[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Już nie jestem zła - powiedziała, wiedząc, że musi się
uwolnić, zanim zrobią coś niewłaściwego.
- To dobrze - odparł, ale nadal przygważdżał ją do
posłania.
Przy tym intymnym kontakcie poczuła mrowienie po
wewnętrznej stronie ud. I odkryła, że jego uczucia też wcale
nie sÄ… typowo przyjacielskie.
- Czy o to ci chodziło? - spytał.
- Matt, nie będę z tobą spała.
Patrzył na nią jeszcze przez chwilę, a potem uwolnił jej
ręce, przetoczył się na plecy i zasłonił oczy ramieniem.
- Nic ci nie jest? - spytała siadając.
- Za jakieś pięć minut już mi nic nie będzie. Szybciej,
jeżeli masz wiaderko lodu, żebym mógł zanurzyć w nim
głowę.
- Niestety, nie mam.
Matt głęboko westchnął i usiadł obok niej.
- Emily, zmieniłaś się. Nie jesteś już taką chłopczycą jak
jedenaście lat temu.
- Nie?
- Nie. - Spojrzał na nią z sympatią. - Teraz bijesz jak
dziewczyna.
- Może i biję jak dziewczyna, ale stawiam dwadzieścia
dolarów, że ciągle jeszcze potrafię wygrać z tobą w kosza.
Uśmiechnął się radośnie, przyjmując wyzwanie.
- Idziemy.
ROZDZIAA SZÓSTY
Matt pochylił się, wsparł ręce na kolanach i wciągał do
płuc wilgotne, gorące powietrze. Nogi mu drżały z wysiłku,
uszkodzone kiedyś kolano paliło żywym ogniem, ubranie miał
mokre od potu, ale nie zamierzał się poddać. Zwłaszcza że po
Emily nie było widać najmniejszego zmęczenia. Spokojnie
krążyła wokół niego, kozłując piłką. Wyglądała tak, jakby
mogła rozegrać jeszcze co najmniej dziesięć rund.
- Masz dość? - spytała z wyzywającym uśmiechem.
- Wydajesz siÄ™ obrzydliwie zadowolona z siebie.
- A nie mam powodu? Dlaczego po prostu nie uznasz, że
jestem lepsza, i nie poddasz siÄ™?
- Jeszcze jedna rozgrywka - zarządził prostując się.
- Już mi jesteś winien sto pięćdziesiąt dolarów. Jesteś
pewny, że stać cię na takie ryzyko?
- Hej, ja od samego początku byłem w gorszej pozycji -
powiedział zdegustowany jednocześnie tym że wskazuje
kolano jako wymówkę.
- Ja też - rzuciła. - Bo jestem kobietą.
Ale grała wspaniale. Zresztą pewnie grywała regularnie,
podczas gdy on nawet nie dotknął piłki od czasu, gdy na
studiach doznał kontuzji kolana, co położyło kres jego
sportowej karierze. Mimo to koniecznie chciał wygrać chociaż
jednÄ… grÄ™.
- Zwycięża ten, kto pierwszy zdobędzie dziesięć punktów
- zawołał.
Dwadzieścia minut pózniej Emily zdobyła zwycięski
punkt. Matt uzbierał jedynie dwa.
Zszedł z boiska z boleśnie zranioną dumą i, ledwo żywy
ze zmęczenia, usiadł na kocu, który rozłożyli na trawie.
- Przyznaj - powiedziała Emily, opadając na kolana obok
niego. - Jestem dobra jak na dziewczynÄ™.
- Grasz tak dobrze jak mężczyzna - zgodził się Matt.
- A więc nie dałeś mi wygrać?
- Dać ci wygrać? Emily, nie miałem z tobą żadnych
szans!
Uśmiechnęła się i położyła na kocu, opierając głowę na
ręce. Do licha, jaka ona ładna, pomyślał. Gdyby to od niego
zależało, leżeliby tak obok siebie w łóżku w jego hotelowym
pokoju. Oboje byliby nadzy, a ona byłaby spocona nie od gry
w koszykówkę, lecz od namiętności.
Jak mogła myśleć, że tamtej nocy na plaży nie był z nią
szczęśliwy? Była taka agresywna, taka pewna, czego chce, i
tak reagowała na każdy dotyk, aż zwątpił, by to był jej
pierwszy raz. Bolało go, że mu się nie zwierzyła.
Czuł zazdrość na samą myśl o tym, że dotykały jej ręce
innego mężczyzny. Najchętniej dorwałby faceta i rozprawił
się z nim. Bo chociaż do tej pory nawet nie myślał o
nawiÄ…zaniu z niÄ… fizycznego zwiÄ…zku, tamtej nocy coÅ› siÄ™
zmieniło. I chciał być jej pierwszym mężczyzną.
Ciągle jeszcze pamiętał, jaka była gorąca, gdy w nią
wszedł.
Ale ta noc nie mogła się powtórzyć. Miał plany, marzenia,
a ona się w nich nie mieściła. Rano znów będą tylko
przyjaciółmi. To nie było uczciwe i wiedział, że zrani Emily,
ale tak już musiało być.
Potem nadszedł ranek, ale wszystkie uczucia, jakich
doznał w nocy, potrzeba bycia z Emily, nie roztopiły się w
gorącym słońcu. Przeciwnie, wszystko w nim pozostało i
ciągle go nawiedzało.
Emily nigdy się nie dowie, jak ciężko mu było odjeżdżać,
jak bliski był tego, by zrezygnować. Jednak bez sportowego
stypendium nie stać by go było na studia. Musiał jechać na
Uniwersytet Kalifornijski w Los Angeles. Po prostu nie miał
czasu na taki związek, jakiego Emily pragnęła. Na jaki
zasługiwała.
- Nie jesteś taki, jak się spodziewałam - powiedziała,
wyrywając Matta ze wspomnień.
- A czego się spodziewałaś? Wzruszyła ramionami.
- Myślałam, że jesteś poważniejszy.
- Chyba jestem, gdy przebywam w Kalifornii. Bardziej
skoncentrowany. Tam nigdy nie traciłbym czasu na takie gry.
- Dlaczego?
- Jestem za bardzo zajęty. W dni powszednie od rana do
nocy siedzę w biurze, wieczorami często chodzę do jakiejś
restauracji w Los Angeles, żeby ludzie mnie widzieli. A w
każdą niedzielę lecę do którejś z moich restauracji i spędzam
tam kilka godzin.
- W każdą niedzielę? Po co?
- Bo to przyciąga klientów.
- Więc kiedy bierzesz sobie wolne? Kiedy odpoczywasz?
Z trudem mógł sobie w ogóle przypomnieć, co znaczy to
słowo.
- Nie odpoczywam. Mam dom w Cancun, w którym
jeszcze nigdy nie byłem. Mam też willę we Włoszech, do
której nigdy nie mam czasu jezdzić. Jeżeli chcesz znać
prawdę, nie mam czasu na mnóstwo rzeczy.
- Więc po co to wszystko? - Zmarszczyła czoło w
zastanowieniu. - Po co tak ciężko pracujesz, jeżeli nie masz
kiedy się cieszyć z tego, co osiągnąłeś?
- Kiedy znajdÄ™ odpowiedz, powiem ci.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Nie chcÄ™ już wiÄ™cej kochać, cierpieć, czekać ani wierzyć w rzeczy, których nie potwierdza życie. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates