[ Pobierz całość w formacie PDF ]
tyłu i spojrzała w niebo.
- Jak sobie przypomnę, dam ci znać - powiedziała. -
Pamiętam, że na pewno raz mi się to zdarzyło.
- Będziesz mnie musiał nauczyć, jak radzić sobie z
kobietami - wtrącił się Tom.
- Kto tu kogo miałby uczyć? - szepnął Geo tylko do
niego.
- O czym ty mówisz?
- Znamy się już dość długo i wiem, co o tobie myśleć.
Mama wpoiła ci dobre maniery, więc twój prawdziwy
charakter nie zawsze się ujawnia. Założę się, że twój ojciec
jest bardzo surowy.
- Służył w marynarce - odparł Tom.
- To wiele wyjaśnia.
- Myślisz, że jestem spryciarzem? Cwaniaczkiem?
Przebiegłym Teksańczykiem z Tempie w Ohio?
- Twój ojciec nauczył cię radzić sobie w najtrudniejszych
sytuacjach. A kiedy nie chciałeś dodać temu psu jakiegoś
środka usypiającego do jedzenia, było to bardzo znaczące.
- Wystawiłeś mnie na próbę.
- Tak.
Tom złożył ręce na piersi i z lekkim uśmiechem kiwnął
głową.
- A ty kiedy przekonałeś się do mnie? - spytał Geo.
- Kiedy zdenerwowałeś się, bo zrobiłem ci zdjęcie, ale
jakoś się z tym pogodziłeś i nie wyrzuciłeś mnie.
- Tak.
- A co Salty myśli o twoim fotografowaniu?
- Jest aktorem.
Geo wybuchnął śmiechem. Wokół nich zgromadziło się
już kilkoro słuchaczy. Geo zawsze miał słuchaczy.
- Kto jest aktorem? - zapytał jeden z nich.
- Mój ojciec - wyjaśnił cierpliwie Tom. - Uwielbia, kiedy
robi mu się zdjęcia. Najczęściej pozuje z którymś z
najmłodszych dzieci. Mówi, że to go odmładza.
- A czym się zajmuje?
Tom wzruszył ramionami. Nie miał ochoty mówić, że
Salty handluje używanymi samochodami.
- Był w marynarce, ale przeszedł już na emeryturę. Gotuje
i pozwala matce myśleć, że to ona rządzi.
- To zupełnie jak Geo - zauważyła Mim. - Niech Salty
lepiej tu nie przyjeżdża! Ledwo daję sobie radę z mężem.
Tom wybuchnął śmiechem, ale Geo był wyraznie urażony.
- Jeszcze trochę, a będę się musiał ciebie pytać, czy mogę
wstać od stołu - rzekł z przekąsem.
- Wiesz, to bardzo dobry pomysł. - Mim uniosła
niemowlę. - Od dziś masz tak robić.
- Tak jest - rzekł potulnie Geo. Towarzyszyło mu głośne
beknięcie Tommy'ego. Gdyby znajdowali się w środku,
wybuch ich śmiechu spowodowałby zawalenie się dachu.
Na werandzie zjawiła się Susan Lee i Garth natychmiast
ruszył w jej stronę. Tom na wszelki wypadek pozostał na
swoim miejscu. Chwilami nawet zmuszał się do odwrócenia
wzroku.
- Ona wcale nie chce z nim być - rzekł Geo.
- Skąd wiesz?
- Nie chce z nim rozmawiać, a on ją o to błaga.
- Dziś rano odłożyła słuchawkę, kiedy powiedział jej, że
nie jest damą.
- Przepadł z kretesem.
Tom uśmiechnął się.
- Jutro robię objazd gospodarstwa. Muszę sprawdzić, czy
płoty są całe. Może pojedziesz ze mną?
Pojechać na cały dzień? Na samą myśl Tom spojrzał z
wahaniem na werandę, na której jego ukochana rozmawiała z
Pippinsem.
- Daj jej trochę czasu do namysłu - rzekł Geo.
- Zostaw ją w spokoju na dzień czy dwa, niech za tobą
zatęskni.
- Jeśli potem będzie mnie unikać, utnę ci ucho.
- Jestem bardzo przywiązany do moich uszu i będę
stawiał opór.
- To na nic się nie zda.
Geo uśmiechnął się.
- Czy będziesz miała coś przeciwko temu, że obetnę Geo
jedno ucho? - zwrócił się Tom do Mim.
Czy powiedziała: nie? Skądże. Zapytała: dlaczego?"
- Po prostu chciałem wiedzieć, jak zareagujesz.
- Chyba poderżnęłabym ci gardło, gdybyś to zrobił -
odparła po chwili zastanowienia.
- Oto jasna odpowiedz.
- Czemu miałbyś mu obciąć ucho?
- Radzi mi, bym na cały dzień pozbawił Susan Lee
mojego towarzystwa, żeby mogła za mną zatęsknić. Nie
jestem pewny, czy to rozsądne. Dałoby to Garthowi mnóstwo
czasu na przekonanie jej, że to na nim jej zależy. Zna go lepiej
niż mnie.
- Zna go właściwie od dziecka - zauważyła logicznie
Mim. - Jeśli jednak tak niewiele było trzeba, by ją zniechęcić
do niego, a zainteresować tobą, to może Geo ma rację.
- To zbyt ryzykowne. - Tom z powątpiewaniem pokręcił
głową.
- Geo jest mądry - powiedziała z przekonaniem Mim. -
Zrób, co ci radzi.
Tak więc, by mieć pewność, że Susan Lee go nie zapomni,
Tom wszedł na werandę i przerwał jej rozmowę z Garthem.
- Musimy się spieszyć. Przepraszam cię, Garth, ale
jesteśmy umówieni na spotkanie.
Susan Lee spojrzała na Toma z ukosa. Przez chwilę bał
się, że da mu kosza.
- Nie musisz się przebierać. Jemu będzie wszystko jedno -
powiedział.
- Jemu? - spytał Garth.
- Staremu przyjacielowi, którego obiecałem odwiedzić -
wyjaśnił Tom. - Susan Lee już go zna.
- Kto to jest? - dopytywał się Garth. Susan Lee włączyła
się do gry.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Nie chcę już więcej kochać, cierpieć, czekać ani wierzyć w rzeczy, których nie potwierdza życie. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates