[ Pobierz całość w formacie PDF ]
kazdy jego krok. Nicole zamknela ksiazke i jeszcze raz rzucila okiem na zegarek.
Dziewiata trzydziesci. Westchnawszy, podniosla sie z lozka. Dzisiaj postanowila
polozyc sie spac o dosc wczesnej porze, nie wiadomo dlaczego liczac na to, ze tym
razem zmorzy ja sen. Niestety, codzienny, a wlasciwie conocny rytual od miesiecy nie
ulegl zmianie. Co wieczor potrzebowala co najmniej dwoch godzin chodzenia po
pokoju, zeby pozbyc sie nekajacego ja napiecia i moc liczyc na sen. Dzis pewnie
bedzie jeszcze gorzej. Padal deszcz. Nicole wyjrzala na zewnatrz. Okna sypialni na
pietrze wychodzily na frontowy dziedziniec domu i dawaly niczym nie zmacony widok
na droge. Dawno temu Johnny pojechal do miasta. Babcia mowila, ze zamierzal
spedzic wieczor w towarzystwie Virgila. Po tym, co stalo sie przed tygodniem, Nicole
nie mogla zrozumiec, dlaczego Johnny nie trzyma sie z dala od Common.
Przynajmniej dopoty, dopoki nie wydob-
rzeje. Co bedzie, jesli Farrel wymysli tym razem jeszcze cos gorszego i nie ograniczy
sie do polamania wrogowi kilku zeber? Na mysl, ze moze spotkac Johnny'ego
nastepna brutalna napasc, Nicole poczula, jak cos sciska ja w gardle. Nie chciala o
tym myslec, ale nie byla w stanie skupic sie na niczym innym. Dzisiejszy dzien
zaliczala do najwspanialszych, jakie przydarzyly sie jej od miesiecy. Cale popoludnie
bylo jak spelnienie marzenia malarza. Johnny zabral ja w takie miejsca, jakich sama
nigdy by nie zobaczyla. Poprawil jej samopoczucie, dzielac sie swoja tajemnica.
Wyprawa na zalewisko okazala sie cudowna przygoda. Na wlasne oczy ogladala
olbrzymie cyprysy. Zalewisko uwielbiala zawsze. Dzis jednak poczula, ze z tym
urokliwym miejscem zaczela laczyc ja, dzieki Johnny'emu, silna, niepojeta wieZ.
Powinna mu za to podziekowac. Babcia byla przekonana, ze to czlowiek wyjatkowy.
Dzisiaj odkryl przed Nicole nie tylko uroki zalewiska, ale takze czesc swojej
interesujacej osobowosci. Zaufaj mi, chérie, powiedzial. Uczynila, o co prosil. Po raz
pierwszy od wielu miesiecy zaufala mezczyZnie. Prawde powiedziawszy, parokrotnie
powierzala dzis Johnny'emu swoje zycie, a on nie zawiodl jej ani razu. Wypatrywala w
oknie swiatel samochodu skrecajacego na podjazd. Wiedzialaby wowczas, ze Johnny
wrocil bezpiecznie do domu. Minuty mijaly jedna za druga, a na drodze nie dzialo sie
nic. Zla na siebie, ze nie potrafi ani na chwile przestac o nim myslec, Nicole sciagnela
nocna koszule, zalozyla
luZne, bawelniane wdzianko i z latarka w reku wybiegla przed dom. Poczula na karku
krople cieplego deszczu. Zamierzala najpierw usiasc na laweczce od strony podworza,
ale odruchowo skierowala kroki ku ogrodowi. Po polgodzinie zrezygnowala z czekania
i weszla w las. Zapalila latarke i skrecila w strone stawu. Gdyby ktos wiedzial, co
zamierza zrobic, uznalby ja za osobe niespelna rozumu. Jednak w ciagu ostatnich
kilku tygodni nabrala wprawy w chodzeniu lesnymi sciezkami. Z latarka w reku szybko
dotarla nad staw. Zgasila swiatlo i usiadla na trawie, czekajac, az wzrok przyzwyczai
sie do panujacych wokol ciemnosci. Po paru sekundach dojrzala ciemny zarys wody
uderzajacej o trawiasty brzeg. Zrzucila przemoczone tekstylne pantofle i sciagnela
przez glowe mokre wdzianko. Weszla do wody w samych majtkach. Godzine poZniej,
juz rozluZniona na tyle, by moc wracac do domu, polozyc sie do lozka i zasnac
zdrowym snem, wynurzyla sie z wody i zaczela rozgladac sie za zostawionym na
brzegu ubraniem. Omiotla wzrokiem pobliskie geste krzewy. - Szukasz czegos? -
Dlugo tu jestes? - wyjakala zaskoczona, poznawszy Johnny'ego po glosie. -
Wystarczajaco. - Spod czarnej oslony roslego debu wynurzyl sie wysoki cien. - Troche
poZno na kapiel. No i nie najlepsza po temu pogoda. Serce Nicole zaczelo bic jak
szalone. Ujrzawszy swoje ubranie w reku Johnny'ego, zaczela drzec na calym ciele. -
Odloz - powiedziala z naleganiem w glosie.
Spojrzal na jej przemoczone odzienie tak, jakby zupelnie o nim zapomnial. Kiedy
zaczal sie zblizac, Nicole wstrzymala oddech. Zrobila krok w tyl i poczula, jak woda
omywa jej stopy. - Johnny, co robisz? - To, na co oboje mamy ochote. To, o co prosza
mnie twoje oczy. Ujal Nicole mocno za lokcie i przyciagnal ja do siebie. Wpatrywala sie
w niego szeroko rozszerzonymi oczami. Bez wahania nakryl ustami jej drzace wargi.
Pocalunek byl namietny. Desperacki i wladczy. Wargi Johnny'ego wpily sie w usta
Nicole. Nie przerywajac pocalunku, wzial ja w ramiona. Po chwili oderwali sie od
siebie, odwrocili i ruszyli ku przystani. Nicole objela Johnny'ego za szyje i w
zaglebieniu jego ramienia ukryla twarz. - Ale twoje zebra... - wyszeptala. - Ciii... -
uciszyl ja. Pachnial ziemia i deszczem. Nagle w pewnej chwili zatrzymal sie w polowie
drogi do domku. - Chyba dzis tego nie zrobimy, chérie. To znaczy ja tego nie moge
zrobic - poprawil sie z miejsca, odsuwajac od siebie Nicole. Wciagnal ja pod baldachim
gestych lisci, oslaniajacy przed mzawka, przyparl do pnia i, nie dajac jej czasu na
myslenie ani na pytania, odszukal jej usta. %7Å‚arliwie oddala mu pocalunek. Poczula, ze
sie podniecil. Zrobilo sie jej goraco i nie panujac nad soba, gwaltownie westchnela, a
po chwili jeknela, bo Johnny ujal w dlonie jej piersi. Z wrazenia zagryzla wargi.
Przeciagnal palcami po nabrzmialych sutkach, nie spuszczajac oka z jej twarzy. Chcial
dostrzec jej reakcje. Nicole zamknela oczy. - Jestes sliczna - wyszeptal i pochylil sie,
aby wziac do ust jeden z sutkow. Podniecona, wygiela cialo w luk. Calowal ja teraz
coraz nizej, az do brzucha. Potem uklakl, oparl dlonie na jej talii, i czubkiem jezyka
dotknal pepka. Jeknela i poczula, ze uginaja sie pod nia kolana. Rece Johnny'ego
powedrowaly nizej i wsunely sie miedzy jej gladkie uda. - Chérie, powiedz, ze tego
chcesz - wyszeptal. - Powiedz, ze pragniesz mnie tak bardzo, jak ja pragne ciebie.
Nicole uprzytomnila sobie, ze Johnny stwarza jej mozliwosc odwrotu. Wycofania sie w
ostatniej minucie, gdyby tego chciala. Przestal ja piescic i czekal na odpowiedZ. -
Pozadam cie - powiedzial miekkim glosem. - Jesli jednak Zle odczytalem dzisiaj twoje
pragnienia... Polozyla mu dlon na ustach. - Niczego nie odczytales Zle. Patrzyl na nia
uwaznie jeszcze przez chwile, a potem, nie odrywajac wzroku od oczu Nicole, zaczal
piescic jej podbrzusze. Zadrzala. Brakowalo jej powietrza. Pocalowal plaski brzuch
Nicole i, wsunawszy palce miedzy uda, odszukal najczulsze miejsce na ciele. Bylo w
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Nie chcÄ™ już wiÄ™cej kochać, cierpieć, czekać ani wierzyć w rzeczy, których nie potwierdza życie. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates