[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przyszłość. Zwłaszcza jeśli on ma zmienić zdanie co do dziecka. - Lianne rozejrzała się i skrzywiła. -
Bo nie sądzę, żeby zmienił opinię w sprawie domu.
Annalise prawie się obraziła.
- Po remoncie będzie piękny.
- Ty widzisz ten dom takim, jakim kiedyś będzie. My widzimy go takim, jakim jest. Jeżeli Dominie w
dzieciństwie żył w biedzie, ten dom przywołuje niemiłe wspomnienia. Kiedy zachęcałam cię do
kupna, nie miałam pojęcia, że to ruina.
- Rozumiem, że nie wszyscy widzą go tak jak ja. Ale wierz mi, to będzie idealny dom dla rodziny.
- Skoro tak mówisz...
Barwy przyszłości
229
Przez resztę popołudnia siostry sprzątały sypialnie na górze i rozmawiały o tym, jak Annalise miałaby
odzyskać uczucia męża. Mówiły też o tym, jak znoszą ciążę i jak nazwą swoje dzieci. Obie pragnęły
nadać to samo imię, jeśli urodzą córki - Caroline, na cześć ich babki Carrie.
- To jak, ta, która urodzi się pierwsza, dostanie to imię? - spytała Annalise.
- Kiedy masz termin? - spytała podejrzliwie Lianne.
- Początek czerwca.
- To dziwne. Ja mam termin w pierwszym tygodniu czerwca. Nie do wiary.
- Jesteśmy blizniaczkami - przypomniała Annalise i obie się roześmiały.
Gdy nadeszła pora, by Lianne wracała do domu, sprzątanie było skończone. Annalise mogła zacząć
prace remontowe.
Odwiozła siostrę, a potem zadzwoniła do Randalla Haw-thorna. Od razu wiedział, z kim ma do
czynienia.
- Mój brat Sean wspomniał, że mógłby mi pan pomóc w remoncie starego domu - powiedziała.
- Kiedy miałbym zacząć?
- Chcę tu pracować w piątki, soboty i niedziele. Chyba lepiej jest pracować trzy dni pod rząd, niż się
rozdrabniać.
- Tak, to dobry plan.
Porozmawiali chwilę o wynagrodzeniu dla Randalla i o tym, co Annalise już zrobiła.
- Nie we wszystkich pomieszczeniach jest światło, więc byłoby dobrze, gdyby pan zobaczył dom za
dnia.
Nie minęło pół godziny, -gdy Randall zapukał do jej
230
Barbara McMahon
drzwi. Był tak wysoki jak Dominie, z jasnoblond włosami i zarazliwym uśmiechem. Miał na sobie
dżinsy i skórzaną kurtkę.
- Randy Hawthorne, do usług - przedstawił się.
- Annalise Fulton, proszę wejść.
- Zwietny dom. Jak się go wyremontuje, będzie super -rzekł, rozglądając się, po czym wszedł do
salonu. Tu także się rozejrzał, dotknął półki nad kominkiem, wyjrzał przez okno IM ganek. - Ale
wymaga sporo pracy.
- Mam nadzieje, te tylko tyle, na ile mnie stać. Odwrócił sie do niej z uśmiechem.
- Razem zdziałamy cuda. Obejrzyjmy resztę.
Annalise oprowadziła go, mówiąc, jak wyobraża sobie poszczególne pomieszczenia. Kuchnia
wymagała remontu kapitalnego.
Kiedy wrócili do holu, Randy oświadczył:
- Należy zacząć od pokoi od frontu. Tam jest najmniej pracy, więc się pani nie zniechęci. Potem
wezmiemy się za kuchnię i łazienki. Te będą najgorsze i najdroższe.
- Dobrze. - Annalise podobały się jego propozycje. Wiedziała, jaki efekt chce osiągnąć, ale nie była
pewna, jak to zrobić.
Omówili plan prac i zdecydowali, że zaczną od salonu i jadalni. Zrobią podłogi, pomalują ściany, a
potem pomyślą o meblach.
- Więc do piątku - powiedział. - Mogę być o szóstej.
- Och, może nie aż tak wcześnie - odparła, przypominając sobie, z jaki trudem zwleka się teraz z łóżka.
- Wystarczy siódma.
Po wyjściu Randyego zastanawiała się, czy nie wrócić do
Barwy przyszłości
231
mieszkania. Nie czeka jej tam ciepłe powitanie, ale nie chciała być stroną, która zrywa więzy.
Wypróbuje kilka sztuczek, które omówiła z Lianne. Skoro jej małżeństwo chwieje się w posadach,
zrobi wszystko, by je umocnić. Z pomocą Dominica albo bez!
ROZDZIAA PIATY
Annalise pojechała do mieszkania póznym wieczorem. Dominie pracował przy komputerze i ledwie
zareagował na jej powitanie. Wzięła prysznic i włożyła swoją najseksow-niejszą nocną koszulkę. W
mieszkaniu było chłodnawo, ale miała nadzieję, że to się zmieni.
W jedwabnym szlafroku udała się do kuchni i przygotowała gorącą czekoladę.
Z dwoma kubkami czekolady wróciła do gabinetu i postawiła jeden z nich na biurku.
- Zrób sobie przerwę.
- Niezły pomysł - odparł Dominie.
Spojrzał na nią, zauważając że jej szlafrok się rozchyla, odkrywając nogi, gdy Annalise siada na
krześle. Odwrócił głowę i wypił łyk gorącego napoju. Aż krzyknął, poparzywszy sobie wargi.
- Uważaj, gorąca.
- Tak ja ty - rzekł, przenosząc na nią wzrok.
W jego pociemniałych oczach widziała pożądanie. Jej serce zabiło mocniej.
- Było mi gorąco, jak wyszłam spod prysznica, ale tutaj jest chłodno.
Dominie powoli pił czekoladę. Widziała po jego minie, że
Barwy przyszłości
233
analizuje sytuację. W końcu równie powoli odstawił kubek i wstał. Wyciągnął do niej rękę.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Nie chcę już więcej kochać, cierpieć, czekać ani wierzyć w rzeczy, których nie potwierdza życie. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates