[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Miałem nadzieję, że taki właśnie był powód! - powiedział cicho Lenox.
W obronnym geście złożyła ręce na piersiach. Broniła się nie przed nim, lecz przed sobą.
- Oliwio, kocham cię - wyznał. - I co my teraz z tym zrobimy?
Wreszcie odzyskała głos.
- Ko...chasz mnie? - powtórzyła zdumiona.
- Tak. Ale, podobnie jak ty, nie zdawałem sobie z tego sprawy.
- Skąd... skąd wiedziałeś, co ja... czuję?
- Bo nurtowało mnie to. Odpowiedz okazała się całkiem prosta. Kiedy rzucałem się w malignie, czyjeś
ramiona przytrzymywały mnie z czułością. Głos, który słyszałem, gdy podawałaś mi zioła, był
przepojony miłością. - Zniżył głos. - Ci wszyscy ludzie dookoła wcale nie musieli powtarzać, że to ty
mnie uratowałaś. Wiedziałem. Moje serce mi mówiło, że przywróciłaś mnie do życia - nie ziołami,
lecz swoją miłością.
Oliwia wyszeptała coś niezrozumiale.
Nie była pewna, czy to ona zrobiła krok w jego stronę, czy może on podszedł do niej, bo nagle znalazła
się w jego ramionach z twarzą wtuloną w jego pierś.
Już nie musiała się niczego obawiać. Ogarnęło ją wielkie uniesienie. Stała, drżąc, a on tulił ją coraz
mocniej do siebie.
- Kiedy przyszłaś do mnie wtedy, gdy ta kanalia próbowa-
ła cię pocałować, zrozumiałem, że moim obowiązkiem jest chronić cię i otoczyć opieką - mówił
cichym, wibrującym głosem, jakiego u niego nigdy nie słyszała.
- Ja też tego... chciałam, ale nie sądziłam, że mnie pokochasz - wyszeptała.
- Kocham cię - powtórzył z mocą. - I potrzebuję twojej miłości. Nigdy nie zaznałem tego uczucia, nikt
mnie nim dotąd nie obdarzył i jeżeli odwrócisz się ode mnie, będę żałował, że nie umarłem.
- Nie wolno mówić takich rzeczy! - powiedziała, unosząc ku niemu twarz.
Sięgnął ustami do jej warg.
Jak bardzo tego chciała, jak do tego tęskniła, chociaż nigdy nie ubrała swego pragnienia w słowa!
Azy napłynęły jej do oczu, bo pocałunek był delikatny i czuły.
Skąd mogła wiedzieć, jak odgadnąć, że mężczyzną, który od pierwszego spojrzenia zawładnie jej
sercem, okaże się właśnie on - człowiek, który ją tak przeraził?
To strach przed nim powodował, że chciała uciec i schować się jak najdalej.
Poddawała się jego pieszczocie, a on, tuląc ją do siebie, odkrywał delikatną słodycz niewinnych ust.
Pocałunki stawały się gwałtowniejsze i bardziej namiętne. Bezpieczna w jego ramionach, poczuła, jak
ustępuje ciemność przesłaniająca przyszłość. Unosił ją w światłość pochodzącą z samego nieba.
To właśnie była miłość!
Istniała w słońcu i w gwiazdach, w kwiatach w ogrodzie i w śpiewie ptaków gdzieś pod niebem.
Przeczucie tego cudu nosiła w sercu od dziecka. Ogarnęło ją uniesienie.
Lenox uniósł głowę.
- Kocham cię...! Kocham...! Jak to możliwe... że tego nie odgadłam...? Tak się... bałam, że każesz
nam... stąd odejść -mówiła bezładnie.
- Jak mógłbym postąpić tak bezmyślnie i okrutnie? Nie odpowiedziała.
- Musisz mi pomóc - poprosił, na nowo przytulając ją do siebie. - Musisz nauczyć mnie dawać miłość,
tak jak ty to potrafisz.
- Kocham cię dlatego, że to jesteś ty, i dlatego, że mnie potrzebujesz. I jeżeli chcesz, bym się nigdy
więcej nie bała, musisz wyzbyć się podejrzliwości i uwierzyć, że ludzie nie zamierzają cię skrzywdzić.
W odpowiedzi całował ją długo i namiętnie, aż obojgu zabrakło tchu.
- Kiedy możemy się pobrać? Chcę cię tylko dla siebie, by nikt inny nie mógł już zajmować ci czasu i
myśli.
- Na przykład kto? - zapytała ze śmiechem.
- Na przykład Gerry!
Oliwia pogładziła go po policzku.
- Nie musisz się nim przejmować. Gerry jest nieprzytomny ze szczęścia. Miałam ci o tym powiedzieć,
ale trochę się bałam - Gerry się żeni!
- Z Lucindą Sheldon?
- Skąd wiesz?
- Higgins oznajmił, że wcale by się nie zdziwił, gdyby do tego doszło, a ja się tak bałem, że mnie
posłucha i ożeni się z tobą!
- Mówiłam ci przecież, że traktuję go jak brata! Gerry powiedział mi tuż przed twoim pojawieniem się
na dole, że chce się jak najprędzej ożenić.
- I tak będzie najlepiej - zdecydował Lenox.
- Czy... czy jesteś przekonany, że chcesz mnie za żonę? -spytała z wahaniem. - A jeżeli... potem
zmienisz zdanie i stanę ci się obojętna? Może będziesz żałował, że nie ożeniłeś się z kimś innym?
- Naprawdę myślisz, że to możliwe? - obruszył się. -Nigdy nie prosiłem żadnej kobiety o rękę.
Należysz do mnie. Jesteś moja, a ponieważ potrafię czytać w twoich myślach, od razu wiedziałbym,
gdybyś pokochała kogoś innego.
- Nigdy nie pokocham innego mężczyzny! - zapewniła go. - Tak mówi mój rozum, serce i dusza.
Tylko nie mogę pojąć, dlaczego tego nie odgadłam, kiedy cię zobaczyłam.
- Bo marzył ci się Rycerz w Srebrzystej Zbroi! - uśmiechnął się.
Oliwia wybuchnęła śmiechem.
- Czy to pomysł Wendy?
- Tak. I niezbyt byłem szczęśliwy, że utożsamia mnie z potworem, a nie z twoim szlachetnym
rycerzem. - Jesteś moim rycerzem... dokładnie takim, o jakim marzyłam.
- A mnie przez ostatnie dni torturowała myśl, że na swego rycerza wybrałaś Gerry'ego! - uśmiechnął
się i nie czekając na odpowiedz, zaczął całować ją gorąco, jakby chciał wymóc na niej, by jeszcze
bardziej go pokochała.
I tym razem jego pocałunki obudziły w niej uczucia, jakich nigdy wcześniej nie doznawała. Jej ciało
pulsowało, jakby przeszywały je słoneczne promienie. Wrażenie było tak wielkie, że z cichym
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Nie chcę już więcej kochać, cierpieć, czekać ani wierzyć w rzeczy, których nie potwierdza życie. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates