[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mi to przez myśl nie przeszło. Potem stwierdziła, że sprawa jest prosta: powinnam go
zaprosić na przyjęcie. - To idealne rozwiązanie - argumentowała. - Przyjęcie
192
to nie randka, więc nie jesteś spięta i możesz się popisywać jak szalona i poprosić wszystkich
przyjaciół, żeby udawali, że ich zdaniem jesteś wspaniała. - Jude - wtrąciłam urażona -
powiedziałaś "udawali"?
3 listopada, piątek
58 kg (grr!), jedn. alkoholu 2, papierosy 8, Smoothies 12, kalorie 5245. 11 rano. Bardzo
podekscytowana przyjęciem. Kupiłam cudowną książkę kucharską Marka Pierre'a White'a.
Nareszcie wiem, na czym polega różnica między kuchnią domową i restauracyjną. Jak mówi
Marco, wszystko zależy od koncentracji smaku, a sekretem sosów jest prawdziwy bulion.
Należy ugotować wielki garnek rybich ości, kurzych kadłubów itd., a potem zamrozić wywar
w foremkach do lodu. Wówczas gotowanie na poziomie Michelina staje się równie łatwe jak
zrobienie zapiekanki pasterskiej, a nawet łatwiejsze, bo nie trzeba obierać ziemniaków,
wystarczy je upiec w gęsim tłuszczu. Nie mogę uwierzyć, że dotąd nic zdawałam sobie z tego
sprawy. Oto moje menu na przyjęcie:
Zupa - krem z selerów (bardzo prosta i tania, kiedy już zrobię kostki bulionowe). Tuńczyk z
rusztu na kremie z pomidorów winogronowych ze smażonym czosnkiem i pieczone
ziemniaki. Konfitury z pomarańczy. Creme Anglaise z Grand Marnier.
Będzie wspaniale. Nie zadając sobie wiele trudu, zasłynę jako genialna kucharka. Ludzie będą
walić na moje przyjęcia drzwiami i oknami, mówiąc z entuzjazmem: "Wspaniale jest pójść do
Bridget na kolację, bo podaje jedzenie na poziomie Michelina w artystycznej atmosferze".
Zrobię ogromne wrażenie na Marku Darcym i uświadomię mu, że nie jestem pospolita ani
nieudolna. 193
5 listopada, niedziela
57 kg (katastrofa), papierosy 32, jedn. alkoholu 6 (w sklepie zabrakło Smoothies - co za
draństwo), kalorie 2266, zdrapki 4. 7 wieczorem. Grr! Dzień Guya Fawkesa* i nie jestem
zaproszona na żadne ognisko. Cholerne fajerwerki strzelają w niebo na prawo i lewo. Skoczę
do Toma. 77 wieczorem. Odlotowy wieczór u Toma, który próbował pogodzić się z faktem,
że tytuł Alternatywnej Miss Zwiata przypadł cholernej Joannie d'Arc. - A najbardziej wkurza
mnie to, że wszyscy mówią, że to nie jest konkurs piękności, kiedy to właśnie jest konkurs
piękności. Założę się, że gdy by nie ten nos... -powiedział Tom, przeglądając się w lustrze z
wściekłą miną. - Jaki nos?
- Mój nos.
- Co ci się w nim nie podoba?
- Co mi się nie podoba? Uch! Tylko spójrz! Okazało się, że chodzi mu o mikroskopijny garb
w miejscu, gdzie ktoś przyłożył mu butelką, kiedy miał siedemnaście lat. - Teraz rozumiesz?
Nie rozumiałam i stwierdziłam, że Joanna d' Arc na pewno nie sprzątnęła mu tytułu sprzed
nosa z powodu garba na tymże, chyba że sędziowie dysponowali teleskopem Hubble'a, ale
wtedy Tom powiedział, że jest też za gruby i musi się zacząć odchudzać. - Ile kalorii wolno
jeść podczas odchudzania? - zapytał.
- Tysiąc dziennie. Ja na ogół dążę do tysiąca, a wychodzi mi jakieś tysiąc pięćset - odparłam,
uświadamiając sobie w tym samym momencie, że ta ostatnia informacja nie jest do końca
prawdziwa. * Dzień Guya Fawkesa - święto upamiętniające wykrycie tzw. spisku
prochowego - planu wysadzenia w powietrze parlamentu i króla Jakuba I przez katolickich
konspiratorów, do których należał niejaki Guy Fawkes. Wieczorem pali się w ogniskach jego
kukłę i puszcza sztuczne ognie. 194
- Tysiąc? - powtórzył Tom z niedowierzaniem. - Myślałem, że człowiek potrzebuje dwóch
tysięcy, żeby przeżyć. Spojrzałam na niego zdumiona. Odchudzając się od tylu lat,
kompletnie wyparłam ze świadomości koncepcję, że kalorie mogą być potrzebne do życia.
Dotarłam do punktu, w którym uważam, że ideałem odżywiania jest ścisły post i że ludzie
jedzą wyłącznie dlatego, że są łakomi i nie potrafią się powstrzymać. - Ile kalorii ma jajko na
twardo? - spytał Tom.
- Siedemdziesiąt pięć.
- Banan?
- Duży czy mały?
- Mały.
- Obrany?
- Tak.
- Osiemdziesiąt - stwierdziłam z przekonaniem.
- Oliwka?
- Czarna czy zielona?
- Czarna.
- Dziewięć.
- Pudełko Milk Tray?
- Dziesięć tysięcy osiemset dziewięćdziesiąt sześć.
- Skąd ty to wszystko wiesz? Zastanowiłam się chwilę.
- Wiem i już, tak jak znam alfabet czy tabliczkę mnożenia. - Dobrze. Dziewięć razy osiem? -
spytał Tom.
- Sześćdziesiąt cztery. Nie, pięćdziesiąt sześć. Siedemdziesiąt dwa. - Jaka litera jest przed J?
Szybko.
- P. L, to znaczy I.
Tom mówi, że jestem walnięta, aleja wiem na pewno, że jestem normalna i nie różnię się od
innych, tzn. od Sharon i Jude. Szczerze mówiąc, martwię się o Toma. Sądzę, że przez ten start
w konkursie piękności zaczyna się załamywać pod presją, do której my, kobiety, już
przywykłyśmy, i staje się niepewnym siebie, zwariowanym na punkcie swojego wyglądu
kandydatem na anorektyka. 195
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Nie chcę już więcej kochać, cierpieć, czekać ani wierzyć w rzeczy, których nie potwierdza życie. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates