[ Pobierz całość w formacie PDF ]
posunęliśmy się naprzód.
- Tak, to prawda - przyznał Milton. Trudno było wymagać od Phillipsa, by się
domyślił prawdziwej przyczyny jego posępnego nastroju. Z tego, co zobaczyli, można było
wysnuć tylko jeden wniosek - że Harry Brent jest; kłamcą. Okłamał policję - co do swej
znajomości z Fieldingiem. Gorzej, okłamał Carol, jeszcze przed morderstwem. Trudno było
oprzeć się wnioskowi, że nawet jeżeli sam nie popełnił tej zbrodni, wiedział o tej sprawie
znacznie więcej, niż chciał się przyznać. Dla Miltona żadną pociechą nie była perspektywa
aresztowania mężczyzny, który zajął jego miejsce w życiu Carol. Ona mu tego nigdy nie
wybaczy. Poza tym nie był to sposób odzyskania jej względów. Zdawał sobie sprawę, że
Carol, choć miała już pewne wątpliwości co do Brenta, jest gotowa stanąć w jego obronie. Im
dłużej zaś będzie zaślepiona tym większym ciosem stanie się dla niej ujawnienie prawdy.
Musiał istnieć jakiś sposób ukazania jej prawdziwego oblicza Brenta, zanim nastąpi
zdemaskowanie.
- Chciałbym wiedzieć, dlaczego Brent nie powiedział; Carol, że tak dobrze zna jej
pracodawcę.
- I dlaczego Fielding jej nie powiedział?
- Trafne pytanie - przyznał Milton
- Jest tu jeszcze parę taśm. Puścimy je?
- Tak. Trzeba zobaczyć.
Phillips wkładał taśmę do projektora, gdy zadzwonił telefon na stoliku. Spojrzał na
inspektora. Przez chwilę obaj patrzyli na telefon. Dzwonił bez przerwy. Milton podszedł,
przez parę sekund trzymał rękę nad aparatem, nagle się zdecydował - podniósł słuchawkę.
- Tak?
- Richmond 7942? - Był to stanowczy głos kobiecy Milton schylił się i sprawdził
numer.
- Tak.
- Mam telegram dla pana Kevina Jasona. Może pan przyjąć?
- Tak. Chwileczkę. Wezmę kartkę i ołówek. - Sięgnął po notes leżący na biurku i
wyjął z kieszeni pióro. - Dobrze. Proszę dyktować.
Telefonistka przeczytała telegram wyraznie wymawiając każde słowo.
- Brent, literuję: B-R-E-N-T, będzie w San Remo, dwa słowa: S-A-N R-E-M-O, dziś
wieczór ósma trzydzieści.
- Brent będzie w San Remo dziś wieczór ósma trzydzieści - powtórzył Milton. -
Zgadza się?
- Tak. %7łyczy pan sobie, żebyśmy przysłali ten telegram?
- Czy jest tam coś więcej?
- Nie. Podyktowałam wszystko.
- A podpis?
- Nie ma. Przysłać telegram?
- Ee... tak, proszę.
- Zechce pan podać adres.
- Mieszkanie 56, Kingsdown Mansions, Richmond.
- Dziękuję - głos telefonistki dopiero teraz stał się radosny. Wyłączyła się.
Milton przesunął kartkę, żeby zaintrygowany Phillips mógł ją przeczytać.
- Myślę, że chodzi o Harry ego Brenta.
- I co powiesz na to? - spytał Milton.
Eryk Vyner środy spędzał, w Market Weldon Poza targiem na rynku odbywał się w
środy targ bydła, na który przyjeżdżali farmerzy z całego hrabstwa. Weszło w zwyczaj, że
tego dnia Eryk spotykał się z siostrą na obiedzie Pod Niedzwiedziem . W tę środę mieli
sobie do powiedzenia więcej niż zwykle. Jako jedni z ostatnich gości siedzieli przy kawie w
sali klubowej. Carol nie miała ochoty wrócić do spraw, jakie czekały na nią w biurze, i w
przedłużającej się rozmowie z bratem szukała pociechy.
Vyner zapłacił rachunek, dając, jak zwykle, hojny napiwek kelnerowi. Gdy
wychodzili, przystanął w hallu. Był zmieszany, szukał słów.
- Mówiłaś, że masz dzisiaj wieczór spotkać się z Harrym.
- Tak. Powiedziałam ci - wybieramy się na kolacje w Londynie.
- Może byś poprosiła go, żeby zadzwonił do mnie dzisiaj. Cały wieczór będę w domu.
- A nie mogłabym przekazać mu tej wiadomości?
- Wolałbym sam z nim pomówić. Próbowałem dodzwonić się do niego dziś rano, ale...
- Co to znowu? Nagle zrobiłeś się taki tajemniczy. O czym chcesz mówić z Harrym?
Vyner odczekał, aż przejdzie koło nich grupa gości wychodzących z baru.
- Młody gość, niejaki Robson, był u mnie dziś rano. Od razu się domyśliłem, że jest
podwładnym Alana.
- No i co?
- Wypytywał mnie o marynarkę. Tę, którą pożyczyłem Harry emu.
Vyner unikał wzroku siostry. Patrzył ponuro na grupę wychodzących gości. Zaczął
padać deszcz. Goście zatrzymali się pod portykiem, podnosili kołnierze i biegli do swoich
samochodów.
- Cóż się tak zainteresowali tym starym łachem? Zdawałoby się...
- Mają aż nadto dowodów do zainteresowania - moją marynarką. Znaleziono ją w
Richmond - w mieszkaniu Phyllis Tolly.
Carol przyjrzała się twarzy brata.
- Twoją marynarkę tam znalezli?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Nie chcę już więcej kochać, cierpieć, czekać ani wierzyć w rzeczy, których nie potwierdza życie. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates