0086. Orwig Sara We mgle 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

powiedział, uśmiechając się szeroko.
- Będziesz musiał sam spędzić Gwiazdkę? Uśmiech zniknął z jego
twarzy i Millie pożałowała, że zadała to pytanie.
- Nie mam zamiaru zbyt długo się ukrywać. Chcę tylko rozkręcić całą
sprawę. - Potrząsnął głową i zmarszczył brwi. - Cholera, nie zamierzam
przesiedzieć świąt w pudle.
- Gdzie chciałeś je spędzić?
Spojrzał na nią i Millie zrobiło się nieprzyjemnie z powodu
niezamierzonego wścibstwa. Kobieca intuicja podpowiedziała jej, że
zamierzał spędzić święta z przyjaciółką.
- Przepraszam. To nie moja sprawa.
- Nie szkodzi. Zamierzałem wyjechać z przyjaciółką do Szwajcarii na
narty.
Toczyła walkę z własnymi uczuciami. Zatem w jego życiu była kobieta,
z którą chciał spędzić święta. Zerknęła na niego. Ich spojrzenia się spotkały.
- Co cię martwi? - spytał.
- Skąd wiesz, że się martwię?
- Wiem i już. - Jego głos się zmienił. Wyglądało na to, że rozumie, o co
jej chodzi. - Między nami istnieje jakaś niewidzialna więz. Rozumiemy się
bez słów - dodał.
- Po prostu nie chcę, żebyś samotnie spędzał święta.
- Wszystko będzie dobrze. - Wyciągnął rękę, aby uścisnąć dłoń Kamili.
RS
42
Jechali wciąż autostradą. Nie napotkali na drogowskazy i nic nie
wskazywało, że są blisko celu. Kamila jednak nie miała wątpliwości.
- Zbliżamy się, tak? Zaczynasz się denerwować?
Uśmiechnął się do niej trochę kpiąco, jakby potwierdzał to, co
powiedziała. Skinął głową. Po paru minutach zjechał z autostrady.
Znajdowali się teraz w zamożnej dzielnicy. Domy stały pomiędzy
sosnami daleko od drogi. Najczęściej były to rozległe, dwupiętrowe budynki
otoczone malowniczymi ogródkami. Prowadziły do nich kręte podjazdy.
Zbliżali się do ledwo widocznych zza wysokiego muru domów. Nie zdążyli
jednak podjechać do zjazdu, gdy Ken zaklął. Już chciała zapytać, co się
stało, gdy sama zrozumiała przyczynę.
RS
43
ROZDZIAA SZÓSTY
Z przeciwnej strony nadjeżdżał wóz policyjny. Zwiatła zamigotały, gdy
zwolnił, aby skręcić w stronę zabudowań.
Ken minął zjazd, nawet nie zwalniając. Kipiał z wściekłości.
- Jedyną osobą, która wie o daczy, jest moja matka
- powiedział przez zaciśnięte zęby.
- Twoja matka? - powtórzyła Kamila, przerażona odkryciem.
- Ona nigdy nie zdradziłaby mnie policji - dodał, a Kamila wydała z
siebie westchnienie ulgi. - Ktoś, komu ufała, musiał uzyskać od niej
podstępem tę informację. Prawdopodobnie ktoś blisko związany z Walterem
albo ze mną, jeżeli zgodziła się wydać moją kryjówkę.
- Nie wiadomo, czy policja jechała na twoją daczę. Rzucił jej pełne
politowania spojrzenie.
- Wierzysz, że przejeżdżali tędy z innego powodu? Jechali dalej w
pełnym napięcia milczeniu.
- Zastanawiam się, gdzie mam pojechać. Prawdopodobnie obserwują
lotnisko i dworzec autobusowy.
- Możesz pojechać do mnie - zaproponowała cicho.
- Wróćmy do szkoły i znowu schowasz się w bagażniku.
- Nie. Nie chcę ci sprawiać kłopotu.
- Policja jedzie. - Patrzyła na niego z uśmiechem, ale wzrokiem mimo
woli obserwowała samochód policyjny. Miała nadzieję, że nie zwrócą na
nich uwagi, bo komu przyszłoby do głowy, że Ken wybrał się z kobietą na
przejażdżkę wokół miasta?
- Pojechali w stronÄ™ daczy. Dwa policyjne wozy w spokojnej willowej
dzielnicy wyglÄ…dajÄ… dziwnie. Jedz z powrotem do mnie i tam zastanowisz
siÄ™, co dalej.
Uśmiechnął się ponuro i skręcił w stronę autostrady. Kiedy dojechali do
szkoły, wyłączył silnik.
- Chyba wiesz, co robisz?
Spojrzała w jego błękitne oczy i odpowiedziała szczerze:
- Absolutnie.
Pocałował ją lekko w policzek i wysiadł z samochodu. Kamila zamknęła
za nim klapę bagażnika. Bez przeszkód dojechała do domu, zwalniając tylko
na chwilę, aby zamienić kilka słów z policjantem.
Zaparkowała blisko drzwi i wypuściła Kena z bagażnika. Weszli do
kuchni. Gdy zdejmowała kurtkę z kapturem, Ken znów zaczął się wściekać.
RS
44
- Ktoś opowiedział mamie historyjkę, co na pewno skłoniło ją do
wyjawienia mojej kryjówki. Cały czas o tym myślę. - Wsunął ręce do
kieszeni. Nawet w wymiętym ubraniu, zdenerwowany, wciąż był
niesamowicie przystojny. Serce Kamili przepełniała radość, że znów są
razem.
- Zadzwoń do prawnika, tak jak planowałeś, wynajmij detektywa, a ja
przygotujÄ™ lunch.
Ken zatrzymał się. Widząc jego spojrzenie, Kamila znów poczuła
przyspieszone bicie serca. Podszedł do niej i uniósł jej podbródek.
- Dzięki, Kamilo. Jak to dobrze, że lubię gumę do żucia - powiedział,
pochylając się bliżej i otaczając ją ramionami.
- Gumę do żucia?
- Nie zgubiłbym portfela w piątek wieczorem. Nie bardzo rozumiała, co
mówi. Jego ciepły głos przenikał ją do głębi.
- Zawsze mnie osaczasz - powiedziała niemal bez tchu. Drżała, walcząc z
chęcią zarzucenia mu rąk na szyję. Rozchyliła wargi. Jego spojrzenie
obiecywało wiele.
- Nie lubisz tego?
- Nie wiem, jak sobie z tobą radzić - przyznała z bezradnością.
- Powiedziałbym, że robisz to zadziwiająco dobrze - wyszeptał. Pochylił
się i musnął lekko jej wargi. Po chwili już całował zapamiętale, przycisnął
ją do siebie, przesuwając dłońmi po jej ciele.
Kamilę przepełniała żądza, tłumiona przez wszystkie lata. Przylgnęła do
mężczyzny, jęcząc cicho, nieświadoma własnych reakcji, zatracając się w
jego pieszczotach.
W końcu zwiotczała w jego ramionach. Puścił ją natychmiast, ale w jego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spiewajaco.keep.pl
  • © 2009 Nie chcÄ™ już wiÄ™cej kochać, cierpieć, czekać ani wierzyć w rzeczy, których nie potwierdza życie. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates