[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nadzieję, że powie mi coś o ojcu. Chciałam dowiedzieć się o nim jak
najwięcej. Niestety, z opowieści Jacka wynikało, że starszy Lever był
okropnym mężem i ojczymem.
- Więc Jack wie, że jesteś córką Russela? Potrząsnęła głową, bawiąc
się sznurkami od kaptura.
113
R S
- Nie powiedziałam mu. Nie mówiłam o tym nikomu oprócz ciebie.
Nie chciałam, żeby ktokolwiek wiedział, po co tu jestem, dopóki nie
znajdę w sobie dość siły, żeby stanąć z ojcem twarzą w twarz. Zaczęłam
zbierać o nim informacje, żeby przygotować się na spotkanie. Zamierzałam
mu udowodnić, że postaram się dopasować do jego rodziny. Nie znalazłam
jednak niczego zachęcającego i jestem rozdarta. Nie mogę się zdecydować,
czy doprowadzić sprawę do końca, czy zostawić wszystko, tak jak chciała
mama. Nie wiem, co jest ze mną nie tak - Rebeka zatrzymała się, po czym
znowu zaczęła chodzić w tę i z powrotem. - Zawsze sobie wyobrażałam, że
moje pierwsze spotkanie z nim będzie idealne. Teraz myślę, że może lepiej
go nie poznawać. Obawiam się, że otworzę puszkę Pandory, z której
wyskoczy jakiś potwór. Słyszę na jego temat same niepochlebne opinie.
Nawet jego zajęcie wydaje mi się podejrzane. On zbija majątek, żerując na
ludzkiej krzywdzie. - Zamierzała zrobić kolejną rundę przez pokój, ale Joe
chwycił ją za ramię.
- Uspokój się - spróbował załagodzić jej podenerwowanie. - Nie ma
sensu tak się tym przejmować.
A wydawało jej się, że będzie potrafiła opowiedzieć mu o wszystkim
spokojnie.
- Wiem, że to trudne - ciągnął - ale musisz się do tego trochę
zdystansować. Niczego mu nie udowadniaj, Nie możesz za wszelką cenę
dopasowywać się do jego rodziny. Nie traktuj spotkania z nim jak
rozmowy kwalifikacyjnej. Nie ubiegasz się o pozycję jego córki. Po prostu
nią jesteś, czy mu się to spodoba, czy nie.
Przytrzymując ją za ramiona, czuł pod palcami, jaka jest spięta.
- I jeszcze jedno. Przestań sobie wmawiać, że coś jest z tobą nie tak,
bo to nieprawda.
114
R S
Raz już jej to powiedział. Tego dnia, kiedy zwierzyła mu się, że w
odstępie zaledwie kilku miesięcy porzuciło ją aż dwóch mężczyzn. Był
przekonany, że problem nie leży w niej. To ludzie, którzy przewijali się
przez jej życie i odchodzili, nie zważając na jej uczucia, stanowili problem.
Brak ojca miał niewątpliwie znaczny wpływ na jej obecną kondycję
emocjonalną.
- Nie widzę nic złego w tym, że chcesz poznać swoje korzenie. To
całkiem naturalne. - Jego dłoń powędrowała w górę i zatrzymała się na jej
karku. - Musisz tylko przygotować się na to, że spotkanie z ojcem może
okazać się nieco mniej przyjemne, niż to sobie wyobrażałaś.
- A co z moją mamą?
Joe zastanawiał się, czy Rebeka zdaje sobie sprawę, jak bezbronnie
w tej chwili wygląda.
- Na twoim miejscu sprawdziłbym najpierw reakcję ojca. Jeśli będzie
pozytywna, wtedy spokojnie możesz powiedzieć mamie, że go odnalazłaś.
Jeżeli nie spodoba mu się, że ma dorosłą córkę, wtedy lepiej zachować
sprawę dla siebie. Nie ma sensu mówić matce o czymś, co przysporzy jej
tylko bólu.
Patrząc mu w oczy, westchnęła cicho, po czym skinęła głową.
- Pozostaje tylko jeszcze jedna kwestia - odezwała się, opuszczając
wzrok. - Jak mam się z nim spotkać? - Uniósłszy dłoń, położyła mu ją na
piersi. - Nie ma sposobu, żeby się z nim bezpośrednio skontaktować.
Jedyne, co mogę robić, to zostawiać mu wiadomości na sekretarce z
prośbą, żeby oddzwonił. Nie powiem mu przecież, kim jestem, przez
telefon. Nie zna mnie. Szanse na to, żeby się do mnie odezwał, są raczej
znikome.
Zaczęła błądzić bezwiednie palcami po jego swetrze.
115
R S
- Jeśli przedstawię mu się jako córka, tym bardziej nie oddzwoni.
Nie ulegało wątpliwości, że dokładnie przemyślała sprawę. Szukała
najlepszego rozwiązania, a jednocześnie panicznie bała się odrzucenia.
Martwiła się również o matkę. Nic dziwnego, że była niezdecydowana i
nie zrobiła jeszcze tego, co on zrobiłby w podobnych okolicznościach już
dawno temu.
Od razu nasunęło mu się jedno proste wyjście z sytuacji. Tyle tylko,
że osobiście nie był nim szczególnie zachwycony.
Rebeka od samego początku twierdziła, że nigdy nie łączyło jej z
Jackiem nic poważnego. Kiedy wspomniała o nim pierwszy raz, wydawała
się bardziej zażenowana niż zraniona tym, jak ją potraktował. Teraz także
wzmianka o nim nie wzbudzała w niej większych emocji.
Mimo wszystko Joe zazdrościł Jackowi każdej chwili, którą spędzili
razem.
- Może powinnaś porozmawiać z Jackiem. Powiedzieć mu, kim
jesteś. Tylko on może ci pomóc zaaranżować spotkanie z Leverem.
Na jej czole pojawiła się głęboka zmarszczka.
- No, chyba że nie masz ochoty go oglądać - dodał pospiesznie. -
Mówiłaś, że nie byłaś bardzo zaangażowana, ale jeśli to dla ciebie zbyt
trudne...
- Nie byłam zaangażowana. W każdym razie nie uczuciowo.
- W porządku. Nie miałem zamiaru cię przesłuchiwać.
Chciałem powiedzieć, że jeśli to dla ciebie zbyt trudne, mógłbym
pójść z tobą.
Zamrugała z niedowierzaniem.
- Naprawdę? Zrobiłbyś to dla mnie?
116
R S
Patrzyła na niego z taką niepewnością i smutkiem, że aż ścisnęło mu
się serce.
- Oczywiście, że bym zrobił.
- Dlaczego? - Niedowierzanie w jej oczach zmieniło się w jawne
powątpiewanie.
Nie mógł jej powiedzieć, że kieruje nim litość, choć rzeczywiście jej
współczuł. Jeszcze bardziej nierozsądne wydawało się wyznanie, że
pragnie ją chronić i że odczuwa coraz większą potrzebę opiekowania się
nią.
Ujmując jej twarz w dłonie, odpowiedział najprościej, jak umiał.
- Przecież od tego są przyjaciele, prawda? - Pochylił głowę i
pocałował ją w usta.
Rebeka zamarła. Wzruszała ją rozbrajająca delikatność, z jaką jej
dotykał. Kiedy poczuła jego język na swoim, zabrakło jej tchu i wciągnęła
głośno powietrze.
Jej ciało ogarnęła fala błogiego ciepła. Jak za dotknięciem
czarodziejskiej różdżki odpłynęło gdzieś całe napięcie i niepokój, które
trawiły ją od rana. Zniknął też nieprzyjemny ucisk w żołądku.
Już wcześniej zdarzało się, że uspokajała się pod wpływem jego
dotyku, ale tego, co czuła w tej chwili, nie dało się z niczym porównać.
%7ładen inny mężczyzna nie dotykał jej tak, jak teraz Joe. %7ładen inny
mężczyzna nie całował jej z takim namaszczeniem, jakby była czymś
kruchym i cennym. Dzięki niemu po raz pierwszy w życiu poczuła, że jest
dla kogoś ważna, że komuś naprawdę na niej zależy. Zawsze jej tego
brakowało. Było to jedno z tych doznań, których poskąpił jej los.
117
R S
Joe uniósł głowę, przyglądając się, jak Rebeka leniwie otwiera oczy.
Nie dostrzegał już w jej zrenicach niedowierzania. Zastąpiło je
niezaspokojone pragnienie, lustrzane odbicie jego własnych pragnień.
- Nie przypominam sobie, żeby inni moi przyjaciele robili takie
rzeczy - odezwała się osłabionym głosem.
Obrysował kciukiem jej dolną wargę. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spiewajaco.keep.pl
  • © 2009 Nie chcę już więcej kochać, cierpieć, czekać ani wierzyć w rzeczy, których nie potwierdza życie. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates