[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ford, czy do siebie wzajem? — Ustawiła talerzyki na stole kuchennym i zabrała się do
wylizania rondelka. Nagle odsuwając rondelek, powiedziała: — W tej historii jest jesz-
cze trzeci rewolwer!
Archie korzystając z okazji zagarnął rondelek i sięgnął po łyżkę.
Dina wypuściła marchew z rąk.
— Pierwszy rewolwer: ten, z którego zabito panią Sanford. Czterdziestka piątka. Dru-
gi: ten, z którego strzelono do portretu. Trzydziestka dwójka. I trzeci: rewolwer pana
Cheringtona. Jak mówił, kaliber dwadzieścia dwa, zabawka dla dam. — Nagle spostrze-
gła manewr Archiego. — Oddaj natychmiast ten rondel! Skoro ja robiłam budyń, to do
mnie należy... — Zajrzała w głąb naczynia. — Obyś pękł, Archibaldzie Carstairs!
— Nie żałuj mi — odparł Archie oblizując ostatnią kroplę z łyżki. — Przynajmniej
nie potrzebujesz myć garnka.
Dina wstawiła marchew. Odwracając się od pieca, powiedziała:
— Wiesz, zastanawiam się, z jakiego rewolweru zabito Franka Rileya.
April zapomniała o budyniu.
— Ja też o tym myślałam — rzekła. — Bo jeżeli z tego samego...
— Zostawcie to mnie — dufnie odezwał się Archie. — Zakładam się o dziewięć mi-
lionów dolarów, że jutro się tego dowiem.
— Zakładam się o tę samą sumę, że się nie dowiesz — odparła April.
Archie przyjrzał się jej z powątpiewaniem.
— A naprawdę ile stawiasz? — spytał.
— Dwadzieścia pięć centów — bez namysłu wypaliła April.
— Perskie oko! — zadrwił Archie. — Nic z tego. Jak wygram, to będę ci musiał po-
życzyć, żebyś mogła zapłacić, bo już nie masz ani centa. Nie, o pieniądze już się z tobą
nie zakładam.
— A o co? — spytała April wzdychając.
— Jeżeli jutro dowiem się, z jakiego rewolweru zastrzelono tego Rileya... — Archie
namyślał się chwilę — ... to przez cały tydzień nie wynoszę śmieci!
— Przez, cztery dni — próbowała targować się April.
— Mowy nie ma. Tydzień, ani dnia mniej.
— No, niech będzie. Zakład stoi!
— Jeżeli skończyliście tę zabawę, moje dziatki — surowo wtrąciła się Dina — to po-
słuchajcie mnie.
— Słuchamy, o pani! — skłoniła jej się nisko April.
145
— Padamy do stópek — dodał Archie.
— Wiemy już, jakie kompromitujące dowody przeciw swemu mężowi przechowy-
wała Flora Sanford — mówiła Dina nie zważając na błazeńskie miny tam tych dwojga.
— Wiemy, dlaczego Wallie Sanford uciekł po śmierci żony i dlaczego trzymał się w po-
bliżu domu. Mamy w ręku to, co on chciał odnaleźć.
— Może pójdziemy do niego — zaproponowała April — i powiemy mu, że mamy
te papiery i będziemy je trzymać w bezpiecznym miejscu, póki nie zostanie wykry-
ty prawdziwy sprawca zbrodni. Wtedy dopiero albo oddamy dokumenty zaintereso-
wanym osobom, albo je spalimy. Wallie Sanford odetchnie spokojniej, jeśli się o tym
wszystkim dowie.
Dina spojrzała na siostrę nieco z góry.
— Może by też warto spytać go, co wie o porwaniu Betty LeMoe. Kto wie, czy w ten
sposób nie trafiliśmy na jakiś ślad.
— Co za inteligencja! — z zachwytem westchnęła April.
— A jeżeli pan Sanford nie zechce nic powiedzieć? — spytał Archie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Nie chcę już więcej kochać, cierpieć, czekać ani wierzyć w rzeczy, których nie potwierdza życie. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates