[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Przez ostatnich kilka tygodni nie odstępował Phoebe ani na krok, również dlatego,
że nie chciał, aby dotarł do niej ktoś, kto próbowałby ją przekonać, aby odeszła od niego
ze względu na jego szczególne przeznaczenie". Nie mógł dopuścić do tego, aby kto-
kolwiek stanął między nimi.
Z szacunku dla swojego władcy postanowił, że nie zdradzi swoich intencji co do
przyszłej małżonki, dopóki nie poinformuje o nich króla Benedetta. Być może sądzili, że
król będzie w stanie wpłynąć na niego. %7łałośni głupcy.
Nie to, żeby Phoebe potrzebowała jego deklaracji. Wiedziała, że on należy do niej.
Nie potrzebowała jego słów, aby się o tym przekonać. Ale teraz je usłyszy, a razem z ni-
mi dostanie wszystko, co ma jej do zaoferowania. Siebie, swoją miłość, królestwo...
Po ceremonii skierował się w stronę jej apartamentu i gdy był już w korytarzu, na-
gle usłyszał ten głos. Nie mógł uwierzyć, że Phoebe może mówić takim tonem. Nie po-
znawał jej. Była okrutna i zimna. Dopiero co przemierzył cały pałac w jej poszukiwaniu,
robiąc z siebie głupca przed wszystkimi, ale zdążył na czas, aby usłyszeć tę bezlitosną
prawdę.
Stella oskarżyła Phoebe, że pragnie Leandra tylko dla tytułu i bogactwa, a ona...
Dio... potwierdziła to wszystko i przechwalała się władzą, jaką ma nad nim.
Stella musiała się poczuć tym atakiem tak zraniona, że nawet nie zauważyła Lean-
dra, przechodząc obok niego. Echo tej rozmowy wciąż rozbrzmiewało w jego głowie,
wprowadzając zamęt i ogromny niepokój.
Mam nad nim całkowitą kontrolę. Zrobi dla mnie wszystko bez wahania".
Rzeczywistość była nieubłagana. Czyżby naprawdę uwierzył, że Phoebe kochała
go dla niego samego? %7łe nie miało dla niej znaczenia, że miał zostać przyszłym królem,
a ona przyszłą królową Castaldini?
R
L
T
To był jego największy koszmar. Tego zawsze najbardziej się bał, a teraz miał do-
wód na to, że jego obawy nie były bezpodstawne. Zrobiła wszystko, aby go omamić.
Oszukiwała go przez cały czas, mając w głowie tylko jeden cel. Każde jej słowo, każdy
dotyk, każdy pocałunek był kłamstwem. Wszystko, co razem dzielili, absolutnie wszyst-
ko, straciło teraz dla niego znaczenie i wydało mu się marną farsą.
Zobaczył, jak Phoebe otwiera drzwi do swojego apartamentu i wchodzi do środka.
Nie czekając, jak w malignie poszedł za nią. Była dla niego wszystkim. A teraz... teraz
nie pozostało mu już nic.
Gdy go zobaczyła, uśmiechnęła się szeroko.
- Leandro, kochany...
Po chwili jednak jej uśmiech zniknął. Widząc martwy wyraz jego twarzy, zrozu-
miała, że musiał usłyszeć jej rozmowę ze Stellą. Co teraz powie? Będzie się starała prze-
konać go, że się przesłyszał?
Poczuł, jak zalewa go zimna wściekłość i jak, zraniony, także pragnął zranić do
głębi. Zmiertelnie.
- Właśnie wybrałem swoją przyszłą żonę, Phoebe.
Spojrzała na niego z ufnością i nadzieją. Mistrzowska gra adoracji i uwielbienia
malowała się na jej twarzy. Czy ona myśli, że dalej będzie się dawał na to nabierać?
- Wiesz, kim ona jest? Jedyna kobieta, która zasługuje na to, aby dzielić ze mną
życie. Jedyna kobieta, która warta jest statusu królowej Castaldini, matki moich dzieci,
władczyni mojej duszy i serca.
Phoebe wyraznie jest pewna swojego zwycięstwa, pomyślał, patrząc na radość,
która ją ogarniała.
- To kobieta pochodząca z najstarszego arystokratycznego rodu Castaldini.
Szok na twarzy Phoebe był wyrazny i sprawił mu ogromną satysfakcję. Pozostawał
jeszcze ostateczny cios.
- Co myślisz o Clarissie D'Agostino?
Phoebe szeroko otwartymi oczami wpatrywała się w Leandra. Mężczyznę, którego
kochała najbardziej na świecie. Ojca jej nienarodzonego dziecka. Stał się jej nagle obcy.
I powiedział... powiedział...
R
L
T
To musiał być żart. To musiało być jakieś koszmarne nieporozumienie, czarny
humor... To było absolutnie niemożliwe... Ogarnął ją paniczny strach.
- Przestań, Leandro. To nie jest... nie jest...
- ...śmieszne? Myślisz, że żartuję? Skąd. Dlaczego miałbym żartować. Ciekaw je-
stem tylko, czy wiesz teraz, jakie to uczucie, gdy myślisz, że masz świat u swoich stóp, a
w następnej chwili okazuje się, że nie masz już nic. %7łe jesteś niczym.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Nie chcę już więcej kochać, cierpieć, czekać ani wierzyć w rzeczy, których nie potwierdza życie. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates