[ Pobierz całość w formacie PDF ]
garażu w komendzie.
W swoim pokoiku wypiła jeszcze jedną kawę, położyła nogi na biurku i gapiła się
na tablicę.
Sprawa osobista, znów pomyślała.
Jake Sloan przyjaznił się z obydwoma ofiarami.
Lilah Grove próbowała zawrzeć bliższą znajomość z zamordowanym.
Cara Greene, kierowniczka działu, w którym pracowała Natalie Copperfield,
rzekomo przyjazniła się z obydwojgiem.
Sloanowie trzech generacji prywatnie interesowali się Natalie Copperfield.
I wszyscy trzej dużo zainwestowali w firmę, przyczynili się do jej sukcesu i
świetnej renomy.
Eve przechyliła głowę. Co łączyło te osoby lub co je dzieliło?
Otworzyła plik z informacjami od Roarke'a i zaczęła szukać powiązań.
Kiedy była tym zajęta, Roarke wszedł do gabinetu komendanta Whitneya. Whitney
wstał i wyciągnął rękę na powitanie.
- Dziękuję, że zgodził się pan ze mną spotkać - odezwał się Roarke.
- Nie ma za co. Napije się pan kawy?
- Nie, dziękuję. Nie zabiorę panu dużo czasu. - Roarke otworzył teczkę i
wyciągnął skoroszyt. Nie dał swoim prawnikom odpocząć w nocy. - Jak mi wiadomo,
zrodziły się pewne obawy w związku ze śledztwem w sprawie zamordowania
Copperfield i Bysona oraz moich związków z osobą kierującą tym dochodzeniem.
- Może pan usiądzie?
- Dobrze. Mam tutaj - ciągnął Roarke tym samym chłodnym tonem - pismo,
przygotowane przez moich prawników, które zabrania mi wykorzystywania wszelkich
informacji, jakie mogę poznać od osoby kierującej śledztwem.
Whitney rzucił okiem na dokument, a potem spojrzał na Roarke'a.
- Rozumiem.
- Jest tu również napisane, że gdyby udostępniono mi te dane, nie będę wiedział,
kogo dotyczą. Otrzymam tylko liczby, bez nazwisk ani nazw firm. Umowa jest dość
szczegółowa, a kary, gdybym złamał któryś z warunków, dość dotkliwe. Naturalnie
z pewnością zechce pan, żeby wasz wydział prawny zapoznał się z tym dokumentem.
Gdyby były wymagane jakieś zmiany albo dodatkowe punkty, proszę się konsultować
z moimi pełnomocnikami prawnymi, tak aby wersja finalna odpowiadała obu
zainteresowanym stronom.
- Dopilnuję tego.
- W takim razie... - Roarke wstał. - Naturalnie wymogi prawa i dokumenty nie
uwzględniają tego, że mogę popełnić oszustwo i obejść warunki umowy, wykorzystać
żonę i dwa brutalne morderstwa, by odnieść korzyść finansową. Ale mam nadzieję,
że wszyscy w tym wydziale i w tym gabinecie doskonale wiedzą, że osoba kierująca
śledztwem nigdy by do tego nie dopuściła.
Roarke odczekał chwilkę.
- Chciałbym usłyszeć, że nie kwestionuje pan uczciwości swojej podwładnej.
Właściwie domagam się tego.
- Wierzę w uczciwość porucznik Dallas. Ponad wszelką wątpliwość.
- A więc chodzi tylko o moją uczciwość?
- Formalnie ten wydział i ja musimy zagwarantować mieszkańcom Nowego Jorku, że
ich prawo do prywatności nie zostanie naruszone. %7łe informacje, uzyskane lub
ujawnione podczas śledztwa, nie będą wykorzystane, by komuś zaszkodzić, by ktoś
odniósł osobistą korzyść ani w żaden sposób, sprzeczny z prawem.
- Myślałem, że zna mnie pan lepiej - odparował Roarke, z trudem panując nad
gniewem. - A przynajmniej na tyle dobrze, by mieć pewność, że nie zrobię
niczego, co mógłby postawić w złym świetle moją żonę czy też narazić na szwank
jej opinię i karierę zawodową.
- I tak jest. - Whitney skinął głową. - Znam pana na tyle dobrze, by mieć
absolutną pewność w tym względzie. Dlatego, mówiąc między nami, wszystko to
kompletna bzdura! - Uderzył palcami w papier tak mocno, że strącił go z biurka.
- Biurokratyczne, polityczne zagrywki, które wkurzają mnie prawie tak samo, jak
pana. Jestem gotów za to wszystko pana przeprosić.
- To ją powinien pan przeprosić. Whitney uniósł brwi.
- Porucznik Dallas jest policjantką i moją podwładną. Zna zasady obowiązujące w
wydziale. Nie przepraszam swoich pracowników za informowanie ich o potencjalnych
problemach związanych z prowadzonymi śledztwami. Przypuszczam, że ona na moim
miejscu też by tego nie zrobiła.
- Zamierza mnie oficjalnie zatrudnić jako eksperta konsultanta.
- Naprawdę? - Whitney rozsiadł się w fotelu i zmarszczył czoło.
- Zagra na nosie każdemu, kto poda w wątpliwość jej lub pana uczciwość. Ale... -
W zamyśleniu zaczął stukać palcami w biurko. - W ten sposób na czas trwania
śledztwa będzie pan podlegał rozkazom szefa tego wydziału, dzięki czemu wszyscy
w jakiś sposób będziemy kryci. A ten dokument, który jak przypuszczam jest
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Nie chcę już więcej kochać, cierpieć, czekać ani wierzyć w rzeczy, których nie potwierdza życie. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates