[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- A jak to się stało, że ty to robisz? I dlaczego?
118 SCHWYTANA GWIAZDA
- Jak tam twoje ciśnienie?
- Co?
- Nieważne. Myślę, że stawia się na mocne punkty. Znam się
na obserwacji, jestem dobry w tropieniu i potrafię przewidywać
ludzkie zachowania. Poza tym lubię polowanie. - Drapieżny
uśmiech rozchylił mu wargi. - Uwielbiam polowanie. Nieważ|
ne, jaka jest zdobycz, tak długo, jak sie ją tropi.
- Przestępstwo to przestępstwo?
- Niezupełnie. Tak myślą gliny. Ale jeśli masz właściwy,
punkt widzenia, z równą satysfakcją dopadasz jakiegoś ojca
próżniaka uciekającego przed płaceniem alimentów, jak i faceta
który zastrzelił wspólnika. Można dopaść obydwu, jeśli poznasz
swój łup. Przeważnie nie są zbyt bystrzy - mają nawyki, których
nie potrafią się pozbyć.
- Na przykład?
- Gość okrada kasę sklepu, w którym pracuje. Aapią go
stawiają w stan oskarżenia, poręczyciel wpłaca za niego kaucji
a on ucieka. Najprawdopodobniej ma przyjaciół, krewnych, ko
chankę. Nie upłynie wiele czasu, a poprosi kogoś o pomoc
Ludzie w większości nie są samotnikami. Myślą, że są, ale
tak nie jest. Coś ich zawsze przyciąga z powrotem. Prędzej czy
pózniej zadzwonią, przyjdą. Zostawią kartkę. Wezmy na przy
kład ciebie.
Zaskoczona, zmarszczyła czoło.
- Niczego nie przeskrobałam.
- Nie o to chodzi. JesteÅ› inteligentnÄ…, zaradnÄ… kobietÄ…, jesteÅ›
dzielna, ale nie odeszłabyś daleko, nie wytrzymałabyś długo bez
telefonu do przyjaciół. - Podniósł do ust sporą porcję jajecznicy
i uśmiechnął się do MJ. - Tak właśnie postąpiłaś.
- A ty? Do kogo byś zadzwonił?
SCHWYTANA GWIAZDA 119
Do nikogo. - Jego uśmiech znikł. Kiedy kelnerka dolewała
im kawy, był pochłonięty bez reszty jedzeniem.
- Nie masz żadnej rodziny?
- Nie. - Nabił na widelec plasterek bekonu i połknął go
w dwóch kęsach. - Ojciec odszedł z domu, kiedy miałem dwa
naście lat. Po prostu zniknął. Matka wówczas znienawidziła cały
świat. Miałem starszego brata, który wstąpił do wojska w dniu
swoich osiemnastych urodzin i postanowił nie wracać do domu.
Nie słyszałem o nim od dziesięciu, może dwunastu lat. A kiedy
poszedłem do college'u, matka doszła do wniosku, że zrobiła
już, co do niej należało, i ruszyła w trasę. Można powiedzieć, że
od tej pory nie utrzymujemy kontaktów.
- Przykro mi.
%7łachnął się, broniąc się przed jej współczuciem, zirytowany
na siebie, że jej o tym wszystkim powiedział. Nie miał zwyczaju
rozmawiać o rodzinie. Nigdy i z nikim.
- Nie widziałeś swojej rodziny przez te wszystkie lata? -
ciągnęła, nie mogąc powstrzymać się od maleńkiego śledztwa.
- Nie wiesz, gdzie siÄ™ podziewajÄ…? Oni nie wiedzÄ…, gdzie ty
mieszkasz?
- Nie byliśmy, jak byś to nazwała, w bliskich stosunkach i nie
spędzaliśmy ze sobą tyle czasu, by to uznać za coś niezwykłego.
- Mimo to...
- Zawsze uważałem, że to się ma we krwi - powiedział, nie
dając jej skończyć. - Niektórzy ludzie po prostu nie przywiązują
się na dłużej.
W porządku, pomyślała, jego rodzina to nie temat do rozmo
wy. Trafiła go w czułe miejsce, nawet jeśli on nie do końca
zdawał sobie z tego sprawę.
- A ty, Jack? Na jak długo się przywiązujesz?
120 SCHWYTANA GWIAZDA
- Na tym między innymi polega atrakcyjność mojej pracy
Nigdy nie wiadomo, dokąd trzeba będzie wyruszyć.
- Nie to miałam na myśli. - Wpatrywała się w jego twa
- Wiesz o tym.
- Nigdy nie miałem powodu przywiązywać się do kogo
kolwiek.
Położyła dłoń na stoliku, tuż obok jego dłoni. Zapragnął!
ująć, potrzymać. To go zaniepokoiło.
- Mam znajomych, mnóstwo znajomych, ale nie mam przy-
jaciół. Nie na tej zasadzie jak ty, Bailey i Grace. Wielu z nas
przechodzi przez życie bez tego, MJ.
- Wiem. Ale czy ty tego chcesz?
- Nigdy się nad tym nie zastanawiałem. - Potarł dłońmi
twarz. - Boże, ależ muszę być zmęczony. Filozofować nad śnia
daniem o piÄ…tej rano.
Zerknęła przez okno na jaśniejące niebo na wschodzie, na
niemal pustÄ… drogÄ™.
- W długą ulicę ścichłą wnikł...
- ...W srebrnych sandałach blady świt, niby dziewczyny
lęk" - dokończywszy, wzruszył ramionami.
Szeroko otworzyła oczy ze zdumienia.
- Jak to się stało, że to znasz? Co właściwie studiowałeś
w college'u?
- To i owo.
Teraz ona uśmiechnęła się szeroko, oparła łokcie na stoliku.
- Ja też. Doprowadzałam moich opiekunów do szału. Nie
potrafiłabym ci powiedzieć, ile razy słyszałam, że brak mi celu.
Oscar Wilde: Dom rozpusty. Tłum. Andrzej Nowicki. W: Poeci języka
angięlskiego T. 3. Warszawa 1974, s. 43
SCHWYTANA GWIAZDA 121
- Ale możesz cytować Oscara Wilde'a o piątej rano. Po
trafisz strzelać z trzydziestki ósemki, rozprawić się z face
tem jak kick bokser, jesz jak wilk, znasz się na starożytnych
rzymskich bóstwach i założę się, że robisz wspaniałe piwo
z młotkiem.
- Najlepsze w mieście. Oto my, Jack, dwójka ludzi, o któ
rych większość naszego społeczeństwa powiedziałaby, że jeste
śmy zbyt wykształceni jak na rodzaj wykonywanej pracy, pije
my kawę o jakiejś barbarzyńskiej porze, a ciemne typy w furgo
netce z jednym światłem polują na nas i na piękny kamień, który
masz w kieszeni. Jest czwarty lipca, znamy się mniej niż dwa
dzieścia cztery godziny, poznaliśmy się w okolicznościach naj
gorszych z możliwych, a osoba, która nas ze sobą zetknęła, jest
martwa jak kłoda.
Odsunęła talerz na bok.
- Co robimy teraz?
Wyciągnął z kieszeni banknoty, rzucił je na stolik.
- Idziemy do łóżka.
Pokój w motelu był nadal wilgotny, ciasny i ponury. Cienkie
prześcieradła w kwiatki były nadal zmięte tak jak przed kilkoma
godzinami.
Zaledwie parę godzin, pomyślała MJ. Miała wrażenie, że
minęło wiele dni, całe miesiące i lata. Wydawało się jej, że zna
Jacka od zawsze. Patrząc, jak wyjmuje rzeczy z kieszeni i kła
dzie je na toaletkę, uświadomiła sobie, że stał się istotną częścią
jej samej. Na zawsze.
Gdyby to nie wystarczało, pozostawało jeszcze pożądanie.
Może takie pożądanie jak to jest czymś najlepszym w życiu. Jest
tym, czego można się uchwycić, kiedy twój świat chwieje się
122 * SCHWYTANA GWIAZDA
w posadach. Nie było przecież niczego i nikogo, komu mogłaby
zaufać, prócz Jacka.
Dlaczego miałaby powiedzieć nie? Dlaczego miałaby zre
zygnować z namiętności i z ukojenia? Uciec od życia?
Dlaczego miałaby odwrócić się od Jacka, skoro instynkt mó
wił jej, że on potrzebuje tego wszystkiego tak samo jak ona?
Zwrócił się twarzą do niej i czekał. Mógłby ją uwieść. Nie
miał co do tego najmniejszych wątpliwości. Była teraz kłębkiem
nerwów, czy zdawała sobie z tego sprawę, czy nie. Była bez
bronna i potrzebowała ukojenia, a on był obok.
Czasami wystarczało tylko tyle.
Mógłby ją uwieść, zrobiłby tak, gdyby to nie było takie
ważne. Gdyby ona nie była dla niego tak niewytłumaczalnie
i niezwykle ważna. Seks byłby wyzwoleniem, odprężeniem,
czysto fizycznym aktem między dwojgiem dorosłych ludzi.
Jedynie tego powinien chcieć.
Ale on chciał więcej. Nieporównanie więcej.
Został tam, gdzie był, obok toaletki, a ona stała w noga
łóżka.
- Chciałbym coś powiedzieć - zaczął.
- Mów.
- Będę ci pomagał, dopóki to się nie skończy, ponie-
waż właśnie tego chcę. Zawsze kończę to, co zaczynam.
Nie chcę niczego, co wynika z wdzięczności czy poczucia obo-
wiÄ…zku.
Gdyby serce tak jej mocno nie biło, pewnie by się uśmiech
nęła.
- Rozumiem. A więc, gdybym zaproponowała ci, żeby
przespał się w wannie, nie stanowiłoby to dla ciebie problemu?
Oparł się biodrem o toaletkę.
SCHWYTANA GWIAZDA 123
- To byłby twój problem, nie mój. Jeśli właśnie tego chcesz,
możesz spać w wannie.
- Cóż, nigdy nie twierdziłeś, że jesteś dżentelmenem.
- Nie, ale będę trzymał ręce z dala od ciebie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Nie chcÄ™ już wiÄ™cej kochać, cierpieć, czekać ani wierzyć w rzeczy, których nie potwierdza życie. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates