[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Miałem coś pilnego.
- Dobry z ciebie gagatek, szwagierku - dokuczyła mu ze
śmiechem. - No, ale nic. Wejdzmy na moment do baru. Wypijemy po
szklaneczce i idę spać.
Nie zatrzymując się, Bianka wolno szła alejką. Czuła, że robi się
jej słabo. Szwagier! Freddie nazwała go szwagrem. Należeli więc do
rodziny. Nie mógł być bratem Karla, bo Karl był Niemcem i nazywał
się Schwarz, a to z kolei mogło oznaczać tylko jedno - a mianowicie,
że Gil jest żonaty, a jego żoną jest siostra Freddie albo jej męża.
Był żonaty, nieważne zresztą z kim. Należał do jakiejś kobiety.
- Bianka, zaczekaj! - zawołał za nią, ale nie odwróciła głowy, a
przeciwnie - przyspieszyła kroku.
Niemal biegiem wpadła do swego apartamentu. Przestąpiła próg,
zamknęła drzwi i nie zapalając światła, ciężko oparła się o nie.
46
R S
Był żonaty! Przyłożyła dłonie do rozpalonych policzków,
upokorzona i pełna wstydu. Gdybyż wcześniej o tym wiedziała...
Dzięki Bogu, myślała, ten Hiszpan nie ma pojęcia, jakie na niej zrobił
wrażenie. I nigdy się o tym nie dowie.
ROZDZIAA TRZECI
Tej nocy miała kłopoty z zaśnięciem. Nie dawała sobie rady ze
sprzecznymi, żenującymi ją samą myślami, na które nakładało się
powracające obsesyjnie wspomnienie Gila wychodzącego z basenu.
Próbowała myśleć o czymś innym, ale wtedy od razu ogarniał ją lęk -
w oczach stawała uliczka, ciemna postać czającego się do skoku napa-
stnika, błysk noża. Przewracała się z boku na bok, aż wreszcie,
zirytowana, usiadła na łóżku, zapaliła światło, napiła się wody i
obiema rękami mocno potarła skronie. Ledwie zgasiła lampę,
momentalnie stanął jej przed oczami Gil.
- A dajże ty mi wreszcie spokój! - powiedziała głośno, zarzuciła
na głowę kołdrę i wreszcie usnęła.
Gdyby rano ktoś ją spytał, czy coś jej się śniło, nie umiałaby
odpowiedzieć. Przez spuszczone rolety do pokoju wdzierało się
światło, z dołu dochodził plusk i głosy kąpiących się dzieci. Zpiewały
ptaki. Musiało już być pózno. Leżała przez moment, obserwując
cienie wędrujące po ścianie, ciężka i bezwładna, jakby w ogóle nie
spała. Niechętnie odwróciła głowę, żeby spojrzeć na zegar, i ze
47
R S
zdumieniem stwierdziła, że dochodzi dziesiąta. Nie pamiętała już,
kiedy ostatnio zdarzyło się jej wstać tak pózno. W domu i przy
dzieciach było zawsze tyle do zrobienia! Sześć razy w tygodniu
musiała gnać, aby zdążyć ze wszystkim i otworzyć sklep, a w
niedzielę też wstawała wcześnie. Gruntownie sprzątała dom, robiła
pranie. Sen w jej życiu był prawdziwym luksusem. Nie miała czasu
wylegiwać się do pózna.
W apartamentach piętro wyżej trwało już sprzątanie. Dochodziło
stamtąd buczenie odkurzaczy, odgłosy otwierania i zamykania drzwi,
brzęk kluczy, śmiechy sprzątaczek. Za moment zejdą tutaj i będą
chciały wejść do mnie, pomyślała Bianka. Trzeba wstać. Westchnęła
ciężko i powlokła się do łazienki.
Prysznic dobrze jej zrobił. Wciągnęła kostium kąpielowy,
zarzuciła krótką żółtą plażowkę i wsunęła bose stopy w sandały.
Zrezygnowała ze śniadania, postanawiając, że przekąsi coś już na
plaży, gdzie bez kłopotu można było zamówić rogaliki, sok
pomarańczowy i kawę.
Kiedy zeszła na plażę, duża część materacy ułożonych rzędami
pod kolorowymi parasolami była już zajęta. Młody człowiek
opiekujący się hotelową plażą znalazł jej wolne miejsce w rzędzie
najbliższym wody i odpowiednio ustawił parasol. Dostał napiwek i z
ochotą pobiegł do baru po śniadanie dla niej. Bardzo szybko wrócił z
tacą, postawił ją na plastikowym stoliczku i życząc smacznego, od-
szedł pogwizdując. Bianka wypiła sok, zjadła rogalik, ale dopiero po
kawie, bardzo mocnej i bardzo gorącej, poczuła, że ożywa.
48
R S
Wyciągnęła się na materacu, przymknęła powieki i wystawiła blade
ciało do słońca.
- Dzień dobry.
Na dzwięk znajomego głosu dosłownie zesztywniała. Niechętnie
otworzyła oczy i podniosła wzrok. Stał nad nią, zasłaniając słońce,
- Dzień dobry - odpowiedziała z wysiłkiem, porażona
zmysłowością, którą natychmiast obudził w niej widok jego gładkich,
pięknie opalonych ramion i mocnych ud.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Nie chcę już więcej kochać, cierpieć, czekać ani wierzyć w rzeczy, których nie potwierdza życie. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates