[ Pobierz całość w formacie PDF ]
kobiet.
Allegra poczuła ból, jakby ją uderzył. Dlaczego porównywał ją do Chantal, która
odeszÅ‚a od męża, i do Véry, którÄ… interesowaÅ‚y tylko pieniÄ…dze? To byÅ‚o niesprawiedli-
we. Cóż jednak mogła powiedzieć? Rozstali się i przez dziesięć lat nie nawiązali ze sobą
kontaktu. Ich związek nie przetrwał pierwszej poważnej próby, na jaką został wystawio-
ny.
- Od kiedy wróciłaś, nie mogę utrzymać rąk z dala od ciebie. - Xavier cofnął dłoń i
zacisnął palce na kubku. - Nie chcę cię wprowadzić w błąd, Allegro. Nie jestem gotów
na związek. Wystarczy mi Les Trois Closes. Będę uprawiać winorośl, tworzyć coraz lep-
sze wina. To jest teraz treścią mojego życia.
- Chcesz powiedzieć, że nasza relacja powinna być czysto biznesowa? - spytała,
starając się panować nad głosem.
- Właśnie - przytaknął. - Czysto biznesowa. Tak będzie najlepiej dla nas obojga.
Uśmiechnęła się i skinęła głową, chociaż chciało jej się krzyczeć. Pragnęła go. Ko-
chała go. Ale on został zraniony zbyt głęboko, by móc odwzajemnić jej uczucie.
R
L
T
ROZDZIAA SIÓDMY
Chciał mieć czysto biznesową relację, to będzie ją miał, powiedziała sobie Allegra.
Była dorosłą kobietą i potrafiła sobie poradzić z rozczarowaniem. Przyjeżdżając do Ar-
deche, nie spodziewała się przecież, że spotka Xaviera. Nie liczyła na to, że znów będą
razem. Nie wróciła ze względu na niego, tylko dlatego, że Harry powierzył jej dzieło
swojego życia. Winnicę. I jej powinna się poświęcić.
Będzie więc robić swoje. A co się stanie dalej, pokaże czas.
Mijały dni. Allegra pracowała bez wytchnienia. Codziennie meldowała Xavierowi
o postępach; jej blog wzbogacił się o nowe wpisy, a liczba czytelników zainteresowa-
nych przygodami Angielki w winnicy wciąż rosła. Gdy tylko logo Les Trois Closes było
gotowe i zarejestrowane, zamówiła papier firmowy. Zabrała się też za opracowywanie
pomysłów internetowych reklam. Zaczęła od rosé, kojarzÄ…c je ze spokojem wakacyjnych
plenerów i z zaskakującą siłą, którą kryła przyroda. Xavier musiał przyznać, że imponuje
mu jej bystrość, a jej sposób myślenia jest mu bliski. Gdyby miał reklamować swoje wi-
no, użyłby dokładnie tych samych skojarzeń.
- Xavier - zameldowała pewnego dnia, stając przed nim niemalże na baczność. -
Chcę pracować w winnicy.
- Przecież pracujesz. - Zrobił szeroki gest w stronę biurka.
Nie tyle pracowała, co harowała jak wół. Spędzała całe dnie przed komputerem al-
bo przy telefonie, spotykała się z dziennikarzami i z urzędnikami.
- Miałam na myśli pracę w winnicy w sensie dosłownym - wyjaśniła. - Wiem, że
tutaj jestem bardziej przydatna niż w polu, ale muszę się nauczyć podstaw uprawy. Jeśli
mam skutecznie reprezentować Les Trois Closes, potrzebuję być w winnicy, patrzeć, jak
dojrzewają grona, przycinać pędy, pielić. Bez tego doświadczenia nigdy nie będę praw-
dziwym winiarzem.
Xavier poczuł dreszcz niepokoju na plecach.
Winnica była jego azylem. Kiedy wychodził w pole, wiedział, że będzie się mógł
poświęcić pracy bez żadnych rozproszeń. Tutaj nie musiał się obawiać, że w zasięgu
wzroku pojawi się Allegra, a on zagapi się na jej zmysłowe kształty i zapomni o całym
R
L
T
świecie. Nie musiał uważać, żeby przypadkiem jej nie dotknąć. Nie musiał hamować po-
żądania, by nie było wypisane wielkimi literami na jego twarzy. Jeśli się zgodzi na obec-
ność Allegry w winnicy, nigdzie nie będzie już bezpieczny.
Nie mógł jednak odmówić. Była jego wspólnikiem i winnica należała do niej tak
samo jak do niego. Poza tym, jej prośba była rozsądna. Jeszcze kilka tygodni temu nie
spodziewałby się po niej takiej postawy: praktycznej, rzeczowej i pełnej poświęcenia. Im
lepiej ją poznawał, tym bardziej mu imponowała. A to niczego nie ułatwiało.
- Jasne. Z przyjemnością zabiorę cię jutro do winnicy - skłamał.
- Zwietnie. BÄ™dÄ™ w Château Lefevre o wschodzie sÅ‚oÅ„ca.
- Nie musisz tak wcześnie... - zaczął, ale mu przerwała.
- Wszyscy pracownicy zaczynają dzień o wschodzie słońca, prawda? Nie chcę być
specjalnie traktowana. Pomyślałam, że na polach będę pracować do lunchu, a popołudnia
spędzać w biurze. W ten sposób połączę przyjemne z pożytecznym - uśmiechnęła się.
Xavier wątpił, by panienka z miasta mogła uznać wstawanie przed świtem i ciężką
pracę w palącym słońcu za przyjemną, ale nie skomentował.
- W porządku - powiedział krótko. - Musisz mieć wytrzymałe buty, długie spodnie,
przewiewną koszulę i nakrycie głowy. Nie przychodz w krótkich spodenkach ani blu-
zeczce bez rękawów, jeśli nie chcesz się narazić na skaleczenia i poparzenie słoneczne.
Możesz przynieść swój bidon, ale Les Trois Closes zaopatruje wszystkich pracowników
w wodę podczas pracy, więc to nie jest konieczne.
- Dzięki! Super! - wykrzyknęła uradowana, zupełnie jak wtedy, kiedy była małą
dziewczynką, a on zaprosił ją do wspólnej zabawy.
Xavier miał cichą nadzieję, że ta zabawa prędko się jej znudzi.
Następnego dnia stawiła się do pracy punktualnie, odpowiednio ubrana i pełna za-
pału. Xavier przedstawił ją ekipie, w skrytości ducha licząc na to, że towarzystwo mało
rozmownych francuskich rolników podziała na nią zniechęcająco. Przeliczył się. Nie mi-
nęło pół godziny, a ona już owinęła sobie ich wszystkich wokół małego paluszka. Nawet
najbardziej mrukliwi chcieli z nią rozmawiać, na wyścigi odpowiadali na jej pytania i
pokazywali, jak wykonuje się różne czynności przy winorośli, zachęcając, żeby spróbo-
R
L
T
wała. Twardzi, ciężko pracujący ludzie byli zadowoleni z jej szczerego zainteresowania
ich zajęciem, a fakt, że była urocza i mówiła płynną francuszczyzną, bardzo pomógł
przełamać lody. Wszystkim podobał się jej entuzjazm.
Jak każdy pracownik, dostała swój rząd do opielenia i dziarsko zabrała się do pra-
cy. Szybko jednak zrozumiała, że to monotonne zajęcie jest o wiele trudniejsze, niż wy-
dawało się na pierwszy rzut oka. Nie minęła nawet godzina, a już bolał ją kręgosłup od
ciągłego schylania się. Gdy wzmógł się upał, pot zaczął zalewać jej oczy. Starała się nie
zwalniać tempa pracy, ale zaczynała rozumieć, że długo nie wytrzyma tego wysiłku.
Krew głośno tętniła w jej skroniach, z trudem łapała oddech, a każdy ruch wydawał jej
się męką.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Nie chcÄ™ już wiÄ™cej kochać, cierpieć, czekać ani wierzyć w rzeczy, których nie potwierdza życie. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates