[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Nie, nie ryzykował śmiercią. Był bardzo ostrożny, wiedział, ile wina może wypić.
Wypił wystarczająco, aby zachorować i symulował boleści. W ten sposób odsunął od
siebie podejrzenia.
 Ale on nie mógł zabić Ipy. Przecież był za słaby, żeby utrzymać się na nogach!
 Udawał. Czy nie pamiętasz, jak Mersu powiedział, że z chwilą, gdy organizm oczy-
ści się z trucizny, szybko odzyska siły? I tak się stało.
 Ale dlaczego, Hori? Tego nie mogę pojąć  dlaczego?
Hori westchnął.
 Czy pamiętasz, Renisenb, co ci kiedyś mówiłem o zgniliznie, która przychodzi od
środka?
152
 Pamiętam. Właśnie dziś wieczorem myślałam o tym.
 Powiedziałaś kiedyś, że przybycie Nofret było złem. To nieprawda. Zło już tu było,
ukryte w sercach domowników. Wszystko, co sprawiło przybycie Nofret, to wywoła-
nie go na światło dzienne. Jej obecność przerwała milczenie. Aagodna macierzyńskość
Kait zmieniła się w bezwzględny egoizm. Sobek nie był już wesołym, czarującym męż-
czyzną, lecz chełpliwym, rozpustnym słabeuszem. Ipy przestał być zepsutym, ładnym
dzieckiem, stał się samolubnym intrygantem. Przez udawane oddanie Henet zaczął są-
czyć się jad. Satipy okazała się tyranem i tchórzem. Imhotep stał się zwyrodniałym, kłó-
tliwym, pompatycznym tyranem.
 Wiem, wiem.  Renisenb przetarła oczy dłońmi.  Nie musisz mi tego mówić.
Odkryłam to wszystko sama, krok za krokiem... Dlaczego tak się stało, dlaczego przy-
szło to zepsucie niszczące od środka?
Hori wzruszył ramionami.
 Kto to wie? Może dlatego, że zawsze musi być wzrost, rozwój. Jeśli człowiek nie
staje się lepszy, mądrzejszy i większy, wzrost musi odbywać się w innym kierunku.
Podsyca wtedy zło. Lub może życie, które wszyscy prowadzili, było zbyt zamknięte, zbyt
ograniczone, pozbawione szerszej perspektywy. Albo może to jest zarazliwe, jak choro-
ba zboża, od pierwszego chorego zarażają się następni.
 Ale Jahmose... Jahmose zdawał się zawsze taki sam.
 Tak, to dlatego, Renisenb, zacząłem go podejrzewać. Inni, z powodu swoich tem-
peramentów, odczuliby ulgę, ale Jahmose zawsze był nieśmiały, łatwo dawał sobą rzą-
dzić, nigdy nie miał odwagi, żeby walczyć, kochał Imhotepa i pracował ciężko, aby
go zadowolić. Imhotep uważał, że ma najlepsze intencje, ale jest za powolny i głu-
pi. Pogardzał nim. Satipy także traktowała Jahmosego z pogardą i tyranizowała go.
Z wolna skrywana, ale odczuwana głęboko uraza stawała się coraz cięższa. Im bardziej
uległy się wydawał, tym większy narastał w nim gniew. I wtedy właśnie, gdy Jahmose
miał nadzieję zebrać żniwo swojej pracowitości i pilności i zostać dopuszczonym do
spółki przez ojca, pojawiła się Nofret. To Nofret, a może jej uroda, roznieciła ostatnią
iskierkę. Zaatakowała męskość wszystkich trzech braci. Dotknęła Sobka do żywego po-
gardą dla jego głupoty, rozwścieczyła Ipy traktując go jak zaczepne dziecko i pokaza-
ła Jahmosemu, że w jej oczach nie był mężczyzną. To po przybyciu Nofret język Satipy
ostatecznie stał się dla Jahmosego nie do wytrzymania. Jej drwiny, jej urąganie, że jest
bardziej mężczyzną niż on, ostatecznie wyczerpały jego samokontrolę. Spotkał Nofret
na tej ścieżce i  doprowadzony do ostateczności  zrzucił ją na dół.
 Ale to Satipy...
 Nie, nie, Renisenb. W tym właśnie wszyscy się myliliście. Satipy widziała z dołu,
co się stało. Rozumiesz teraz?
 Ale Jahmose był z tobą na plantacji.
153
 Tak, przez ostatnią godzinę. Czy nie pojmujesz, Renisenb, że ciało Nofret było
zimne? Sama dotykałaś jej policzka. Myślałaś, że spadła kilka minut wcześniej  ale
to było niemożliwe. Nie żyła już przynajmniej od dwóch godzin, w przeciwnym razie
w tym gorącym słońcu jej twarz nigdy nie stałaby się taka zimna. Satipy widziała, jak
to się stało. Kręciła się tutaj, przestraszona, nie wiedząc co robić; potem zobaczyła cie-
bie i próbowała cię zawrócić.
 Hori, kiedy się o tym dowiedziałeś?
 Dość szybko odgadłem. Powiedziało mi to zachowanie Satipy. Oczywiste było,
że jest śmiertelnie przerażona, i dość szybko nabrałem przekonania, że osoba, której
się bała, to Jahmose. Przestała go tyranizować i zamiast tego zaczęła pilnie go słuchać.
Widzisz, to był dla niej straszny szok. Jahmose, którym gardziła jako najpotulniejszym
z ludzi, był właśnie tym, który zabił Nofret. To przewróciło jej świat do góry nogami. Jak
większość kobiet poniewierających słabszymi, była tchórzem. Ten nowy Jahmose prze-
rażał ją. Ze strachu zaczęła mówić przez sen. Jahmose szybko zorientował się, że była
dla niego niebezpieczna.
Teraz, Renisenb, rozumiesz, co naprawdę widziałaś tamtego dnia na własne oczy.
To nie duch spowodował upadek Satipy. Zobaczyła to, co dziś zobaczyłaś ty. Zobaczyła
w twarzy idącego za nią mężczyzny  jej własnego męża  zamiar zrzucenia jej na dół
tak, jak zrzucił inną kobietę. I gdy konającymi wargami wymówiła słowo  Nofret , pró-
bowała powiedzieć, że to Jahmose zabił Nofret.
Esa odkryła prawdę dzięki zupełnie nie związanej z tematem uwadze Henet. Henet
narzekała, że nie patrzę na nią, ale tak, jakbym widział coś poza nią, coś czego tam nie
ma. A potem mówiła coś o Satipy. W okamgnieniu Esa zrozumiała, o ile prostsza była ta
cała sprawa, niż nam się zdawało. Satipy nie patrzyła na coś za Jahmosem  patrzyła na
niego. Aby sprawdzić swój pomysł, Esa mimochodem wspomniała o tym i jej słowa nie
miały znaczenia dla nikogo oprócz Jahmosego  i tylko dla niego, jeśli to, co podejrze-
wała, było prawdą. Jej słowa zdziwiły go i zareagował na nie tylko nieznacznie, wystar-
czająco jednak, aby wiedziała, że podejrzenia były prawdziwe. Ale Jahmose wiedział już,
że ona go podejrzewa. A z chwilą, gdy podejrzenia zostają obudzone, wszystko może za-
cząć zbyt dobrze do siebie pasować, nawet opowieść pastucha  chłopca mu oddanego,
który zrobiłby wszystko dla swego pana  nawet podanie chłopakowi trucizny tamtej
nocy, co gwarantowało, że już się nigdy nie obudzi...
 Och, Hori, tak trudno jest uwierzyć, że Jahmose mógł to wszystko zrobić. Nofret,
tak, to mogę zrozumieć. Ale dlaczego inne zabójstwa?
 Trudno ci to wyjaśnić, Renisenb, ale gdy serce otworzy się na zło, kwitnie ono jak
maki w zbożu. Być może Jahmose przez całe życie tęsknił za przemocą i nie mógł się
na nią zdobyć. Gardził swoją własną potulnością, uległością. Myślę, że zabicie Nofret
dało mu wielkie poczucie siły. Uświadomił sobie to nagle najpierw na przykładzie
154
Satipy. Satipy, która zawsze onieśmielała go i obrażała, była teraz potulna i przestraszo-
na. Wszystkie żale, które nagromadziły się w jego sercu, podniosły głowy  jak ten wąż
kiedyś tu na ścieżce. Sobek i Ipy musieli odejść, gdyż jeden był przystojniejszy, a drugi
bystrzejszy. On, Jahmose, powinien rządzić w tym domu, powinien być jedyną pociechą
i oparciem dla ojca! Zmierć Satipy wzmogła samą przyjemność zabijania. Czuł się sil-
niejszy. To po tym jego umysł zaczął się poddawać. Zło opanowało go całkowicie.
Ty, Renisenb, nie byłaś rywalką. Kochał cię tak, jak jeszcze potrafił. Ale myśl, że twój
mąż będzie dzielił z nim majątek, była nie do zniesienia. Sądzę, że Esa przystała na przy-
jęcie Kameniego z dwóch powodów: po pierwsze, gdyby Jahmose uderzył znowu, praw-
dopodobnie byłby to zamach na Kameniego, nie na ciebie  a w każdym razie ufała, że
ja będę cię ochraniał. Po drugie. Esa była odważną kobietą. Chciała doprowadzić spra-
wę do punktu kulminacyjnego. Jahmose, obserwowany przeze mnie (a nie wiedział, że
go podejrzewam) miał być przyłapany na gorącym uczynku. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spiewajaco.keep.pl
  • © 2009 Nie chcę już więcej kochać, cierpieć, czekać ani wierzyć w rzeczy, których nie potwierdza życie. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates