[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zachowywały jak wyrośnięte szczeniaki i cieszyły Z uwagi, jaką
się im poświęca.
- Zupełnie jak ludzie - powiedziała Ewa bez zastanowienia.
- Tak. - Objął ją ramieniem i zaprowadził w stronę wyjścia. -
Ale mówiąc między nami, stwierdziłem, że zwierzęta są uczciwsze
od ludzi.
Ewa znów poczuła wyrzuty sumienia, że ukrywa swoją
prawdziwą tożsamość. Ale niepotrzebnie się przejmowała:
przecież zabawi tu bardzo krótko.
Zostawili boksy, pachnące sianem i skierowali się ku pa-
dokowi. Ewa, wracając myślami do minionego dnia, uświadomiła
sobie, że dzięki Adamowi zaczęła bardziej wierzyć w siebie -
między innymi w to, że potrafi zdobyć przyjazń tak miłego
człowieka, jakim był Adam Wagner.
Dwie godziny pózniej zabrał ją do pobliskiego lokalu na
Anula & pona
ous
l
a
d
an
sc
kolację. Pierwszą osobą, którą Ewa ujrzała po przekroczeniu progu
sali, była tajemnicza nieznajoma. Ewa nie miała pojęcia, co
takiego mogła zrobić, że zraziła do siebiemłodą kobietę, która
zmarszczyła czoło na jej widok, ale postanowiła nie zaprzątać
sobie tym głowy.
Kelnerka zaprowadziła ich do stolika w drugim końcu sali.
Po zamówieniu potraw zaspokoili pragnienie piwem, zamówionym
przez Adama. Zgodnie z przewidywaniami Sudie okazało się, że
dzień był bardzo ciepły.
- A więc - spytał Adam, gładząc wąsy palcem - dlaczego nie
praktykowałaś psychologii dziecięcej na pociechach swych
przyjaciółek?
Zdążyła już zauważyć, że mieszkańcy Wisconsin nie wahają
się pytać o to, co ich interesuje, i uśmiechnęła się. Potem,
przypomniawszy sobie swoje nianie i opiekunki, bezradnie
wzruszyła ramionami.
- Byłam w pobliżu, ale...
Ewa głęboko nabrała powietrza i postanowiła unikać
niebezpiecznego tematu. Zastanowiła się nad tymi dawnymi
czasami. W końcu, skubiąc etykietkę na butelce z piwem,
powiedziała:
- Oceniając rzecz całą z perspektywy czasu, przypuszczam,
że powodem było to, że w inny sposób wyładowywałam energię.
Anula & pona
ous
l
a
d
an
sc
Poszłam do pracy zaraz po ukończeniu college'u i wkrótce ojciec
zaczął mnie przekonywać, że powinnam kontynuować naukę.
Spojrzała szybko na Adama i widząc jego zainteresowanie,
ciągnęła:
- Przez rok mu się sprzeciwiałam, ale w końcu, jak zwykle,
zrobiłam to, czego chciał. Naturalnie nie zerwałam kontaktów ze
swoimi koleżankami, ale wtedy, kiedy one rodziły dzieci, ja
poświęcałam się studiom, starając się zdobyć jak najlepsze oceny.
Po studiach znów zajęłam się pracą zawodową i jakoś nigdy nie
odnowiłam dawnych przyjazni.
- I nigdy nie wyszłaś za mąż.
Ewa wzdrygnęła się i poczuła, jak robi się jej gorąco.
- Nie - przyznała. Ku swemu zaskoczeniu powiedziała:
-Znów z perspektywy czasu przypuszczam, że stało się tak dlatego,
że wszystkie swoje wysiłki skupiałam na tym, by sprawiać
przyjemność ojcu. Nie zostawało mi zbyt dużo czasu na sprawy
osobiste, chociaż moi nieliczni już wtedy prawdziwi przyjaciele
starali się mnie wyswatać. - Po śmierci ojca zrezygnowała nawet z
dawnych marzeń.Zmęczona analizowaniem własnej psychiki - a
może bojąc się dalej zagłębiać na niepewny grunt - spytała:
- A ty? Dlaczego nigdy się nie ożeniłeś?
- Zapomniałaś o tych wszystkich hektarach, które chciałem
odzyskać? Nie wiem, kiedy marzenie mojego dziadka stało się
Anula & pona
ous
l
a
d
an
sc
moim marzeniem i przyzwyczaiłem się myśleć tylko o jednym. -
Wzruszenie ramion świadczyło, że mu to nie przeszkadza. - A
ponieważ nie pojawił się na horyzoncie nikt, kto zwróciłby moją
uwagę, wkrótce stwierdziłem, że uczę obce dzieciaki, jak łowić
ryby i jezdzić konno.
Uśmiechnął się lekceważąco, przysuwając do ust butelkę
piwa.
- Tak, już to słyszałam. - Przestała się uśmiechać, zain-
trygowana. - Jak znajdujesz na wszystko czas? Gospodarstwo,
obowiązki weterynarza, prowadzenie praktyki, zajmowanie się
cudzymi dziećmi?
- Sam nie wiem. To, co jest najważniejsze w danej chwili,
spycha resztę na dalszy plan. Ale potem się okazuje, że wszystko
jest zrobione.
Na zmianę opowiadali o swojej młodości, przechwalali się
wyczynami na jeziorze i delikatnie sondowali najdalsze zakamarki
własnych biografii. Ponieważ gwar na sali stawał się coraz
większy, Ewa coraz niżej pochylała się nad stołem, by usłyszeć
Adama. Byli tak pochłonięci rozmową, że minęło kilka chwil, nim
się zorientowali, że obok stoi Fisk z rozbawioną miną.
- Zostałem oddelegowany, by zaprosić was, żebyście się
przyłączyli do nas na drinka - powiedział, wskazując stolik, przy
którym siedzieli - skoro już skończyliście jeść.
Anula & pona
ous
l
a
d
an
sc
Ewa że zdumieniem spojrzała na swój talerz. Wcale nie
pamiętała, żeby jadła, ale resztki pizzy świadczyły, że tak było.
Nigdy nikt jej tak nie pociągał, nie zainteresował do tego stopnia,
by zapomniała, kim jest, co robi i dlaczego. Adam Wagner
wywierał na nią przedziwny wpływ. Wstali, by przejść do
stolików, zestawionych przez jego przyjaciół.
Ewa znów zobaczyła dziwną młodą kobietę, która za-
chowywała się tym głośniej, im Adam był bliżej jej stolika. Jednak
on był zupełnie nieświadom jej obecności, kiedy przedstawiał
Ewie tych spośród swoich przyjaciół, których nie miała okazji
poznać wcześniej. W końcu, gdy znalazłasię obok Alicji, nachyliła
się do niej i spytała ją o nieznajomą kobietę.
Alicja rzuciła pełne irytacji spojrzenie na głośno zacho-
wujące się towarzystwo.
- No tak. Jane znów się popisuje, jak zwykle. Jane Har-twig -
wyjaśniła.
Grupka młodych ludzi wywoływała dezaprobatę prawie
wszystkich gości w pizzerii, połączonej z piwiarnią. W pewnej
chwili Jane wstała i oświadczyła, że znudziło jej się tu siedzieć.
Oparła się o swego towarzysza i przesunęła palcami po jego
ramieniu. Ale Ewa zauważyła spojrzenie, jakie Jane rzuciła w ich
stronę spod opuszczonych powiek. Adam był ślepy na jej popisy,
zajęty rozmową z jednym ze swych przyjaciół.
Anula & pona
ous
l
a
d
an
sc
Pojawiła się kelnerka, by przyjąć zamówienie na piwo, a
kiedy Ewa ponownie uniosła wzrok, młode towarzystwo zniknęło.
Chociaż dzień był słoneczny i ciepły, wieczorem temperatura
wyraznie się obniżyła, co stwierdzili, kiedy kilka godzin pózniej
żegnali się przed restauracją.
Ewa poczuła chłód, nawet mimo lekkiego rauszu po wypitym
piwie. Nie była abstynentką, ale zazwyczaj nie piła więcej niż
jeden koktajl, ponieważ na ogół brała udział w spotkaniach
służbowych. Dziś wieczorem nie musiała się pilnować i
pochłonięta toczącymi się wkoło dyskusjami na najróżniejsze
tematy, nie zwracała uwagi, kiedy co i rusz ponownie napełniano
jej szklankę.
- Polubiłam twoich znajomych - powiedziała Adamowi,
kiedy pomógł jej wsiąść, a potem sam zajął miejsce za kierownicą.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Nie chcę już więcej kochać, cierpieć, czekać ani wierzyć w rzeczy, których nie potwierdza życie. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates