[ Pobierz całość w formacie PDF ]
poza sobą i od nowa budować swoje życie. Ich
narodziny były dla mnie punktemzwrotnym.
Nie była to cała prawda, ale nie zamierzała
mu zdradzać, jak wiele wciąż dla niej znaczy.
W tej sprawie najwyrazniej nie było miejsca
na rozsądek.
- Tobie się to udało, ale ja nie potrafię tak po
prostu powiedzieć sobie, że moje dzieciństwo nie
było takie złe. Niestetynie mamtakiej wyobrazni.
Uczucie do Gabriela, które tak usilnie próbo-
wała wyrzucić z serca, wypełniło ją teraz z nową
mocą. Zapragnęła go objąć, utulić i wyleczyć
janessa+anula
us
o
l
a
d
-
n
a
c
s
127
wszystkie dawne rany. Doskonale mogła go sobie
wyobrazić jako małego chłopca - samotnego,
przerażonego, niekochanego. Woczach zakręciły
jej się łzy. Chciała sięgnąć do przeszłości, wy-
rwać stamtąd tego nieszczęśliwego malca i ob-
darować go miłością. Zdawała sobie jednakspra-
wę, że jej uczucie nie zdoła przełamać jegozgorz-
knienia. I nie mogła pozwolić, by tkwiące wnim
zadawnione urazy zatruły życie jej synów.
Głos Gabriela przywrócił ją do rzeczywistości.
- Powinniśmy porozmawiać o terazniejszości
i o naszych synach.
Sasha milcząco spojrzała wprzestrzeń.
- O co chodzi? - spytał. - Zresztą, niech
zgadnę. Wolałabyś, żebymnigdy nie dowiedział
się prawdy i wierzył, że są synami Carla.
- Chyba tak - przyznała spokojnie.
- Dziękuję za zaufanie.
- Chodzi mi o dobro chłopców.
- Uważasz, że nie zasługuję, by być ich ojcem
- stwierdził raczej, niż zapytał.
Pochyliła głowę. To wszystko razem było
bardzo trudne i bolesne. Pamiętała, że kiedy
się dowiedziała, że jest w ciąży, czuła jedno-
cześnie obawę i zachwyt, że nosi dziecko Ga-
briela. Zupełnie jakby dostała najpiękniejszy pre-
zent na świecie. Zaszła wciążę, chociaż zawsze
się zabezpieczał, więc tymbardziej uważała to
za coś specjalnego. Każdego ranka oczekiwała
janessa+anula
us
o
l
a
d
-
n
a
c
s
128
z nadzieją, że Gabriel zauważy, co się stało,
będzie z tego powodu uszczęśliwiony i wyzna jej
w końcu, jak bardzo ją kocha. Roiła sobie, że
wezmą ślub, stworzą wspaniałą rodzinę i będą
żyli długo i szczęśliwie.
Ale wszystko poszło nie tak. Z perspektywy
czasu widziała, że musiała wtedy mieć jakieś
obawy, bo wkońcu skłamała Gabrielowi, kiedy
pytał ją o poranne mdłości. Mogła wierzyć, że
chciała, żeby odgadł prawdę, ale w głębi duszy
obawiała się tego.
Na początku drugiego miesiąca, zniecierpli-
wiona jego brakiem zainteresowania, zaczęła,
niby mimochodem, wspominać o dzieciach. To
właśnie przy którejś z takich okazji Gabriel po-
wiedział jej, że zbyt wiele rodzi się dzieci nie-
chcianych i poparł tę tezę opowieścią o swoim
dzieciństwie.
Tamte chwile stanęły jej teraz przed oczyma.
Wzięła głęboki oddech.
- Nie sądzę, żebyś był dla nich odpowiednim
ojcem. Nie chcę, żeby twoje przeżycia z dzie-
ciństwa odbiły się także i na nich - powiedziała
spokojnie.
Zabolał ją wyraz jego oczu i to, jak próbował
go przed nią ukryć.
- Uważasz, że ich zranię? %7łe będę ich mal-
tretował psychicznie?
Sasha potrząsnęła głową.
janessa+anula
us
o
l
a
d
-
n
a
c
s
129
- Nie - odpowiedziała uczciwie. - %7łyłam
z tobą wystarczająco długo, bywiedzieć, że tego
nie zrobisz. Ale można też inaczej zrobić krzyw-
dę tym, którychsię kocha.
- Czychociaż akceptujeszto, żeichkocham?
Sasha uśmiechnęła się lekko. Bliskość całej
trójki nie ulegała wątpliwości od pierwszychspę-
dzonych razem chwil i to wywoływało w niej
poczucie winy większe, niż chciała przyznać.
Gdyby Gabriel od początku znał prawdę, nie
mógłby być bardziej oddanym ojcem w ciągu
tych kilku tygodni. Instynktownie wyczuwał, co
się chłopcom spodoba, a co nie, i co ważne,
potrafił traktować ich indywidualnie. Najbardziej
znamienne było jednak to, że od początku potrafił
ich bezbłędnie rozróżnić, co nigdy nie udawało
się Carlowi.
- Tak, akceptuję to, ale miłość też bywa nisz-
cząca. To naturalne, że chcemydać naszymdzie-
ciomwszystko, co najlepsze, zarówno emocjonal-
nie, jak i materialnie, ale to nie zawsze wychodzi
na dobre.
- Uważasz, że obdaruję ich nadmiaremuczu-
cia i pieniędzy, bo samtego nigdy nie miałem?
- Powiedz mi szczerze, czynie miałeś zamia-
ru kupić im najlepszych rowerów? - spytała
oschle.
Ze sposobu, wjaki Gabriel unikał jej wzroku,
wynikało, że ma rację.
janessa+anula
us
o
l
a
d
-
n
a
c
s
130
- Wiem, że ich kochasz i chcesz dla nich
wszystkiego wyjątkowego, ale odkryłam, że cza-
sami najlepszym, co można zrobić, jest powie-
dzenie nie".
- Nie chcesz mnie w ich życiu, bo się oba-
wiasz, że mógłbymich zepsuć?
- Już jesteś częścią ich życia jako ich opiekun
i ojciec.
- Sasha - zanimzdążyła zareagować, sięgnął
przez stół po jej dłoń. - Rozumiem, że aby być
dobrymojcem, muszę się jeszcze dużo nauczyć,
ale co z drugą stroną równania?
- Jaką drugą stroną? - spytała sztywno, ale
już wiedziała. Przezywała swój najgorszy kosz-
mar, a jednocześnie spełnienie upragnionego ma-
rzenia.
- Ty i ja mamy za sobą wiele bólu i złości.
Wiem, że pozwoliłem, żeby najlepsze w moim
życiu przeszło mi koło nosa, bo byłemzbyt ślepy,
żeby to zauważyć. Ale pod pewnymi względami
dobrze do siebie pasujemy, a najpiękniejszym
prezentem, jaki rodzice mogą dać swojemudziec-
ku, jest kochająca się rodzina. Nawet nie wiesz,
jak bardzo chciałbymmóc to podarować naszym
chłopcom.
Dużo czasu minęło, zanimzrozumiał, że kocha
Sashę, i nie zamierzał marnować ani chwili.
Chciał tylko dostać szansę na zupełnie nowy,
nieobciążony przeszłością początek, na życie,
janessa+anula
us
o
l
a
d
-
n
a
c
s
131
w którym będzie mógł pokazać, ile dla niego
znaczy każdy dzień spędzony z odzyskaną ro-
dziną.
- Chcesz, żeby nasza czwórka zamieszkała
razem? - w jej głosie była nuta rezerwy, cał-
kowicie zrozumiałej wtej sytuacji.
- Tak, chciałbym, żebyśmy żyli jak prawdzi-
warodzina, atyi ja jakmąż i żona. Chcę się z tobą
ożenić, chcę, żebynasi synowie dorastali z oboj-
giemrodziców.
Sasha pozwoliła sobie na kilka sekund uwie-
rzyć, że niemożliwe jest możliwe, ale trwało to
bardzo krótko.
- To niemożliwe - odpowiedziała twardo.
- Jakto niemożliwe? Dlaczego?
- To się nie uda. Wiem- dodała szybko - że
pod względem seksu pasujemy do siebie, ale
my... to, że oboje kochamychłopców, nie znaczy
jeszcze, że kochamy się nawzajem. Wiemy prze-
cież, że tak nie jest.
Te kłamliwe słowa ledwo jej przeszły przez
gardło. Wiedziała jednak, że wybiera rozwiąza-
nie najlepsze dla chłopców. Wbajce rzuciłaby
mu się na szyję i płacząc z radości zaaprobo-
wała wspólne życie. Rzeczywistość była jednak
inna.
- Moimzdaniemjest zupełnie inaczej - usły-
szała głos Gabriela.
Jak odgadł, że wciąż go kocha?
janessa+anula
us
o
l
a
d
-
n
a
c
s
132
- Może ty już mnie nie kochasz, ale ja kocham
ciebie.
Gdybytylko potrafiła wto uwierzyć. Po latach
oczekiwania te słowa powinnyrozwiać jej wszyst-
kie wątpliwości, ale tak się nie stało i Sasha była
bardziej niż kiedykolwiek zdecydowana pozostać
przyswojej decyzji.
- Tak mówisz, ale jak miałabymci uwierzyć?
Zaledwie kilka dni temu twierdziłeś, że jestemzłą
matką i że wposzukiwaniu bogatego kochanka
sypiamz kimpopadnie. Pamiętasz?
Gabriel nie mógł zaprzeczyć.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Nie chcę już więcej kochać, cierpieć, czekać ani wierzyć w rzeczy, których nie potwierdza życie. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates