczęła rozpinać koszulę.
- Tak?
Pocałował ją. Ta chwila, jak całe ich życie, pełna była obietnic.
134
R S
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Nie chcę już więcej kochać, cierpieć, czekać ani wierzyć w rzeczy, których nie potwierdza życie. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates