[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ucha, że będzie lepiej, jak ustąpimy najpierw placu George'owi i Marii, jako że w tym samym czasie
nie ma dostatecznej przestrzeni dla nas wszystkich.
Była w stanie takiego zażenowania i zagubienia, co zapewne było pochodną tak zawstydzenia po
przyłapaniu jej
na poprzednim zajęciu, jak i ekscytującego charakteru osobliwego widowiska, odgrywanego na jej
oczach przez dwoje młodych ludzi, że nie miała sił opierać się moim naleganiom. Skierowałem jej
uwagę na zachowania naszych towarzyszy, mniemając, że w ten sposób ogarną ją najwyższe
podniecenie i pożądanie. Na razie niczego bardziej sobie nie życzyłem.
Maria najwidoczniej pomyślała, że żadna to korzyść rozmieniać gruby pieniądz na drobne i że skoro
poważna operacja ma być i tak przeprowadzona, to czemuż nie oddać się zabawie całkowicie. Przeto
zamiast stawiać jakikolwiek opór, odwzajemniła się George'owi równie silnym uściskiem ramion
wokół jego nagiego ciała. Gorącymi pocałunkami zachęciła go do wypełnienia jednoznacznie
określonego zadania. Jej biodra raz po raz niecierpliwie unosiły się, wychodząc na spotkanie jego
pchnięciom. Energia i żarliwość dziewczyny świadczyły niezbicie, że jej pragnienie, by oboje
natychmiast osiągnęli stan doskonałego połączenia, dokładnie odpowiada jego pragnieniu. Widziałem
jednakże, iż z braku doświadczenia ich wysiłki, jak dotychczas, były daremne. Narowisty ogier stawał
dęba. Kręcił się niecierpliwie, a oni, póki co, nie podejmowali odpowiednich kroków, by wprowadzić
kapryśnika w bramę, która stała otworem, gotowa na jego przyjęcie. Powiedziałem wtedy do
George'a:
- Poczekaj chwilę, mój chłopcze. Myślę, że mógłbym pomóc ci znalezć bardziej satysfakcjonującą
pozycję.
Ująłem oboje pod nogi, uniosłem do góry i ułożyłem wygodniej na sofie. Wsunąwszy rękę między ich
białe brzuchy, chwyciłem mocno rozpalone narzędzie. Naprowadziłem je wprost na właściwe
miejsce. Przytrzymałem i poleciłem George'owi, żeby uderzył. Zabrał się ochoczo do rzeczy.
Pierwszym pchnięciem trafił pomiędzy wargi. Po
drugim był w połowie drogi, trzecim zabrnął tak daleko, że musiałem zabrać rękę, umożliwiając im
pełne zespolenie.
Wstępne uderzenia Maria przywitała drgnięciem bioder. Przy drugim krzyknęła, a kiedy za trzecim
razem mój przyjaciel wdarł się głęboko w jej wnętrze, zaczęła błagać, by przestał mówiąc, że ją zabije.
George nie był bynajmniej usposobiony, aby dać posłuch jej skargom. Zadowolony, że najgorsze już
za nim, a obiekt ataku zdobyty przecież dla dobra ich obojga, odpowiedział tylko zwiększonym tem-
pem gwałtownych poruszeń. Jego gorące pocałunki miały natomiast łagodzić ból i uciszyć narzekania
ofiary. Kilka ruchów straszliwego dotychczas oręża, zatopionego aż do podstawy w upragnionej
głębinie, wystarczyło, by odesłać w zapomnienie wszelkie cierpienia dziewczyny i rozniecić w niej na
nowo płomienie pożądania. Wkrótce jej gwałtowne i szybkie ruchy nie ustępowały gorliwością
aktywności George'a. Oboje wszelkimi siłami, w szalonych uściskach, wspomagając się wzajemnie,
usiłowali wcisnąć jeszcze głębiej ów czarodziejski klin w siedlisko rozkoszy. Zaraz też zadziwiła
mnie wprost doskonała harmonia, którą odnalazło tych dwoje. Widziałem ją przede wszystkim we
współpracy unoszących się dziewczęcych bioder i susów drżących chłopięcych pośladków. Wytężona
praca, bo przecież jeszcze nie sztuka, niebawem przyniosła swój kojący skutek. Roz-namiętniony
młodzieniec, zanurzony w oceanie rozkoszy wystrzelił strumieniem spełnienia. Nie mniej oczarowana
panna, osiągnąwszy równy poziom bezgranicznej błogości, w zamian za ten hołd złożony jej
utraconemu dziewictwu, oddała niemałą porcję wilgoci. Jeszcze chwilę smakowali doskonałość,
demonstrując wszelkie odcienie zachwytu. My natomiast, do tej pory, byliśmy tylko niemymi
świadkami.
Kiedy para naszych przyjaciół stopniowo poznawała coraz to wyższe stopnie erotycznego
wtajemniczenia, ja bawi-
lem się nie gorzej obserwując, jak owa scena oddziaływuje na Elizę. Czyniłem wszystko, co w mojej
mocy, by nie uszły jej uwadze najdrobniejsze symptomy radości, malujące się na twarzach oraz
wyrażane w ich gestach. Do obrazu dołożyłem wyrafinowaną, wiedzioną fantazją pieszczotę. Pra-
gnąłem jak najlepiej przygotować ją do działania, którego doskonały przykład mieliśmy przed
oczami. Postanowiłem najpierw, ku większej przyjemności, pozbawić ją w miarę możliwości całego
odzienia. Zrazu wzbraniała się przed tym. Ale niebawem, podniecona obserwacją lubieżnych
wyczynów George'a i Marii, co zdradził mi nieco wzmożony nacisk delikatnej dłoni na moim
wrażliwym drzewku, zaprzestała obrony. Jakoś poradziłem sobie z gorsetem i rozpiąłem wszystkie
haftki sukni.
Maria i George leżeli bez ruchu w błogim transie, w który zapadli po całkowitym spełnieniu
najsłodszych pragnień. Postawiłem Elizę na nogi. Jej batystowa haleczka spłynęła na ziemię. Teraz za
jedyne okrycie służyła jej lekka koszula. I tę zasłonę pięknego ciała chciałem natychmiast usunąć, ale
uparła się, że chce zachować tę ostatnią ochronę dziewiczej skromności.
George, wróciwszy do przytomności, natychmiast poderwał się. Porzucił bezwładną z wyczerpania
Marię. Jego wystawiony na widok, zwycięski oręż, nadal sterczący dumnie do góry, był pokryty
nasieniem zabarwionym lekko tu i ówdzie purpurowymi oznakami triumfalnego sukcesu. Widząc stan
rzeczy i pojmując w lot moje intencje wykrzyknął:
- Och, to będzie zabawne zobaczyć was przy tym nago!
Idąc mi z pomocą, odwrócił uwagę Elizy, zapowiadając szturm na jej ciągle dziewiczą cytadelę. Ja w
tym czasie bez trudu ściągnąłem jej koszulkę przez głowę.
Zdecydowany na ostateczną rozgrywkę, z determinacją pochwyciłem ją w objęcia. Przycisnąłem do
niej me rozpalone ciało z całym żarem młodzieńczej pasji. Maria z pomocą
George'a wstała z sofy. Miejsce to było wolne tylko do chwili, kiedy ułożyłem tam życzliwą mym
poczynaniom partnerkę. Natychmiast rozchyliłem i wymierzyłem strzałą amora w stosowny cel.
Widząc, że jestem jeszcze na etapie czynności przygotowawczych, George powiedział do Marii:
- Chodz, spróbujmy im pomóc. Zobaczymy, czy nie moglibyśmy odpłacić im niewielką przysługą za
grzeczność, jaką nam wcześniej wyświadczyli. Ja rozchylę nieco wejście, a ty będziesz trzymała ster.
Poczułem zaraz, że napięte wargi rozchyliły się, czyniąc wolnym wejście dla głowicy mego oręża.
Maria lewą ręką ściskała mój, w pełnej gotowości trzon i gładziła wdzięcznie bujające się poniżej
kule.
Wtedy usłyszałem, jak powiedziała do George'a: [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spiewajaco.keep.pl
  • © 2009 Nie chcę już więcej kochać, cierpieć, czekać ani wierzyć w rzeczy, których nie potwierdza życie. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates