[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Tego nie była w stanie przeżyć. Lucie stanęła obok niej przy konsoli i
wyciągnęła oba kieliszki. Vanessa napełniła je i niechętnie odstawiła
butelkę do wiaderka z lodem, a sama wzięła kieliszek.
- Wiem, że nie będzie ci łatwo, ale nie możesz wyjść, Nessie. Zostań
przynajmniej na kolacji. A potem, jeżeli nadal nie będziesz chciała brać
udziału w tańcach, możesz wyjść, zrozumiem. Zgoda?
- Dobra, ohajtajmy cię. - Vanessa wykrzesała z siebie najbardziej
promienny uśmiech, na jaki była w stanie się zdobyć, a potem uniosła
kieliszek. - Na zdrowie, kochana.
Lucie, zgodnie z uświęconą tradycją wspólnego picia, uniosła
kieliszek i stuknęła nim o kieliszek Vanessy.
- Na zdrowie, Nessie.
Kiedy wypiły po ostatnim kieliszku szampana, Vanessa zauważyła, że
uśmiech Lucie jest dziwnie tajemniczy.
- Jax, to pan młody jest na ogół zdenerwowany przed ślubem. Jeżeli
nie przestaniesz łazić, wydepczesz ścieżkę na samo dno wyspy.
Jackson rzucił w stronę Reida ponure spojrzenie, ale nie przestał się
przechadzać w tę i z powrotem po pokoju, w którym się ubierali.
Spokojna uwaga przyjaciela, który leżał na kanapie, wystarczyła, żeby
wyprowadzić go
z równowagi - nie potrzebował jego głupich komentarzy. Do
szaleństwa doprowadzała go myśl, że od Vanessy w pokoju obok dzieli
go tylko zwykła ściana. Nie mógł się doczekać, kiedy ją zobaczy, kiedy
będzie mógł powiedzieć jej to wszystko, co dręczyło go przez ostatnich
trzydzieści sześć godzin. Ale obiecał Reidowi i Lucie, że poczeka z tym
do zakończenia ceremonii. Dzięki temu, gdyby sprawy przybrały
niepomyślny obrót, nie będą miały wpływu na uroczystość. Nie chciał
niszczyć wielkiego dnia młodszej siostrze. Ale równie mocno nie chciał
też pozwolić uciec Vanes-sie od tego, co ich łączyło. Bo właśnie to robiła.
Miał dużo czasu, żeby sobie wszystko przemyśleć, odkąd wsiadła do
taksówki i zniknęła z powierzchni tej cholernej wyspy. Nie miał
wątpliwości, że przejęła się kłamstwem, ale miał wątpliwości, czy
właśnie to jest najważniejszym powodem jej ucieczki. Po telefonie siostry
cała przeszłość - ból, strach, poczucie winy - wydostała się z ciemnego
miejsca, w którym je zakopała. I ta przeszłość przypomniała jej, dlaczego
ustanowiła swoje zasady i dlaczego musi się ich trzymać. Był pewien, że
Vanessa go kocha. Przyznała się do tego, kiedy powiedziała, że przez
niego złamała zasadę numer jeden. Ale i bez tego niczego nie był bardziej
pewien. Pasowali do siebie, rozumieli się. Chociaż brzmiało to jak banał,
dopełniali się. Dlatego musiał teraz udowodnić, jak bardzo ją kocha, w
sposób, który - miał nadzieję - do niej przemówi.
Reid wstał i zaszedł Jacksonowi drogę. Jego swobodny ślubny strój -
białe lniane spodnie i koszula - pasował do jego swobodnego nastroju. Na
jego twarzy nie pojawił się nawet cień napięcia. To był mężczyzna
pewien swojej miłości i miłości narzeczonej. Jax kochał ich oboje, ale
skręcało go z zazdrości. Marzył, żeby być równie pewien wszystkiego,
ale w tej chwili był skołowany.
- Masz obrączki? - Reid klepnął go w ramię.
Jax zanurzył rękę w kieszeni spodni i poczuł chłodny metal. Skinął
głową.
- To dobrze. A przemówienie drużby?
Wsadził rękę do drugiej kieszeni i mało nie dostał zawału, kiedy się
zorientował, że jest pusta. Potem sobie przypomniał, że je wyjął. Dotknął
kieszeni na piersi turkusowej koszuli, wyczuł kontury złożonej kartki i
ofuknął sam siebie, że ma się uspokoić.
- Tak - powiedział spiętym głosem. - Mam.
- No to wyluzuj. Wszystko się uda. Panuję nad sytuacją. Jax skinął
głową.
Pukanie do drzwi zapowiedziało Jilli, która po chwili weszła do
środka, jak zwykle rozpromieniona.
- No, chłopcy, ładnie posprzątaliście. Dobrze wyglądasz, Jackie.
- Jackie? - powtórzył Reid, unosząc lekko brew. Jax zgromił go
wzrokiem.
- Nawet o tym nie myśl. Możesz iść do ślubu z podbitym okiem.
- Byłoby warto, ale Luce by mnie zabiła, gdybym zepsuł zdjęcia, więc
nic ci nie grozi - dodał z chytrym uśmieszkiem.
- Dupek.
- Chodzcie, dzieci, pora zająć miejsca. - Jilli przytrzymywała szeroko
otwarte drzwi.
Reid odwrócił się do Jaksa i jednym spojrzeniem powiedzieli sobie w
ciągu trzech sekund więcej niż większość kobiet zdążyłaby wyrazić przez
trzy godziny.
Dzięki, że zawsze przy mnie jesteś.
Nie ma sprawy, odwdzięczasz mi się tym samym.
Kocham twoją siostrę, chłopie, zrobię wszystko, żeby była szczęśliwa.
Wiem, że ją kochasz, i wiem, że ją uszczęśliwisz. A jeżeli nie, to
połamię ci giry.
W porządku.
No to ruszajmy. Dalej.
Reid wyszedł pierwszy. Jax za nim, ale przystanął, kiedy znalazł się
obok lilii. Wiedział, że widziała się z Vanessą. Chciał spytać, co u niej,
czy wszystko w porządku, czy mówiła coś o nim... ale wiedział, że jeżeli
zacznie, wejdzie na równię pochyłą. Ona chyba czytała w jego myślach.
Wspięła się na palce, uściskała go, próbując pomóc mu się uspokoić.
Potem pocałowała go w policzek i odsunęła się.
- Powodzenia, Jackie.
- Dzięki. Miejmy nadzieję, że nie będzie mi potrzebne.
Jax szedł korytarzem, a serce waliło mu jak młotem, kiedy mijał
apartament panny młodej, który przyciągał go jak magnes. Zacisnął
dłonie i zmusił się, żeby iść dalej. %7łeby zająć myśli, zaczął liczyć kroki.
Czterdzieści trzy do wyjścia. Dwadzieścia dwa przez zewnętrzny taras. I
sto siedemdziesiąt jeden do eleganckiego miejsca ceremonii i przyjęcia na
plaży, gdzie czekały już grupki gości. Dwa rzędy sześciu krzeseł
oddzielało przejście z wygładzonego piasku, wyznaczone przez zapalone
pochodnie połączone białą siecią. W miejsce standardowych płatków róż,
które zmiotłaby oceaniczna bryza, rozrzucone były błękitne i turkusowe
szkiełka morskie. Reid stał z przodu, pod łukiem ozdobionym białą i
turkusową siatką udrapowaną na drewnianym stelażu i rozmawiał z
duchownym. Za nimi zachodzące słońce zaczynało zalewać niebo
bladym lawenaowym i koralowym odcieniem, a morze uderzało leniwie o
brzeg.
Jego siostra na to zasługiwała - na ślub w raju. A Vanessa zasługiwała
na to, żeby od związku oczekiwać czegoś o wiele więcej niż wypełnienia [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spiewajaco.keep.pl
  • © 2009 Nie chcę już więcej kochać, cierpieć, czekać ani wierzyć w rzeczy, których nie potwierdza życie. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates