[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mans z nią wprowadziłby w jego życie komplikacje, na jakie nie mógł sobie po-
zwolić.
Poza tym zraniłby ją. Wiedział, że nie byłaby w stanie powstrzymać się od
zakochania w nim. A miłości nie mógł jej dać. Nie chciał.
Dlaczego właściwie ona tak na niego działa? Co w niej jest takiego wyjątko-
wego?
Podszedł do okna i słuchał szumu fal.
S
R
Ona musi stąd wyjechać.
Jutro on opuści wyspę i ona też nie będzie miała po co tu zostawać.
%7łołądek zacisnął mu się na samą myśl, że może jej więcej nie zobaczyć.
Jednocześnie wstydził się tej reakcji i tego, że go osłabia.
Musiał zrobić wszystko, żeby pozbyć się tego uczucia.
S
R
ROZDZIAA SZÓSTY
- Wyjeżdżasz? - spytała, patrząc, jak Lukas przerzuca jakieś papiery na biur-
ku.
- Tak, mam sprawy do załatwienia w Atenach - wyjaśnił, nawet na nią nie pa-
trzÄ…c.
- Tak po prostu mnie tu zostawisz? Jak... jak Ariadnę? - Przywołała pamięć o
greckich mitach poznanych jeszcze w szkole.
Spojrzał na nią rozbawiony.
- Ach, tak, biedna Ariadna. Tezeusz tak po prostu ją porzucił - i to na Naksos
- jak tylko pomogła mu pokonać Minotaura. Niezłe porównanie. Pamiętaj jednak,
że uratował ją Dionizos.
- Nie chcę być ratowana.
- I tak nikt się nie zgłasza do tej roli. Christos przyjedzie do Aten w przeciągu
tygodnia i muszę tam być.
- Ja także powinnam...
- Nie, Rhiannon - poprawił ją delikatnie, ale stanowczo - to nie twoje miejsce.
- Annabel...
- To moja sprawa.
- Jeszcze nie!
- Rhiannon, pomimo naszych rozmów nie widzisz jeszcze, jak absurdalna jest
ta sytuacja? Wiem, że czujesz się zobligowana do opieki nad Annabel, co jest god-
ne podziwu, ale...
- Ale co?
- Nikt od ciebie nie wymaga, żebyś poświęcała własne życie, karierę, żeby
być tu przy niej w Grecji...
Długa, bezsenna noc pełna rozmyślań nie przyniosła jej żadnych rewelacyj-
nych rozwiązań.
S
R
- A może właśnie tego chcę... - wyszeptała w końcu, ku zdumieniu Lukasa.
- Nie zakładaj, że to, co było między nami zeszłej nocy, cokolwiek znaczyło.
- Nie schlebiaj sobie. Jeśli zdecyduję się zostać w Grecji, to tylko ze względu
na Annabel. Zeszła noc...
- Była błędem - dokończył za nią bezwzględnie.
- Błędem, który już drugi raz powtarzasz.
- Nie musisz mi o tym przypominać - zmarszczył brwi. - Po części dlatego
właśnie chcę wyjechać.
- Przeze mnie?
Wziął do ręki teczkę i spojrzał na nią prawie ze współczuciem.
- Musimy dać sobie spokój, Rhiannon.
Podał jej telefon komórkowy.
- To dla ciebie. Ma wprowadzony mój numer. Zadzwoń, jeśli miałabyś jakie-
kolwiek problemy - powiedział i wyszedł.
Z pokoju na piętrze doszedł ją stłumiony płacz dziecka, które obudziło się z
porannej drzemki. Wbiegła po schodach na górę i wzięła dziewczynkę na ręce, nie
mogąc powstrzymać uśmiechu, jaki wywoływał u niej widok jej dużych brązowych
oczu.
Stały obok okna, patrząc, jak helikopter powoli niknie na horyzoncie.
Dom nagle stał się dziwnie cichy i pusty.
Poranek upłynął im przyjemnie, jedząc drugie śniadanie w kuchni z Adeią, a
potem w postaci kolejnej drzemki Annabel i lektury książki pozostawionej przez
Lukasa dla Rhiannon.
Kolację jednak Rhiannon zmuszona była zjeść z Theo - na jego własne ży-
czenie, jak dowiedziała się od gosposi.
- Sądziłem, że się pani nie zjawi - powiedział, gdy zeszła do salonu, i obda-
rzył ją wątłym uśmiechem.
- To byłoby niegrzeczne.
S
R
- Tak, ale co z tego? W końcu ja też byłem dla pani niemiły.
- Jestem zaskoczona, że tak otwarcie pan to przyznaje.
Theo wzruszył ramionami i wskazał jej miejsce przy stole.
- Zdałem sobie sprawę, że trochę tu pani z nami pobędzie.
- Lukas tak panu powiedział?
- Powiedział mi niewiele, ale to nieważne. Mam rację, prawda? Chce tu pani
zostać?
- Tak. - Rhiannon spojrzała mu prosto w oczy.
- Chce pani być matką dla tego dziecka? - spytał, a to słowo odbiło się echem
w jej sercu.
- Tak - przyznała.
Kiwnął głową i ze zdziwieniem dostrzegła błysk satysfakcji w jego oczach.
- Nie wiem jeszcze, jak to zorganizować. Lukas uważa, że nie będzie tu dla
mnie miejsca.
- Nie? - spytał Theo, niemalże rozbawiony.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Nie chcÄ™ już wiÄ™cej kochać, cierpieć, czekać ani wierzyć w rzeczy, których nie potwierdza życie. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates